[Rozpoznanie wzorca] Generation Now
[Rozpoznanie wzorca] Generation Now
Ale nie będę zastanawiał się, skąd w narodzie takie umiłowanie amerykańskie popkulturowej gangsterki, ciekawi mnie coś innego – dlaczego ludzie są tacy niecierpliwi.
W dniach przed premierą GTA5 na facebooku można było obserwować zachowania na pograniczu histerii, zwłaszcza kiedy okazało się, że jakieś sklepy powysyłały grę dzień przed premierą. Nie mogłem tego zrozumieć, no to co, że ktoś dostanie grę dzień wcześniej? Jeden dzień? Co to za różnica? Rozumiem jeszcze, że niecierpliwią się dziennikarze i blogerzy, którzy potrzebują egzemplarza jak najwcześniej, żeby zdążyć przygotować materiały, nakręcić relacje i recenzje (co też jest dziwne dla kogoś, kto wychował się na prasie papierowej i miesięcznikach), ale co takiego sprawia, że niecierpliwią się gracze? Czy to o nich śpiewali Black Eyed Peas w piosence „Now Generation” („Pokolenie teraz”)?
Ale to większy problem (o ile to w ogóle jest problem), związany nie tylko z grami, ale z całą kulturą, nazwijmy to, nerdowską. I nie jest to nowe zjawisko, trwa od jakiegoś czasu, odkąd cyfrowa rewolucja sprawiła, że nasza globalna wioska zbliżyła się do siebie. Sześć lat temu (ależ ten czas leci) zanotowałem na blogu, z okazji przesunięcia polskiej premiery „Transformersów” i jęków polskojęzycznych fanów „Harry'ego Pottera”, zmuszonych do czekania na tłumaczenie kolejnej części przygód młodego czarodzieja, że „takiego „Neuromancera” przeczytałem kilkanaście lat po premierze. Książki Philipa K. Dicka z poślizgiem sięgającym kilkudziesięciu lat. Itd. itp. Filmy, które oglądałem w latach osiemdziesiątych trafiały na ekrany miejskiego kina z kilkuletnim opóźnieniem. Straszne!”
To samo przecież było z grami. Kiedy w styczniu 1989 dostałem pierwszy własny komputer, Spectravideo 738 MSX, nie miałem żadnej gry, którą można by nazwać „nową”, najświeższy tytuł w mojej skromnej (i pirackiej) kolekcji pochodził z 1987 roku. Niedawno przeczytałem artykuł na jakimś blogu czy portalu, którego autor za „klasykę” uznał grę mającą ledwo rok! Co za czasy! W pierwszym numerze kultowego „Top Secret” (1990) zamieszczono między innymi mapę do gry Pitfall II, która wyszła w 1984 (a ja wciąż w nią grałem, więc bardzo się z tej mapy ucieszyłem). Oczywiście była to sytuacja dość wynaturzona. Przestarzały system, brak sensownego dostępu do gier, legalnych czy nielegalnych – zazdrościłem kolegom z Atari i Commodore, że mogli bez problemu wymieniać się grami... i może właśnie o to w tym wszystko chodzi.
O możliwość współuczestniczenia
Cały świat ogląda (legalnie lub nie) ostatni odcinek „Breaking Bad” i zaczyna o nim gadać w internecie, jeśli przełożysz seans na za pół roku to stracisz tę możliwość. Ej, gdzie byłeś, jak odbywały się największe flejmy o GTA pięć? Ja? Grałem jeszcze w czwórkę, dajcie mi spokój, nie wiem nawet kiedy ją przejdę, przecież tam jest jakiś warzylion godzin gry, poczekam aż piątka wyjdzie na czwórkę.
To parcie internetu na przeżywanie różnych rzeczy W TEJ WŁAŚNIE CHWILI, w nieustannym strumieniu aktualności, czy ma ono sens? Czasem, ale wydaje mi się, że bardzo rzadko. Kiedy odcinek jakiegoś serialu skończy się cliffhangerem (czyli nagłym zawieszeniu akcji w sytuacji pełnej napięcia), to faktycznie oczekiwanie z całym światem jest przyjemne, zwłaszcza, że inaczej trudno jest uniknąć tzw. spoilerów, faktów psujących zabawę. Dziś nikogo już nie zaskoczy scena, w której okazuje się, że Vader jest ojcem Luke'a. Rozumie to stacja BBC, znana z emisji kultowego serialu s.f. „Doktor Who”. Pełen niespodzianek i tajemnic odcinek specjalnych z okazji pięćdziesiątych urodzin serialu zostanie wyemitowany równocześnie na całym świecie, również w Polsce. Polska wersja kanału BBC Entertaiment pokazuje zresztą premierowe odcinki „Doktora” dzień po angielskiej emisji.
