Niejednemu pewnie teraz przypomniał się legendarny Kapitan Jastrząb, który swego czasu leciał na Polonii 1 i przykuwał do ekranów całe rodziny. Strzały rozrywające siatki, bramki pojawiające się zza horyzontu i te wszelkie akrobacje, które miały miejsce po drodze. Aż się łezka w oku kręci.
Piłka nożna i ninja mają jeszcze więcej wspólnego na konsolach. Chociażby firma Tecmo, która wydała na świat jedną z najtrudniejszych gier o tych cichych zabójcach (Ninja Gaiden), swego czasu tworzyła jedne z najlepszych gier sportowych na świecie. Po dziś dzień mieszkańcy Stanów z wielkim entuzjazmem wspominają Tecmo Super Bowl prawiącej o futbolu amerykańskim. Z tego wynika, że my, jako prawdziwi Europejczycy powinniśmy wielbić Tecmo Cup Soccer Game, jedną z najoryginalniejszych gier o piłce kopanej w historii. Szkoda tylko, że nigdy nie dotarła ona na Stary Kontynent.
Tecmo Cup Soccer Game to bardzo nietypowa gra sportowa. Zaczyna się od tego, że posiada wprowadzenie do fabuły. Dzięki niemu poznajemy młodego piłkarza Robina Fielda. Piłka nożna to całe jego życie, a że jego ojciec był zawodnikiem najwyższej rangi, to postanawia pójść w jego ślady. Ba! Chce być nawet lepszy i zdobyć puchar świata. I tak w nasze łapki wpada los Robina i całej jego drużyny, a celem jest pokazanie, kto tak naprawdę rządzi na tym globie. Ta mała historyjka mogłaby wydawać się niepotrzebna, jednak bardzo pomaga w nawiązaniu więzi z zawodnikami, którymi przyjdzie nam kierować. W Tecmo Cup Soccer Game nie gramy grupą jedenastu przypadkowych ludzi. To prawdziwi przyjaciele, których łączy pasja, jaką jest piłka nożna, o czym gra ciągle nam przypomina. Mają oni swoje lepsze i gorsze dni, a zagrzewanie ich z połowy na połowę ma niemały wpływ na rozgrywkę.
Jeżeli chodzi o samą rozgrywkę to przyjdzie nam się mocno zaskoczyć. Zamiast standardowego widoku murawy z zawodnikami z góry, powitają nas okienka z całą masą tekstu. Poznamy trenera, który zarzuci od czasu do czasu dobrą radą, czy kobietę, która podaje nam kody na kontynuowanie naszej rozgrywki. Po przeczytaniu tego, co mają do powiedzenia, możemy spokojnie rozpoczynać mecz. Wtedy się okazuje, że Tecmo Cup Soccer Game bliżej do taktycznego RPG niż do jakiejkolwiek gry sportowej. Akcje na murawie śledzimy za pomocą serii animowanych scenek, które jednak nie są najważniejsze. Liczą się statystyki w prawym, dolnym rogu ekranu określające umiejętności aktywnego w danej chwili zawodnika. W ofensywie jest to dribling, skuteczność podań i strzały na bramkę, w defensywie to wślizgi, odbiór piłki przy podaniu, jak i zwykłe krycie zawodników. Do tego dochodzi możliwość wybicia piłki, bądź jej złapania przez bramkarza. Oczywiście im wyższa cyferka przy danej zdolności, tym skuteczniejszy jest w niej zawodnik. I tak dzięki komentatorowi sportowemu dowiadujemy się, co się na murawie dzieje i wydajemy odpowiednie komendy naszym piłkarzom. Odpowiednie wybory oczywiście doprowadzają do zdobycia bramki, a nasza nieudolność do jej straty.
Mogłoby się wydawać, że granie w okienka zabija cały dynamizm rozgrywki, jednak jest zupełnie na odwrót. Przy każdej próbie odbioru piłki przeciwnikowi, dryblingu wzdłuż linii autu, a zwłaszcza podczas strzałów na bramkę wytwarzają niewyobrażalne emocje. Zdobycie gola po kilku nieudanych próbach daje całe morze satysfakcji, a dodatkowo można je strzelać na wiele różnych sposobów. Klasyczne główki, volleye, nożyce, a nawet i strzały specjalne. Wszystkie one mają swoje animowane sekwencje, które zawsze ogląda się z zaciśniętymi kciukami.
Gra niestety cierpi na kilka wad, które może i niezbyt poważne, to i tak potrafią popsuć humor. Niestety nie można mieszać w ustawieniach zawodników, nie mamy wpływu, kto w danym momencie ma grać, a co gorsza nie ma jak poprawiać ich statystyk. Zmieniają się one automatycznie i nie wiadomo na jakich zasadach to działa. Do tego dochodzą problemy z wykonywaniem niektórych akcji na boisku. Zawodnicy po nim biegający teleportują się z miejsca na miejsce bez jakiegokolwiek sensu. Jest to tym bardziej denerwujące, że nie można do końca zaplanować swoich działań. Bo jak tu poradzić sobie z zawodnikami, którzy są daleko w tyle, po czym magicznie pojawiają się przed nami czy podać do kolegi, który sprzed bramki nagle pojawia się gdzieś przy nas? Najgorsza jest jednak niemoc podczas akcji przeciwnika. Kiedy to oni posiadają piłkę, możemy tylko się modlić o przerwanie ich akcji. A i to nie gwarantuje jakiegokolwiek zwrotu sytuacji.
Jeżeli w tym momencie zraziliście się do tego tytułu to na pewno zaskoczy was pewna informacja, od której od razu weźmiecie się za Tecmo Cup Soccer Game. Mimo faktu, że gra nigdy nie trafiła na rynek europejski, to Polacy zagrywali się w nią lata temu na Pegasusach. I nie przeszkadzało im, że jest cała po japońsku i nie rozumieją z niej ani słowa. Najważniejszym było to, że rozgrywka była diabelnie wciągająca, a gra zwała się po prostu Captain Tsubasa. Z drugiej strony wersja zza Atlantyku potrafi zniechęcić. Niestety przez fakt, że amerykańscy gracze mogli nie do końca skojarzyć kapitana Jatrzębia i jego gromadki, w Tecmo Cup Soccer Game prócz języka postanowiono pozmieniać imiona i twarze zawodników, co dla Polaków jest niemałym bluźnierstwem. Po za tym to ta sama gra.
Co tu dużo mówić. Tecmo Cup Soccer Game to niesamowita gra. Może i z meczu na mecz niewiele się zmienia, może i zawiera mnóstwo okienek dialogowych i cyferek, jednak to jedno z najlepszych przeżyć piłkarskich świata gier. Aż dziw, że przez te wszystkie lata tylko Inazuma Eleven na Nintendo DS przedstawiła piłkę nożną jako taktycznego RPG. Oczywiście polecam zarówno na NES-ie, jak i na Pegasusie.