[Rozpoznanie wzorca] Człowiek z pieczątką

[Rozpoznanie wzorca] Człowiek z pieczątką

Michał R. Wiśniewski

Mój ulubiony etap Flashbacka to drugi rozdział opowieści o samotnym agencie Konradzie walczącym z tajną inwazją kosmitów. Otóż nasz bohater, aby uratować ludzkość, musi dostać się z Tytana na Ziemię. Bilet na kosmolot wygra w morderczym teleturnieju „Death Tower” w trzecim etapie, ale aby wziąć w nim udział, będzie potrzebował fałszywych papierów, te zaś kosztują 1500 kredytek. Kupa kasy – żeby ją uzbierać, Konrad podejmie się różnych prac – będzie gońcem, ochroniarzem VIP-a, płatnym mordercą mutantów, łowcą androidów i jednoosobową ekipą naprawczo-ratunkową („Sprzedawał krew. Mył okna. Opiekował się dwugłowym dzieckiem”, jak pisał o przygodach niejakiego Cy BerPunka Harry Harrison w „Planecie Śmierci”).

I gdyby tego było mało, to żeby dostać pozwolenie na pracę, nasz uciekający człowiek, agent Konrad B. Hart, zbawca ludzkości, ostatnia nadzieja homo sapiens, musi udać się do ratusza w Nowym Waszyngtonie i przejść przez biurokratyczny labirynt okienek. Jaki ma cel takie przegonienie gracza, i to w najdłuższym levelu w całej grze? Raz, że to fajne zbudowanie pozorów żyjącego miasta (i świata) prościutkimi środkami, dwa – że to doskonały przykład francuskiego poczucia humoru. Przypomina się scena z „Dwunastu prac Asterixa”, gdzie mały dzielny Gall musiał pokonać machinę rzymskiej biurokracji i prawie poległ.

Jako człowiek dorosły rozumiem biurokrację i jej niezbędność w wielu sytuacjach; nuda wystawania w okienkach to wprawdzie nic przyjemnego, ale czasem trzeba. Wrzucanie takiego motywu do gry to jednak maksimum perwersji. Co będzie następne? Gry, w których się chodzi do pracy i urządza mieszkanie? Kto by chciał grać w coś takiego?

Piękną historię narzekania na biurokrację mają Brytyjczycy. Wystarczy wspomnieć film „Brazil”, dystopijną wizję Terry'ego Gilliama, albo kosmiczną rasę biurokratów Vogonów z powieści, serialu i filmu „Autostopem przez Galaktykę” Douglasa Adamsa. Ten ostatni oprócz książek i scenariuszy telewizyjnych pisał także gry komputerowe. W oparciu o swoje przygody przy aktualizacji adresu w banku (zakończone, po wielu perypetiach, listem z przeprosinami od rzeczonego banku, wysłanym na... stary adres; byłoby śmieszne, gdyby nie było prawdziwe, pozdrawiam z tego miejsca moją spółdzielnię mieszkaniową), stworzył w 1987 roku wraz ze studiem Infocom satyryczną tekstową przygodówkę Bureaucracy. Można w niej zginąć – mierzony jest poziom frustracji, który przekłada się na ciśnienie krwi i kończy tętniakiem.

PAN ŻYCIA I ŚMIERCI

Tymczasem dwie zupełnie nowe gry na peceta stawiają gracza w roli operatora pieczątek. Pierwsza wzięła mnie z zaskoczenia. Kentucky Route Zero to bardzo nietypowa, niezależna przygodówka typy point'n'click z elementami powieści interaktywnej. Nie chodzi w niej o rozwiązywanie zagadek, ale budowanie klimatu i snucie opowieści, przy dużym udziale gracza, który może wybierać różne warianty dialogów, konstruując różne alternatywne historie. Piękna, wystylizowana, wektorowa grafika (przywodząca na myśl Another World) i niepokojące efekty dźwiękowe budują niesamowity klimat realizmu magicznego ze środkowego zachodu USA. Głównym bohaterem jest kierowca dostawczej furgonetki, Conway, który próbuje dostać się na ulicę Dogwood Drive; kiedy nie może jej znaleźć na mapie, właściciel stacji benzynowej kieruje go na tytułową, tajemniczą Kentucky Route Zero. Gra stosuje różne ciekawe sztuczki i eksperymenty narracyjne, przełączając np. sterowanie na inne osoby.

I tak właśnie na początku Aktu Drugiego (z planowanych pięciu, pozostałe ukażą się później) wcielamy się w postać urzędniczki z Biura Odzyskiwania Przestrzeni i możemy nawet wydać kilka decyzji (np. przerobić szpital na salon samochodowy). Scenka jest krótka i stanowi jedynie preludium do gry, ale jest warta wzmianki jako rzadki w popkulturze przypadek uczłowieczania urzędników, zwykle przedstawianych przez frustratów jako złośliwe i leniwe stworzenia lub wręcz bezduszne automaty. Kiedy w czasie późniejszej rozgrywki, już jako Conwoy, trzeba nieco nachodzić się za papierami (znów przypomniał mi się „Asterix”), nie budzi to już takiego zdenerwowania; monotonia jest częścią życia, z którą trzeba się pogodzić.

