Retro - Blackthorne

Retro - Blackthorne

Mateusz Gołębiowski

Diablo, Starcraft, World of Warcraft – te trzy tytuły błyskawicznie rzucają się na usta słysząc teraz nazwę tego studia. Co ciekawe, coraz rzadziej można usłyszeć o ich niegdyś flagowym RTS-ie z ludźmi i orkami. A co w takim razie z ich pierwszymi produkcjami? Leżą gdzieś w kącie i krztuszą się od ilości kurzu, jaka je przykryła. Bo czy pamięta ktoś jeszcze Rock n' Roll Racing, czy przesympatycznego The Lost Vikings? Pewnie ktoś by się tam znalazł. Jednak najbardziej pokrzywionym dziełem Blizzarda z dawnych lat jest Blackthorne. Można by było pokusić się o stwierdzenie, że to pierwsza gra tego studia. Przynajmniej pod nazwą, jaką dzisiaj znamy najlepiej. Był rok 1994, kiedy to miała ona swoją premierę na PC-ach i SNES-ach. I jak się pojawiła, tak słuch po niej zaginął. Może winna była temu premiera pierwszego Warcrafta albo koniec żywota konsoli Nintendo. Tego się raczej nie dowiemy.

Świat Blackthorne to bardzo skrzętnie stworzone miejsce. Wiemy, na jakich zasadach funkcjonuje, kto nim włada i czy jest tam przyjemnie czy nie. Niestety wszelkie jego niuanse poznajemy tylko i wyłącznie przy pomocy instrukcji. A wiadomo, jaką mają one przeżywalność. Przez to musimy się zadowolić tym, co opowiada nam gra. Planetą Tuul rządzi dwóch władców – Androth i Sarlac. Ten drugi napada tego pierwszego, gdyż jest zły i nikczemny, a że dobro z początku przegrywa w takich sytuacjach, tak i jest w tym przypadku. Zanim jednak armia Serlaca dociera do komnaty Androtha, by go unicestwić, ten przy pomocy magii wysyła swojego potomka wraz z magicznym amuletem do innego świata, by ten pewnego dnia wrócił i zaprowadził porządek na Tuulu. Dziecko trafia oczywiście na Ziemię, skąd po dwudziestu latach wraca na swoją rodzimą planetę, by skopać tyłki niegodziwcom. Klasyczna, niczym się niewyróżniająca opowieść o walce dobra ze złem, wyciągnięta wprost z filmów lat 80.

I tak wcielamy się w Kyle’a Blackthorne’a – najbardziej twardego z twardych twardzieli! Właśnie takie stwierdzenie nasuwa się na myśl, kiedy widzimy go pierwszy raz. Góra mięśni, przetarte dżinsy, biały podkoszulek, niemyte, kruczoczarne, długie włosy, a to wszystko uzbrojone tylko w strzelbę. Kyle to zabijaka, któremu żaden teren nie jest straszny. Potrafi biegać bez wysiłku, robić przewroty, skakać na wielkie odległości, a co ważniejsze chwytać się ustępów w ścianach i podciągać się na wyżej położone platformy. Swojej strzelby używa z ogromną finezją, a jego sztandarowym ruchem jest strzelanie w tył bez oglądania się. Dodatkowo Blackthorne jest mistrzem kamuflażu i potrafi unikać absolutnie wszystkiego kryjąc się w tle. I nie jest ważne, czy znajduje się tam krzak, wodospad, czy absolutnie nic. Nikt nie jest w stanie go w takim stanie znaleźć, a co za tym idzie, trafić.

