Seria Toca zapoczątkowana w 1997 roku na zawsze już znalazła swoje miejsce w sercach graczy. Wśród zagorzałych fanów miała swoje wzloty i upadki. Niektórzy płakali, że realizm wcale nie jest taki, jak powinien, a kolejne części nie wnoszą niczego nowego oprócz jeszcze większej ilości dostępnych maszyn i torów (ja się pytam, co innego miała zaserwować kolejna część takiej gry? Fabułę? Już była w Race Driver i się do końca nie sprawdziła). Mimo wszystko do tej pory słyszy się, jak ktoś podaje nazwę Toca w odniesieniu do innych gier wyścigowych. No cóż, Codemstars nigdy do kiepskich firm nie należało i osobiście mogę z pełną świadomością stwierdzić ze seria Toca przez długi czas wiodła prym, jeśli chodzi o super realistyczne symulatory wyścigów na torach. Wszystko to popsuły trochę gry ze stajni SimBin jak np. GTR czy też niedawno wydana w Polsce RACE '07: The WTCC, które poziom realizmu podniosły naprawdę wysoko. Jednak i to Codemasters wzięło sobie to do serca i na 2008 rok zaplanowało miłą niespodziankę o tytule Race Driver: GRID.
Wszyscy malkontenci będą kręcić nosami w stylu „…eee znowu to samo, tylko z lepszą grafiką” no i po części będą mieli rację, bo Grid ma być jeszcze bardziej rozbudowanym następcą Race Drivera. Rozbudowanym nie tylko w kwestii grafiki, ale również pod względem realizmu, a przede wszystkim - dostępnych możliwości ścigania się.
Wszystko ma opierać się na trzech kategoriach wyścigów. Tych rozgrywanych w Ameryce, Europie oraz Azji. Twórcy chwalą się, że starali się ukazać ten sport w różnych dla każdego uczestnika czy też widza odcieniach oraz na tle odmienności kulturowej danego państwa. Tak więc podczas zmagań w USA będziemy mieli do dyspozycji typowe dla tamtejszej kultury samochody z serii muscle-cars, czyli potężne monstra wyposażone najczęściej w silniki V8, począwszy od Dodgea Vipera, przez Chevrolety Camaro, na Mustangach czy Pontiacach GTO kończąc. To samo dotyczy Europy, gdzie zasiądziemy za kierownicami typowych samochodów z serii GT, takich jak Porsche, Aston Martin czy Spleen S7 oraz Azji, gdzie przyjdzie nam ścigać się znanymi chociażby z Nosów tunningowanymi Toyotami, Subaru czy innymi japońskimi wynalazkami.
Dokładnie to samo dotyczy dostępnych torów. Pomijając wszelkie realistyczne i odwzorowane w najmniejszych szczegółach, istniejące naprawdę tory (bo do tego seria Toca już nas właściwie przyzwyczaiła), w RD: G będziemy mieli dodatkowo do dyspozycji trasy biegnące przez ulice miast (jednak oczywiście, odpowiednio zabezpieczone i zamknięte, zapomnijcie o wyścigach pomiędzy innymi samochodami, to nie NFS), po skalistych zboczach czy po słynnych Amerykańskich owalach. Twórcy chwalą się, że starali się w niemal stu procentach odzwierciedlić klimat panujący na danych torach podczas prawdziwych wyścigów, więc możemy śmiało liczyć na niemal żywą publiczność, głosy komentatorów czy elementy architektoniczne ważne dla danego miejsca pobytu.