Retro - Snow Bros.
Retro - Snow Bros.
Ostatnio wszyscy się chwalą, że z nieba spadł im biały puch. Trafiłem też na takich, którzy uważają, że informowanie o tym wszystkich znajomych zakrawa o ostatni poziom żenady. Co ja o tym sądzę? Myślę, że to odpowiednia pora, by napisać o grze, w której śnieg odgrywa bardzo ważną rolę! W 1986 roku Taito wypuściło bardzo znany i lubiany przez wszystkich tytuł – Bubble Bobble. Zarażał on swoją absorbującą rozgrywką, wspaniałym trybem kooperacji i bohaterami, którzy do tej pory są najsłodszymi smokami w dziejach elektronicznej rozrywki. Nic więc dziwnego, że Capcom pozazdrościło sukcesu i postanowiło stworzyć swoją własną wersję tej gry logiczno-platformowej. Jedyną rzeczą, jaką tak naprawdę musieli zrobić, to wymyślić parę bohaterów i dorobić do nich historyjkę, która spodoba się dzieciom. I tak też uczynili, a tę jakże oryginalną grę nazwali Snow Bros. Dziwne tylko, że to wszystko zajęło im aż 4 lata.
Fabularnie gra jest trochę zakręcona i zawiera w sobie wielu członków królewskich rodzin. Otóż zły król Scorch od zawsze marzył o podbiciu niepodległych krain, szczególnie królestwa Whiteland. Niestety nie mógł tego dokonać, gdyż królestwa bronili dwaj mężni książęta – Nick i Tom. Po latach planowania znajduje jednak sposób na tą dwójkę. Rzuca potężny czar ze swojej Kryształowej Góry, który wywołuje zamieć śnieżną. Ta, oprócz zmrożenia wszystkiego wokoło, zamienia naszych bohaterów… w bałwany! I w ten oto prosty sposób bezbronne królestwo szybko zalewa fala potworów, a Scorch zasiada na jego tronie. Jakby tego było mało, nikczemny król uradowany swoim zwycięstwem od tak postanawia porwać dwie księżniczki z sąsiedniego królestwa. I tu wkraczają nasze dwa bałwany! Nick i Tom postanawiają naprawić wszelkie zło, jakie dopadło ich dom, a przy okazji uwolnić damy w opałach. Zatem mamy tu dość ciekawą mieszankę zalatującą dość mocno przygodami Maria. Aż dziw, że komukolwiek chciało się wymyślać coś takiego do gry logiczno-platformowej. Nie ma jednak co narzekać.
, to w Snow Bros. poczuje się jak w domu. Dostajemy małe plansze, naszym celem jest pozbywanie się wszystkiego, co się po nich porusza i w ten oto sposób przechodzimy dalej. Wcielając się w bałwana, naszą jedyną bronią jest śnieg. Rzucając nim w delikwentów zamieniamy ich w śniegowe kule, po czym w takim stanie musimy zrzucać ich z platform. Przy odrobinie szczęścia i sprytu tak ciśnięty pocisk może zabrać za sobą swoich kolegów, co prócz premii punktowej, daje nam najróżniejsze bonusy w postaci eliksirów. Zwiększają one naszą prędkość, odległość ciskania śniegiem, a nawet zamieniają nas w balonik latający po mapie. Warto zatem trochę pomyśleć, zanim popchniemy kulę. Jednak w odróżnieniu od Bubble Bobble** co dziesiąty etap jesteśmy stawiani do potyczek z bossami. Są duzi, brzydcy i potrafią napsuć trochę krwi. Jest to doskonały przerywnik przy rozgrywce, która, bądźmy szczerzy, potrafi znużyć po dłuższym czasie. Właśnie czegoś takiego brakowało mi w hicie od Taito.
Inną rzeczą, którą Snow Bros. robi lepiej od oryginału, jest sama grafika. W produkcji z 1986 roku zawsze mi przeszkadzała czarna dziura, która była obecna w tle każdego poziomu. Przy wesołych, uśmiechniętych smoczkach strzelającymi bańkami stwarzało to dość nieprzyjemne uczucie. Co innego mamy tutaj. Etapy są kolorowe, wesołe i bardzo pasują do ogólnego klimatu gry. Warto też nadmienić, iż w przeciwieństwie do Bubble Bobble, w Snow Bros. istnieje parę utworów muzycznych, które zmieniają się co jakiś czas wraz z poziomami. Przynajmniej po dłuższym czasie spędzonym z grą nie mamy ochoty wyłączyć całkowicie głosu czy zatykać uszu serem.
jest kopią Bubble Bobble, jednak przez to, że wzorował się na dobrej grze, to i on sam do takich należy. Ba! Poprawia wiele błędów, które możemy uświadczyć w oryginale, przez co tytuł jest przyjemniejszy w odbiorze. Jedyne, co można mu zarzucić, to sama długość rozgrywki. Dla wprawnych graczy dotarcie do zakończenia w Snow Bros.** zajmie od 30 do 40 minut, a ono samo nie należy do zachwycających. Tak czy inaczej polecam tę grę bez problemu. W końcu ile jest tytułów, w których możemy wcielić się w bałwana?