Pokemon Scarlet/Violet - recenzja. Powiew świeżości, lecz to tylko lekka bryza
Otwarty świat narobił sporo problemów Pokemonom. Teraz jest ich pełno, a Switch nie daje rady pokazać ich piękna. I to dopiero najmniejszy z problemów, jakie natraficie w grze. A mimo to, gra się świetnie. Jak oni to robią?
Pokemon Scarlet/Violet to kontynuacja serii, której nikomu nie trzeba przedstawiać. W przeciwieństwie do poprzednich wersji, różni się jednak typem świata. Po raz pierwszy zastosowano w pełni otwartą mapę. To jednak nie pierwszy krok w tym kierunku, bo w Pokemon Legends: Arceus mieliśmy już dowolność eksploracji, jednak z podziałem na regiony. Czy tyle zmian wystarczy, żeby zrobić dobrą grę?
Nie, ale (niestety) gra i tak będzie wystarczająco dobra, aby się wyśmienicie sprzedać. Marka jest już tak potężna, że nawet niegotowa produkcja rozejdzie się jak ciepłe bułeczki. Tak właśnie było, a ponad miesiąc później jest niewiele lepiej. Pod koniec stycznia ma pojawić się kolejna aktualizacja (1.2.0), ale nie wiadomo, czy rozwiąże ona obecne problemy.
A jakie problemy ma Pokemon Scarlet/Violet?
O tych już naczytaliśmy się sporo w sieci, ale przypomnijmy najważniejsze:
- Słaba wydajność - gołym okiem można rozróżnić klatki, niekiedy gra wręcz staje na chwilę,
- Cała masa bugów graficznych - począwszy od prześwitujących tekstur, po naprawdę niepokojące zmiany wyglądu postaci - wyłupiaste oczy, znikający Koraidon, mieszające się tekstury bohatera i Pokemonów i wiele innych,
- Odległe obiekty wyglądają fatalnie
Mimo wszystko, da się grać i czerpać z gry sporo frajdy. I po części to zasługa otwartego świata. Jednak jednocześnie on jest też kulą u nogi, bo w sporej mierze brakuje mu zróżnicowania, można odnieść wrażenie, że w kółko kręcimy się po tej samej okolicy. Nawet jeśli kolor podłoża zmienia się z brązowego na zielony czy biały, to nadal ciężko dostrzec różnice w układzie terenu.
Wielu graczy narzekało także na ogólną słabą jakość graficzną. Ciężko stwierdzić, czy racja znajduje się po ich stronie, czy też po stronie producenta. Konsole Switch nie są tak wydajne, jak nowej generacji PS5, XSX czy gamingowe PC. Nie należy więc dziwić się, że jak na 2022 rok grafika jest średnia. Niemniej, według mnie efekty graficzne lepiej wyglądały już w Pokemon Legends: Arceus.
To najłatwiejsze Pokemony, w jakie kiedykolwiek grałem
Od samego początku gry odnoszę wrażenie, że nie stoją przede mną żadne wyzwania. Przez całą część fabuły, związaną ze zdobywaniem odznak od pokonanych mistrzów gymów i bossów Team Star, nie odniosłem ani jednej porażki. Podobnie w przypadku poszukiwania gigantów wraz z Arvenem. Nie nazwałbym siebie mistrzem, ani znawcą Pokemonów.
Braki w balansie to jedno, ale znalazłem większy problem. Przede wszystkim, jak dotąd zamknięte środowisko gry sprawiało, że mogliśmy pokonać mistrzów gymów w konkretnej kolejności. Może nie do końca byliśmy zmuszeni, ale przynajmniej wszystko wydawało się mieć pewien ład. W Pokemon Scarlet/Violet tego ładu zupełnie brak.
W jednym momencie możemy zetrzeć się z mistrzem psychicznego gymu-, którego Pokemony będą mieć powyżej 40 poziomu, a następnie dokopać 20-poziomowym Pokemonom mistrza trawiastych bestii. I wcale nie intencjonalnie, po prostu nasza ścieżka jest zupełnie przypadkowa. Pytanie brzmi zatem: dlaczego poziom przeciwników nie dostosowuje się do poziomu naszych Pokemonów?
Brakuje balansu - bardziej, niż kiedykolwiek
Pokemon Scarlet/Violet wprowadza do gry 103 nowe Pokemony. Wśród nich pojawiło się kilka stworków, które szczególnie zwróciły uwagę graczy. Jednym z nich, a może nawet numerem jeden, jest Tinkaton. To niepozorny stworek, wygląda jak pluszowa zabawka, ale w dłoni trzyma gigantyczny młot.
