Głupota scenarzystów tej gry przekracza wszelkie dopuszczalne normy. Na szczęście wstrząśnięte jej idiotyzmem środowisko naukowe pracuje już nad uniwersalnym rozwiązaniem mającym oddzielić ziarno od plew, to jest gry kretyńskie od debilnych albo przynajmniej porąbanych.
Rosyjscy naukowcy zaszyci w ultratajnym laboratorium na Kamczatce pracują nad specjalnym cepomierzem, który mierzy łączny poziom kretynizmu tekściarzy (także tych pracujących w serwisach internetowych). Maszynka po uruchomieniu rozpoczyna analizę wskazanego tekstu i w chwilę później wydala z siebie konkretną liczę określającą, jak bardzo goście się zbłaźnili. Do niedawna liczyłem, że będę w czołówce owej klasyfikacji i to na mnie rosyjscy naukowcy z Kamczatki testować będą cepomierz. Niestety, twórcy Pizza Dude pobili mnie z kretesem.
Goście z firmy Team 6 wymyślili sobie tłustego wujaszka Francesco, poczciwinę-nieudacznika, który stracił właśnie kolejną pracę. Szef wywalił go z cukierni, gdyż w produkowanych w jego zakładzie szarlotkach zbyt często pojawiały się dziury o dziwnych, fallicznych kształtach. Francesco załamał się i porzucił swoją żonę Kimberly oraz młodziutkiego Kevina. Postanowił zamieszkać w kartonie pod mostem i wieść życie ulicznego włóczęgi licząc, że w ten sposób odkupi winy. Oczywiście było to przekonanie krańcowo idiotyczne i nieprawdziwe, bo przeciętnego włóczęgi nie stać nawet na Cypiska do prania majtek, nie mówiąc o kasie na odkupienie win, ale...
Ale byli tacy, którym sytuacja ta się nie podobała. Przykładowo Kevin bardzo się zmartwił, że jego wuj odszedł od rodziny. Postanowił zarobić kasę na spłatę długów Francesco. Wyznaczył sobie ambitny termin - 24 godziny - i wziął się ostro do roboty. Pewno nie podołałby zadaniu, bo po traumie z młodości (patrz Kevin sam w domu publicznym) miał problemy z pozytywnym myśleniem, ale z pomocą ruszył mu gracz. W przygotowywanej przez firmę Team 6 zręcznościówce Pizza Dude trzeba będzie zarobić kasę na rozwożeniu pizzy.
Zabawa rozpoczyna się w pizzerii. Dzwoni telefon, ktoś go odbiera i zapisuje zamówienie. Gracz przygotowuje zamówioną pizzę, komponując ją z różnych składników (salami, pepperoni, pomidory, sery, ananasy, grzyby, kiełbasa, oliwki, cebula itd.) oraz przypraw (sól, pieprz, oregano). Dorzuca do tego inne zamówione towary, takie jak frytki, cola czy sałatki. Całość pakuje do bagażnika niewielkiego quada bądź motorynki i wyrusza w podróż przez wiochę.
Program wykorzystuje silnik znanego i w Polsce niskobudżetowca Crime Scene Manhattan. Gracz może więc liczyć na sporej wielkości wirtualne miasto wraz z ruchem ulicznym, korkami i zaułkami, które trudno odnaleźć na mapie. Bez przerwy musi się spieszyć, bo klienci są niezbyt cierpliwi i spóźnialskim nie płacą ani grosza - biorą pizzę za darmo. Problemem zresztą nie jest sama jazda. Po dobrnięciu na miejsce trzeba jeszcze dostać się do odpowiedniego pokoju, mijając po drodze rozmaite pułapki, dokuczliwe psy czy wściekłe dzieciaki w wieku lat trzech. Na jednym z etapów trzeba nawet skakać po skrzyniach pływających po wodzie w niewielkim porcie!
Gra nie powala od strony technicznej, ale zapowiada się dość oryginalnie. Przypomina nieco kultowego Paperboy'a, który w drugiej połowie lat 80. bił rekordy popularności na takich maszynkach jak ZX Spectrum. Kompletowanie zamówienia, zasuwanie quadem po mieście, a potem brykanie piechotą po trawniku nie jest może tym, co kręci każdego mężczyznę, ale coś inspirującego w sobie ma. Zwłaszcza gdy ma się dość wtórnych strzelanin i strategii, względnie łomotanin TPP.