Retro - World Rally Fever

Retro - World Rally Fever

Mateusz Gołębiowski

„To ta gra! Zagrywałem się w nią dniami i nocami! Totalnie o niej zapomniałem!” Przeżyłem coś takiego niejednokrotnie i za każdym razem wywoływało to duże emocje. I nie wspominałbym teraz o tym, gdyby nie zdarzyło się znowu.

Był taki okres na rynku gier, kiedy większość wychodzących wówczas wyścigów była o ściganiu się gokartami i temu podobnymi pojazdami. W znaczącym stopniu miała na to wpływ premiera Super Mario Kart na SNES-a i jego gigantyczny sukces. Nic dziwnego, że wielu próbowało tą doskonałość skopiować. Ba! Do tej pory wychodzą przeróżne produkcje na ten temat, ale mało kto odnosi jakiś większy sukces. I nie ma co się dziwić. W temacie gokartów zostało powiedziane już niemal wszystko. Sam poznałem mnóstwo tytułów z dawnych lat, w których można było latać, jeździć po suficie czy zostać zamienionym w świnie przez przeciwników. Ale swego czasu zachwycałem się czymś o wiele prostszym. Czymś, co było dostępne tylko na PC-tach.

Zakochałem się w World Rally Fever zaraz po tym, jak przeczytałem jego recenzję w gazecie. Zapewne niemały wpływ na to miała uśmiechnięta, mangowa panienka, która była twarzą tego tytułu. Niestety, kiedyś to wystarczało, żebym coś bardzo polubił. Przyznaję, że minęło trochę czasu od premiery gry, zanim dorwałem ją w swoje łapy. Nie zmieniło to jednak faktu, że zasiadałem do niej z wypiekami na twarzy. Gra przywitała mnie króciutkim intrem, które wyglądało jak wyciągnięte wprost z japońskiego filmu animowanego. Nie opowiadało żadnej historyjki. Przedstawiało tylko paru zawodników i tyle. Najśmieszniejszym był fakt, że World Rally Fever nie robili żadni mieszkańcy Kraju Kwitnącej Wiśni, tylko zwykli Belgowie.

Sama gra okazała się być najbardziej standardową produkcją w świecie wyścigów gokartów i temu podobnych pojazdów. Nie było tu ani krztyny innowacji czy jakiś świeżych pomysłów. Z początku wybieraliśmy jeden z czterech rodzajów wyścigów. Każdy z nich posiadał inne trasy i różne stopnie skomplikowania. Naszym celem było dojechanie do mety na jednym z trzech pierwszych miejsc. Dostawaliśmy do tego osiem różnych postaci, które na pewno różniły się wyglądem. Było dwóch groźnie wyglądających macho, słodko uśmiechającą się pani z pudełka, dystyngowana hrabina, a nawet i takie cuda jak kobieta-yeti czy grubas z tajemniczą macką za plecami. Niestety ekran wyboru kierowców nie dzielił się z nami żadnymi danymi. Nie wiedzieliśmy kto jest najszybszy, który z nich najlepiej skręca czy przyspiesza. Nawet imion postaci tam nie było! Wszystkiego dowiadywaliśmy się jeżdżąc. I żeby było jasne, każdy bohater prezentował inny styl jazdy i sprawdzał się zupełnie inaczej w różnych wyścigach.

Same ściganie się w porównaniu do podobnych tytułów nie odbiegało zbytnio od normy. Gazowanie, hamowanie, skręcanie. Od czasu do czasu zdobywaliśmy jakiś wspomagacz, używaliśmy go w razie konieczności. Nic specjalnego. Tylko skakanie gazikiem przez przeszkody było czymś rzadziej spotykanym. Nic więcej. Ale czy to wszystko znaczyło, że World Rally Fever był nudny? Otóż nie! Ten tytuł produkuje duże ilości radochy, który w większości wynika z samych tras. Są doskonale zaprojektowane, dynamiczne i zaskakujące. Każda wymaga innego podejścia do ścigania się. Są takie, w których możemy bez problemu wciskać gaz do dechy, bywają też takie, które wymagają hamowania, no i nie wolno zapomnieć o trasach z wyrwami w jezdni czy innymi przeszkodami poprzecznymi. Dawało to naprawdę sporą dawkę różnorodności. Oczywiście istnieje złoty środek na każdy z tych torów, a wygrywanie po pewnym czasie staje się rutyną, jednak gwarantuję, że po drodze trochę się nadenerwujecie, a po wszystkim dostaniecie odpowiednią dawkę satysfakcji.

Do tego sam wygląd World Rally Fever był oszałamiający. Pomińmy moje zapędy do panien o wielkich oczach - gra wyglądała znakomicie na każdym kroku. Postacie były ciekawe, trasy zachwycały widokami, a to wszystko w cudownych, jaskrawych kolorach. By było ciekawiej, przy pokonywaniu zakrętów kamera pochyla się na boki symulując przeciążenia, co było całkiem ciekawym dodatkiem. Wszystko to z płynnością widzianą tylko na automatach, a w tamtych czasach było to nie lada osiągnięciem. Nawet na PC-tach.

World Rally Fever to zapomniana gra wyścigowa. Nawet ja zepchnąłem ją w niepamięć. I trochę nie rozumiem dlaczego. Przecież ma doskonałe trasy, ciekawych zawodników i swój własny, niepowtarzalny urok. Jednak wystarczy się chwilkę zastanowić, przypatrzeć się jej trochę dłużej i znaleźć winowajcę. Brak jakiejkolwiek rozgrywki wieloosobowej bardzo krzywdzi ten tytuł, a wiadomo, że najlepiej ściga się z jakimś znajomkiem u boku. Mimo to polecam przejechać się parę kółeczek. A nuż się spodoba.

Źródło artykułu:WP Gry
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)
© Polygamia
·

Pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie lub jakiekolwiek inne wykorzystywanie treści dostępnych w niniejszym serwisie - bez względu na ich charakter i sposób wyrażenia (w szczególności lecz nie wyłącznie: słowne, słowno-muzyczne, muzyczne, audiowizualne, audialne, tekstowe, graficzne i zawarte w nich dane i informacje, bazy danych i zawarte w nich dane) oraz formę (np. literackie, publicystyczne, naukowe, kartograficzne, programy komputerowe, plastyczne, fotograficzne) wymaga uprzedniej i jednoznacznej zgody Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, będącej właścicielem niniejszego serwisu, bez względu na sposób ich eksploracji i wykorzystaną metodę (manualną lub zautomatyzowaną technikę, w tym z użyciem programów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji). Powyższe zastrzeżenie nie dotyczy wykorzystywania jedynie w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz korzystania w ramach stosunków umownych lub dozwolonego użytku określonego przez właściwe przepisy prawa.Szczegółowa treść dotycząca niniejszego zastrzeżenia znajduje się  tutaj.