TERAZ ALBO NIGDY
W TEJ WŁAŚNIE CHWILI gram (kiedy myślałem, że już skończyłem z tą grą, wyszła aktualizacja z nowymi poziomami i misjami) w Sonic Dash, ponieważ właśnie teraz ma miejsce „globalne wyzwanie” – jeśli gracze wspólnymi siłami uzbierają wysokie wyniki, dostaną różne nagrody, w tym – dodatkową postać. Ale takich sytuacji, kiedy TERAZ jest niezwykle istotne, jest niezwykle mało.
Częściej spotykam kompletnie niezrozumiałych, takich jak oglądanie filmów nagranych piracką kamerką w kinie. I po co? Czy z kimś, kto zobaczył film w tak kiepskiej wersji, w ogóle da się porozmawiać o filmie? Zresztą samo gadanie o filmach też jest przereklamowane. Jakieś 90% populacji tak naprawdę nie ma nic do powiedzenia ponad „podobało mi się” czy „ale gówno”, najwyżej podpierając się uzasadnieniami opinii znalezionymi w internecie. Pytam takiego delikwenta, gdzie widział dziury fabularne w „Batmanie”, a on mi wkleja linka do strony „Dziury Fabularne w Batmanie”. Nudy!
A przecież tak naprawdę nie liczy się TERAZ, ważne jest RAZEM. Ostatnie dwa miesiące spędziłem nad dość czasochłonnym projektem, przez który musiałem odstawić gry. Akurat wtedy, gdy w Playstation Plus rzucili Need For Speed: Most Wanted i wszyscy moi przyjaciele zaczęli jeździć po Fairhaven, bijąc rekordy przelotów pod policyjnymi radarami i zostawiając zdjęcia swoich awatarów na billboardach. Wow, jaki smutek, wow, takie wykluczenie, uszanowanko, wow, ile punktów, wow, sportowe samochody. W okolicach premiery, kiedy dużo ludzi rzuca się na grę, zawsze łatwiej o chętnych do multiplayera. Kiedy po dwóch latach od ukazania się gry wyszedł DLC umożliwiający grę przez sieć w Scott Pilgrim vs. The World, mało kto już grał w tę grę i znalezienie przypadkowego partnera do mordobicia graniczyło z cudem.
Tak jak kultura spożywania jedzenia w biegu (fast food) zrodziła ruch leniwego rozkoszowania się posiłkami (slow food), tak obsesji teraźniejszości przeciwstawia się nostalgiczna kultura gier retro. Ona też ma swoje za uszami, jak przekonanie o cudowności „starych dobrych czasów” czy krytykanctwo nowych produkcji, często jednak spojrzenie z dystansu pozwala odebrać grę na zupełnie innym poziomie. Nie wiem, czy ciekawiej byłoby grać w Pac-mana w czasach „gorączki Pac-mana”, kiedy wszystko było takie nowe i niesamowite, czy dziś, gdy gra została przeanalizowana na wszystkie strony, łącznie z dokładnym opisem psychiki każdego z duszków.
Czas okazuje się też niezłym sitem – w mrokach giną gry słabe, które mogły zdobyć chwilową popularność dzięki przypadkowi lub reklamie, pamięta się zaś o tych, które nawet jeśli nie były kasowym sukcesem w dniu premiery, zdołały odcisnąć się w piaskach czasu, stając się kultowymi legendami. Ten sam mechanizm znany jest z kina, uważany wciąż za najwybitniejsze osiągnięcie kina science-fiction „Bladerunner” poległ przecież w kinach i zarobił dopiero dzięki kasetom wideo kupowanym przez coraz liczniejsze zastępy fanów, dzięki czemu dziś mogę napisać, że „wszystkie te chwile przepadną w czasie jak łzy na deszczu” i nikogo nie będzie obchodziło, że nie zagrałem w GTA V w dniu premiery.Forge of Empires poprowadź swoje plemię przez epoki