Retro - Little Nemo

Retro - Little Nemo

Mateusz Gołębiowski

W sumie trudno się dziwić. Gdybyście mieli maksymalnie po dziewięć lat to ta magia jeszcze by zadziałała. Na szczęście Nemo nie ma takich problemów. I nie mówię tu o kapitanie, który przebył pod wodą dwadzieścia tysięcy mil. Tylko o małym chłopcu, który swe najlepsze przygody przeżywa właśnie we śnie.

Zapewne pierwszy raz natknęliście się na tego bohatera za sprawą filmu animowanego z 1989 roku. Raczej wątpię, że ktokolwiek z was dorwał się do komiksów, które wychodziły na początku XX wieku w gazetach. Niestety ich ekranizacja, prócz wspaniałą animacją, nie miał się czym pochwalić. Nemo jako postać był nudny i irytujący, a jego historia poprowadzona bardzo niedbale. Mimo to Capcom postanowiło stworzyć grę na jego podstawie i już rok po kinowej premierze mogliśmy zagrać w Little Nemo: The Dream Master na NES-ie.

Fabularnie gra opowiada dokładnie tą samą historię co film. Pewnej nocy podczas słodkiej drzemki do Nemo przybywa sterowiec z zaproszeniem od księżniczki Krainy Snu. Ma ona ochotę się pobawić, a mały, zaspany chłopczyk w piżamie wydaje się do tego być idealnym kandydatem. I tak porywają go z domu, a co żeby było śmieszniej wyrzucają go gdzieś w połowie drogi. W końcu księżniczka może poczekać na swojego wybrańca, a dziewięciolatek w ciemnym i obcym lesie powinien poradzić sobie bez problemu. Prawda? Aż dziw, że białogłowa nie jest w żadnych opałach i nikt nie próbuje jej porwać. Zwyczajnie siedzi sobie grzecznie w pałacu i spokojnie na nas czeka. I nawet nie próbujcie zagłębiać się w fakt, dlaczego dziewczynka posyła w nocy po chłopca do zabawy.

Little Nemo: The Dream Master to niby zwyczajna platformówka, jednak szybko się okazuje, że mocno różni się od chociażby klasycznego Super Mario Bros. Pierwsze, co się rzuca w oczy, to nieliniowa konstrukcja poziomów. Celem każdego etapu jest zebranie odpowiedniej ilości kluczy, które służą do otwierania drzwi do następnych światów. Nie goni nas przy tym żaden czas. Liczy się tylko czysta przyjemność eksploracji. By jednak ta podróż była chociaż trochę emocjonująca, po mapie lata cała chmara przeciwników o niecnych zamiarach. Nasz bohater przy tym jest totalnie bezbronny, a jedyne, co potrafi to, skakać i rzucać cukierkami, które ciężko zaliczyć do broni. Niestety zamiast zabijać, ogłuszają one na chwilę przeciwników, ale nie po to zostały stworzone. Prócz tego, że są pysznymi słodyczami, to kryją w sobie dość mroczną tajemnicę. Niektóre napotykane przez nas zwierzaki je uwielbiają i możemy je nimi karmić. Po zjedzeniu trzech zasypiają, po czym Nemo może „pożyczyć” sobie ich ciała do swoich celów.

I tak dzięki żabie Nemo doskonale pływa w wodzie i wysoko skacze, pszczoła daje mu moc latania, a gekon umożliwia chodzenie po ścianach. Takich zwierzaków jest dość sporo, a możliwości każdego z nich zawsze są wykorzystywane w pełni gdzieś na mapie. Sama metoda pozyskiwania tych „mocy” jest dość oryginalna, ale i niepokojąca zarazem. Oby PETA się nie zajęła tą sprawą, bo znowu zostaniemy zasypani dziwnymi filmami i petycjami.

Sama rozgrywka zaś jest przyjemna, jednak nie obyła się bez problemów. Postać Nemo porusza się dość powoli i ciężko jest wymierzać nim skoki. Przekłada się to na częste obrywanie od przeciwników, a nawet i tracenie żyć przez wpadanie do dziur. Do tego dochodzą problemy z łażeniem po ścianach niektórymi zwierzakami. Przyklejają się one do wszystkiego co ma pionową powierzchnię, a co gorsza czasami nie mają zamiaru ich opuszczać. Frustrujące, ale do przeżycia.

W ogólnym rozrachunki Little Nemo: The Dream Master to dobra gra. Nie jest to może najlepsza produkcja Capcomu, jedna oferuje ona tyle świeżych pomysłów, że warto się nią zainteresować. Jest dość długa jak na tego typu produkcję, a co ciekawsze kryje w sobie mały zwrot fabularny, który ma wpływ także na rozgrywkę. Do tego jest bardzo przyjemna dla oka i ucha, ale tego można się spodziewać po NES-owej produkcji Capcomu. Osobiście polecam i to nie tylko śpiochom lubiącym platformówki.

Źródło artykułu:
Wybrane dla Ciebie
Rebel Wolves potwierdza. Dawnwalker to ich debiutancka gra
Rebel Wolves potwierdza. Dawnwalker to ich debiutancka gra
Assassin's Creed Red to potężna inwestycja Ubisoftu. Jest przeciek
Assassin's Creed Red to potężna inwestycja Ubisoftu. Jest przeciek
DualSense V2 wycieka. Czyżby mocniejsza bateria?
DualSense V2 wycieka. Czyżby mocniejsza bateria?
Horizon Forbidden West na PC coraz bliżej. Nvidia wkracza do akcji
Horizon Forbidden West na PC coraz bliżej. Nvidia wkracza do akcji
Imponująca sprzedaż Cyberpunk 2077: Phantom Liberty. Liczby mówią wszystko
Imponująca sprzedaż Cyberpunk 2077: Phantom Liberty. Liczby mówią wszystko
Xbox Game Pass z mocnymi grami w styczniu. Potężne otwarcie roku
Xbox Game Pass z mocnymi grami w styczniu. Potężne otwarcie roku
Star Wars Outlaws: wycieka termin premiery. Ubisoft dementuje
Star Wars Outlaws: wycieka termin premiery. Ubisoft dementuje
PS5 rozbija bank. Imponujące wyniki sprzedaży
PS5 rozbija bank. Imponujące wyniki sprzedaży
The Day Before za niespełna tysiąc złotych. Nie, to nie żart
The Day Before za niespełna tysiąc złotych. Nie, to nie żart
Hakerzy ujawnili plany Insomniac Games. Sześć gier na liście
Hakerzy ujawnili plany Insomniac Games. Sześć gier na liście
PS5 Pro z własnym DLSS. Nieoficjalne doniesienia o planach Sony
PS5 Pro z własnym DLSS. Nieoficjalne doniesienia o planach Sony
Nie będzie The Last of Us Multiplayer. To już pewne
Nie będzie The Last of Us Multiplayer. To już pewne
ZATRZYMAJ SIĘ NA CHWILĘ… TE ARTYKUŁY WARTO PRZECZYTAĆ 👀