Nie mówię, że mroczny rycerz nie miał swoich wpadek w świecie rozrywki. Był bohaterem w kuriozalnie złych filmach, słabych kreskówkach i beznadziejnych grach. Jednak jak już robił coś dobrze, to osiągało to z biegu rangę klasyki. Chyba jednym z najlepszych sposobów by poznać Batmana i wiedzieć, w jakich klimatach się porusza, jest animowany serial z lat 90. nazwany po prostu Batman: The Animated Series. Wszystko począwszy od rysunków, przez podkładane głosy, opowiadane historię i niesamowity klimat, doskonale definiują człowieka-nietoperza. Kreskówka ta osiągnęła olbrzymi sukces na całym świecie, zatem dość szybko przeniknęła do świata gier. I powstało kilka niesamowitych tytułów na jej podstawie. Tym razem przyjdzie nam się zmierzyć z prawdziwym pożeraczem graczy i niszczycielem psychik – The Adventures of Batman and Robin na Segę Mega Drive.
Zanim jednak się dowiecie, czym ta gra zasłużyła sobie na taką opinię, wypadałoby wiedzieć, o czym jest. Jak większość opowieści o Batmanie, ta zaczyna się w azylu Arkham. Tym razem na wolność wydostaje się Mr. Freeze, który przy okazji uwalnia paru nieprzyjemnych łotrów. I tak na Gotham rusza Two-face, Szalony Kapelusznik i nie kto inny jak sam Joker, który akurat obchodzi urodziny. Raczej nietrudno zgadnąć, że naszym celem jest wsadzenie ich wszystkich z powrotem do pudła i doprowadzenie do porządku w mieście.
Fabularnie gra nie odbiega w ogóle od standardów. Zwyczajna walka dobra ze złem. Tak też wygląda sama rozgrywka, która chociaż miesza w sobie kilka gatunków, to nie jest przy tym jakoś odkrywcza. The Adventures of Batman and Robin jest po części beat ‘em upem, w którym biegniemy z lewa na prawo pokonując hordy przeciwników. Batman bije pięściami, kogo się da i tym samym toruje sobie drogę dalej. Jednak jest przy tym mały problem. Liczba tych przeciwników jest nieskończona i zmusza to nas do jak najszybszego biegania do końca poziomów. Dlatego głównie mamy tu do czynienia z gatunkiem run ‘n gun, niż z czymkolwiek innym. Bicie tak naprawdę pojawia się w grze sporadycznie, a głównym sposobem na wykańczanie oponentów jest rzucanie czymś na kształt batarangów. A możemy to robić w dowolnym kierunku. Wszystko, od góry i dołu, aż po ukosy jest możliwe. Do tego możemy kopać z wyskoku, a nawet zawieszać się na niektórych platformach. Do tego dochodzą etapy, w których musimy pokonywać świat na lotniach bądź plecakach odrzutowych. Wtedy The Adventures of Batman and Robin zmienia się w shoot ‘em upa z prawdziwego zdarzenia, który nie jest tylko na siłę wciśniętą ciekawostką. Trochę szkoda, że przy tym wszystkim nie pomyślano o jakiś dodatkowych gadżetach z pasa człowieka-nietoperza, ale z drugiej strony nie byłoby czasu gdziekolwiek ich użyć.
Tylko o co chodzi z tym pożeraczem graczy i niszczycielem psychik? Czy The Adventures of Batman and Robin przesyła jakieś sygnały podprogowe, które prowadzą wszystkich do autodestrukcji? Odpowiedź na szczęście jest o wiele prostsza. Ta produkcja ma poziom trudności porównywalny z niedoścignionym Ghost 'n Goblins! Już pierwszy poziom dobitnie tłumaczy nam, jak nieprzyjemnie może zrobić się później. Absolutnym królem są tutaj etapy Szalonego Kapelusznika, które w mgnieniu oka zabierają wszelkie cenne życia i kontynuacje. A po tym już tylko „game over” i zaczynaj od początku, jeśli się odważysz. I nie bez powodu w tytule pojawia się dwóch bohaterów. Gra daje nam możliwość wcielenia się w jednego z nich, a co ważniejsze umożliwia granie w trybie kooperacji. I tylko to daje nam promień nadziei na przejście całości. W innym wypadku mogę powiedzieć tylko jedno – powodzenia.
Jeżeli zastanawiałoby was, do czego zdolna jest Sega Mega Drive to właśnie przy The Adventures of Batman and Robin możecie zweryfikować wszelkie jej możliwości. Ten tytuł wyciska wszelkie soki z tej konsoli pokazując nam jedną z najpiękniejszych grafik na tę platformę. Efekty pseudotrójwymiarowe, multiscrolling i zabawy z perspektywą są tutaj na oszałamiającym poziomie. Wszystko niesamowicie płynnie i z doskonałymi szczegółami. Aby nasze uszy nie zazdrościły przy tym za bardzo oczom, w zestawie dostajemy doskonałą i dynamiczną ścieżkę dźwiękową, która może i wielu nie pasować do postaci Batmana, jednak z samą grą współgra idealnie.
Prawdę powiedziawszy ciężko byłoby mi polecić tą produkcję każdemu. Mniej wytrwali gracze po kilku minutach rzuciliby ją w diabły i ogłosili najgorszą grą o Batmanie. I niestety jest wiele takich osób. The Adventures of Batman and Robin na Segę Mega Drive ma niesamowity klimat, z etapu na etap zaskakuje ciągle czymś nowym i oczywiście satysfakcja z jego przechodzenia jest ogromna. To bardzo dobry tytuł o mrocznym rycerzu, a ci co twierdzą inaczej, niech wezmą się w garść i przestaną marudzić! Batman nie byłby zadowolony z waszej postawy!