Druga z gier się jeszcze nie wyszła, ale już można ściągnąć (za darmo) wersję beta i zagrać. Paper, please („Dokumenty proszę”), nosząca podtytuł ** A Dystopian Document Thriller** („dystopijny thriller papierkowy”) to zbudowany na interfejsie przygodówki wskaż&kliknij „symulator” oficera posterunku imigracyjnego w fikcyjnym totalitarnym państwie w roku 1982.

Fabuła wygląda tak: komunistyczne państwo Arstotzka zakończyło sześcioletnią wojnę z sąsiadującą Kolechią i zajęła połowę granicznego miasta, Grestinu. Zadaniem gracza jest kontrola ruchu granicznego – codziennie przed posterunkiem ustawia się długa kolejka imigrantów i podróżnych (również obywateli innych państw), którzy chcą dostać się z Kolechii do Arstotzki.

Od gracza zależy decyzja, czy dany delikwent zostanie wpuszczony do szaroburego „raju”. Głównym zadaniem jest odsiewanie przemytników, szpiegów i terrorystów, ale także dokładne przestrzeganie wytycznych ministerstwa, które przychodzą codziennie rano teleksem. Wszystkie papiery muszą być w porządku – wszystkie dane muszą się zgadzać ze stanem faktycznym, data ważności itd. Do tego w zależności od wytycznych sprawdzać trzeba dodatkowe papiery – wizę, pozwolenie na pracę, różne pieczątki. Po nasilenie ataków terrorystycznych podejrzanych osobników trzeba będzie też poddać rewizji. W podjęciu właściwej decyzji może pomóc również lektura rządowej gazety.

Uff, niby prosta robota, a jakże skomplikowana. W dodatku to jest praca; płacone jest od obsłużonego delikwenta; błędne decyzje karane są upomnieniami i w końcu grzywną. Zarobione pieniądze należy zaś przeznaczyć na utrzymanie naszej rodziny (żona, teściowa, syn, wujek), czynsz, ogrzewanie, jedzenie i lekarstwa. Z zimna i niedożywienia biorą się choroby, nieleczone prowadzą do śmierci. Trzeba więc pracować szybko i jednocześnie dokładnie.

W zasadzie w tej grze nie ma nic przyjemnego. Można poczuć chwilę dumy, gdy odmówi się łapówki; cały czas jednak gramy z niefajnym uczuciem panowania nad cudzym życiem i śmiercią, podczas gdy tak naprawdę mało od nas zależy – to nie my ustalamy zasady. A każdy błąd kosztuje, i to nie tylko 10 kredytków potrąconych z pensji; gra dobitnie pokazuje, jakie są konsekwencje naszych decyzji. Depresyjnego klimatu dopełnia oprawa dźwiękowa i grafika utrzymana w stylu pecetowej gry z przełomu lat 80 i 90, przykład naprawdę dobrego użycia stylu retro.

Poza wpędzeniem gracza w doła Paper, please ma pożyteczną funkcję edukacyjną – może nauczyć szacunku do niełatwej pracy urzędnika. Może dzięki niej jakiś student przestanie sarkać na panie w dziekanacie, a ktoś inny doceni trud pracownika z pocztowego okienka.

Źródło artykułu:
Wybrane dla Ciebie
Rebel Wolves potwierdza. Dawnwalker to ich debiutancka gra
Rebel Wolves potwierdza. Dawnwalker to ich debiutancka gra
Assassin's Creed Red to potężna inwestycja Ubisoftu. Jest przeciek
Assassin's Creed Red to potężna inwestycja Ubisoftu. Jest przeciek
DualSense V2 wycieka. Czyżby mocniejsza bateria?
DualSense V2 wycieka. Czyżby mocniejsza bateria?
Horizon Forbidden West na PC coraz bliżej. Nvidia wkracza do akcji
Horizon Forbidden West na PC coraz bliżej. Nvidia wkracza do akcji
Imponująca sprzedaż Cyberpunk 2077: Phantom Liberty. Liczby mówią wszystko
Imponująca sprzedaż Cyberpunk 2077: Phantom Liberty. Liczby mówią wszystko
Xbox Game Pass z mocnymi grami w styczniu. Potężne otwarcie roku
Xbox Game Pass z mocnymi grami w styczniu. Potężne otwarcie roku
Star Wars Outlaws: wycieka termin premiery. Ubisoft dementuje
Star Wars Outlaws: wycieka termin premiery. Ubisoft dementuje
PS5 rozbija bank. Imponujące wyniki sprzedaży
PS5 rozbija bank. Imponujące wyniki sprzedaży
The Day Before za niespełna tysiąc złotych. Nie, to nie żart
The Day Before za niespełna tysiąc złotych. Nie, to nie żart
Hakerzy ujawnili plany Insomniac Games. Sześć gier na liście
Hakerzy ujawnili plany Insomniac Games. Sześć gier na liście
PS5 Pro z własnym DLSS. Nieoficjalne doniesienia o planach Sony
PS5 Pro z własnym DLSS. Nieoficjalne doniesienia o planach Sony
Nie będzie The Last of Us Multiplayer. To już pewne
Nie będzie The Last of Us Multiplayer. To już pewne
ZATRZYMAJ SIĘ NA CHWILĘ… TE ARTYKUŁY WARTO PRZECZYTAĆ 👀