Mogłoby się wydawać, że Blackthorne to gra napakowana akcją zupełnie jak Contra. Wystarczy jednak spędzić z nim kilka chwil, by zorientować się, że jest zupełnie inaczej. Najprościej rzecz ujmując, mamy do czynienia z Prince of Persia z pistoletami na obcej planecie. Nie chodzi o zabijanie wszystkiego, co staje nam na drodze. Naszym celem jest wykombinowanie, jak wydostać się z danego obszaru mając do dyspozycji parę zebranych przedmiotów, które zdobywamy podczas wędrówki. Oczywiście pada przy tym niejeden potwór, któremu nie podoba się nasza egzystencja, ale to bardziej przypomina samoobronę, niż jakąkolwiek krucjatę. Przez to akcja gry jest dosyć powolna, a miejscami nawet zanika. Ma na to wpływ chociażby sterowanie, które jest dość mozolne i może z początku mocno denerwować. Kyle z oporami reaguje na wciskane przez nas klawisze, a i jego prędkość wykonywania czegokolwiek daje wiele do życzenia. Jednak nie wyobrażam sobie czegoś bardziej dynamicznego w grze, w której bardziej chodzi o precyzję wykonywanych przez nas czynności niż o prędkość pokonywania etapów.

Trzeba przyznać, że graficy przy Blackthorne zaszaleli. Wszystko w grze wygląda znakomicie, zarówno lokacje jak i postacie, a nawet przerywniki filmowe, które się miejscami zdarzają. Jednak największe wrażenie robią same animacje Kyle’a, przy których spędzono wiele godzin żmudnej pracy. Porusza się on niesamowicie płynnie, a każdy akcja jaką wykonuje składa się z kilku klatek animacji. Mało która postać może się pochwalić czymś takim. Zwłaszcza na SNES-ie, który co jak co, ale ma swoje ograniczenia.

Wiem, że to wszystko brzmi niezbyt atrakcyjnie. Fabuła zdaje się nawet nie starać, bohater jest oryginalny jak trampek na bazarze, a do tego akcję zredukowano do minimum i zamiast strzelaniny, mamy do czynienia z jakimiś łamigłówkami. Jednak Blackthorne może pochwalić się niesamowitym klimatem, który sprawia, że wszystkie te elementy znakomicie ze sobą współgrają. Twardy motocyklista ze strzelbą biegający po obcej planecie i zabijający orki? Świat władany za pomocą mrocznej magii i zaawansowanej technologii? Wszystko to w rytmach metalowej muzyki? Tak, proszę! I wam też mocno polecam!

Źródło artykułu:
Wybrane dla Ciebie
Rebel Wolves potwierdza. Dawnwalker to ich debiutancka gra
Rebel Wolves potwierdza. Dawnwalker to ich debiutancka gra
Assassin's Creed Red to potężna inwestycja Ubisoftu. Jest przeciek
Assassin's Creed Red to potężna inwestycja Ubisoftu. Jest przeciek
DualSense V2 wycieka. Czyżby mocniejsza bateria?
DualSense V2 wycieka. Czyżby mocniejsza bateria?
Horizon Forbidden West na PC coraz bliżej. Nvidia wkracza do akcji
Horizon Forbidden West na PC coraz bliżej. Nvidia wkracza do akcji
Imponująca sprzedaż Cyberpunk 2077: Phantom Liberty. Liczby mówią wszystko
Imponująca sprzedaż Cyberpunk 2077: Phantom Liberty. Liczby mówią wszystko
Xbox Game Pass z mocnymi grami w styczniu. Potężne otwarcie roku
Xbox Game Pass z mocnymi grami w styczniu. Potężne otwarcie roku
Star Wars Outlaws: wycieka termin premiery. Ubisoft dementuje
Star Wars Outlaws: wycieka termin premiery. Ubisoft dementuje
PS5 rozbija bank. Imponujące wyniki sprzedaży
PS5 rozbija bank. Imponujące wyniki sprzedaży
The Day Before za niespełna tysiąc złotych. Nie, to nie żart
The Day Before za niespełna tysiąc złotych. Nie, to nie żart
Hakerzy ujawnili plany Insomniac Games. Sześć gier na liście
Hakerzy ujawnili plany Insomniac Games. Sześć gier na liście
PS5 Pro z własnym DLSS. Nieoficjalne doniesienia o planach Sony
PS5 Pro z własnym DLSS. Nieoficjalne doniesienia o planach Sony
Nie będzie The Last of Us Multiplayer. To już pewne
Nie będzie The Last of Us Multiplayer. To już pewne
NIE WYCHODŹ JESZCZE! MAMY COŚ SPECJALNIE DLA CIEBIE 🎯