Przenośne Resident Evil: Revelations trafiło na rynek (daruję już sobie kulinarne metafory) na początku zeszłego roku i nie bez powodu zostało uznane za jedną z ciekawszych, najlepiej wyglądających i ogólnie wartych naszych pieniędzy gier na 3DS-a. Jeżeli ktoś z wypiekami na twarzy śledzi losy Clair, Chrisa czy innego Leona, po prostu musiał zaopatrzyć się w przenośną konsolę Nintendo i egzemplarz nowej odsłony ukochanej serii.
W końcu nadszedł jednak ten dzień, kiedy Resident Evil: Revelations przestało być tytułem na wyłączność dla 3DS-a. Co prawda na razie na papierze, bowiem gra w wersji HD ma się ukazać za ponad miesiąc, tym niemniej porozsyłane po redakcjach płytki z wersją preview dają wyraźny sygnał, że Resident Evil: Revelations – Unveiled Edition jest tuż tuż. Jak się pewnie domyślacie, miałem okazję pochylić się nad taką wersją gry i bez owijania w bawełnę powiem – jest dobrze.
Daruję sobie opisywanie fabuły, występujących postaci etc., bowiem wszystko to już zostało ujawnione kilkanaście miesięcy temu. Pod względem historii nic się tutaj nie zmieniło i dalej mamy do czynienia z wydarzeniami między czwartą a piątą częścią (numerowanej) serii. Jill ponownie wędruje po opuszczonym (no, nie tak do końca) wycieczkowcu, walczy z mutantami i co jakiś czas ustępuje miejsca innym grywalnym postaciom.
new WP.player({ width:610, height:343, autostart:false, url: 'http://get-2.wpapi.wp.pl/a,61764431,f,thumb/6/c/6/6c6168247786e2ed6f81b30f717f7059/fecf4bbe7a15e3253140f65c03820e85/Resident_Evil__Revelations_Story_Trailer_TRUE_HD_QUALITY.mov', });Zwiastun fabularny. Wersję wideo w wyższej rozdzielczości znajdziecie pod tym adresemJeżeli nie mieliście wcześniej do czynienia z Resident Evil: Revelations, a jedynie słyszeliście opinie, że to powrót do surwiwalowych korzeni serii i coś innego niż strzelankowa „piątka/szóstka”, to wiedzcie, że prawda leży pośrodku. Z jednej strony początek (ale nie tylko!) bardzo przypomina przemierzanie posępnego domostwa z pierwszej części, gdzie za każdym rogiem mogło się czaić zagrożenie i nigdy nie czuliśmy się bezpieczni. Z drugiej zaś strzelania jest tutaj na tyle dużo, by nie można było mówić o całkowitym odejściu od doświadczenia, jakie zaserwowała nam „czwórka” czy „piątka”. Co jednak najważniejsze, twórcy starali się znaleźć złoty środek między skrajnie różnymi rodzajami Residentów i śmiało można powiedzieć, że w wielu miejscach wyszło im to całkiem sprawnie.
Mamy więc ograniczoną liczbę amunicji, zbieranie leczniczych ziółek i relatywnie wymagających przeciwników. Ale całość została ubrana w szaty strzelanki TPP, bowiem Jill i reszta ekipy może jednocześnie chodzić i strzelać, a kamera umiejscowiona nad ramieniem pod żadnym względem nie przypomina statycznych ujęć z pierwszych trzech części serii. Akcja rozgrywa się przede wszystkim na wspomnianym statku, którego ciasne i ciemne korytarze, ubarwione krwią ofiar, nadają się idealnie do budowania klimatu grozy. Straszenie bazuje na niepokojących dźwiękach, przemykających cieniach i wyskakiwaniu potwora zza rogu, więc trudno tu mówić o wyjątkowej finezji. Bałem się jednak (a raczej obawiałem) w momencie, gdy spore ilości znalezionej amunicji (czyt. 20 pocisków) zaczęły się błyskawicznie kurczyć po spotkaniu trzech-czterech mutantów. Takie jest właśnie Resident Evil: Revelations HD.
Wspomniałem jednak o dużej dawce strzelania i faktycznie bywają momenty, gdy Revelations przypomina pełnoprawnego shootera. Akcje w stylu „odeprzyj atak hordy mutantów w oczekiwaniu na windę” nie należą do moich ulubionych, a takich niestety tutaj nie brakuje. Zazwyczaj burzy to klimat i bardziej irytuje (szczególnie na wyższych poziomach trudności), niż bawi, ale na szczęście da się to przełknąć.
Resident Evil: Revelations HD wygląda lepiej niż niejedna wersja HD gier z PlayStation 2. Modele postaci są szczegółowe, gra świateł w ciemnych pomieszczeniach robi wrażenie i naprawdę aż trudno uwierzyć, że całość bazuje na materiale z tak słabiutkiego sprzętu, jakim jest 3DS. Oczywiście nie wszystko błyszczy i zachwyca, przynajmniej w wersji preview, ale nie spodziewam się, że w wersji sklepowej tekstury podłoża przestaną przypominać obrzygany parkiet. To jednak drobnostki i patrząc na wykonanie sali balowej na statku SS Queen Zenobia nie mogę narzekać na oprawę graficzną.
Opracowanie stacjonarnego Resident Evil: Revelations to strzał w dziesiątkę. Nie widziałem co prawda efektu końcowego, ale to, co było mi dane zobaczyć, daje nadzieję na pyszne, choć odgrzewane danie. Fani serii, którzy poskąpili na 3DS-a i kartridż powinni już zacierać ręce. W końcu to jeden z lepszych Residentów ostatnich lat, nawiązujący klimatem do korzeni serii. Nie bez wad, nie bez wpadek, ale o tym poczytacie w recenzji.