Już w opisie Tinkatona znajdziemy intrygujące zapisy. W wersji Scarlet brzmi on mniej więcej tak (tłumaczenie z ang.): "Ten inteligentny Pokémon ma bardzo śmiałe usposobienie. Wybija kamienie w niebo swoim młotem, celując w latającego Corviknighta". Brzmi to na tyle absurdalnie, ze Tinkaton podbił już internet memami i filmikami na TikToku czy YouTube.
Tinkaton on her way to ruin a Corviknight’s day
Ale żarty z opisu Tinkatona to jedno, a jego potężna moc, to drugie. Może to tylko moja opinia, ale połączenie typów Fairy i Steel jest niezwykle mocne. Jednak to nie wszystko. Tinkaton nosi wielki młot, a więc jedną z jego umiejętności jest Gigaton Hammer, który zadaje 150 punktów obrażeń od stali. Właściwie miażdży nim większość przeciwników, którzy nie mają odporności na stal. Dodatkowo posiada umiejętności wróżki, w tym wysysanie życia, ale może się też nauczyć umiejętności z kategorii "Dark". Właściwie mało kto jest mu w stanie się postawić.
Mega Ewolucja, Dynamax, a teraz Terastallize
W świecie Pokemonów coraz więcej kombinacji. Były Mega Ewolucje, Dynamax (i Gigantamax), a teraz przyszła pora na "Terastalizację". O tyle różni się ona od poprzedników, że tymczasowo zmienia typ Pokemona, na typ jego Tera. Np. Pikachu z elektrycznego, zamieni się w latającego Pokemona. Wówczas jego standardowy typ przestaje przynosić efekt (i wrażliwość), a głównym atakiem powinien być typ latający, aby zadawać większe obrażenia.
Terastalizacja (trudny wyraz), ma też dodatkowe efekty. Jeśli typ Tera Pokemona jest taki sam, jak jeden z oryginalnych typów, ruchy, ich obrażenia zwiększają się o 2x, zamiast standardowego 1,5x. Z kolei super efektywne ruchy zadają zamiast 1,5 to 2 razy więcej obrażeń, lub 2,25 zamiast 2x. Stwierdzono także, że ruchy o mocy poniżej 60, które nie są atakiem wielouderzeniowym, lub ruchem o zwiększonym priorytecie, otrzymują wzmocnienie.
Podsumowując: są podmuchy świeżości, ale to lekka bryza
W Pokemon Scarlet/Violet pojawia się cała masa nowych Pokemonów, ale niewiele z nich ma faktycznie oryginalny wygląd. Chociażby Greavard, wygląda zwyczajnie jak włochaty pies, ze świeczką na głowie. Swoją drogą ta świeczka przypomina nam Pokemona Litwick. Mabosstiff - nawet z zachowania to pies. Kolejny - Starmobile, to nie Pokemon, ale pojazd. Wygląda jak wielki samochód. Mimo to, walczymy z nim, jak z Pokemonem, używa on umiejętności Pokemonów i posiada słabości.
Liderzy gymów i wyzwania związane z zakwalifikowaniem się do walk również nie napawają optymizmem. Niewiele różni się to od klimatu Pokemon Sword/Shield. Z kolei Terastalizacja to zaledwie niewielka zmiana w stosunku do Mega Ewolucji czy Dynamaxów.
Ogólnie ujmując, gra jest dobra, ale tylko dobra. W Scarlet/Violet da się wyczuć, że twórcom zabrakło wyobraźni i świeżych pomysłów. Sądzę też, że ogromna presja ze strony milionów fanów i pośpiech były tu złym adwokatem. Efekt jest taki, że gra została wydana przed ukończeniem i dopracowaniem wszelkich elementów, a przynajmniej taką mam nadzieję.
W grze spędziłem 30 godzin i grałem na konsoli Nintendo Switch OLED. Kod na grę dostarczyła nam firma Nintendo.
- Pokemony!
- Wspólne bitwy z innymi graczami (Tera)
- Uniwersytet i lekcje, na których uczymy się o świecie Pokemon
- Koraidon, który lubi kanapki
- Starcia z tytanami
- Tinkaton!
- Bugi! Masa glitchów
- Zbyt często wbiegamy przypadkowo w Pokemony, co zaczyna walkę
- Niski poziom trudności gry
- Tinkaton...
Arkadiusz Stando, redaktor prowadzący Polygamii