Robaków chyba nikomu przedstawiać nie trzeba. Są przecież wszędzie: w ziemi, w jabłkach, w grobach i w tyłkach niektórych ludzi. Wiem, bardzo to niesmaczne. Sam pomysł na grę skierowaną do dzieci również nie zasługuje na miano grzecznego. Mimo to seria Worms cieszy się gigantycznym powodzeniem. Niezidentyfikowane robaki (może to rosówki, a może zwykłe czerwoniaki) niemalże co dwa lata strzelają do siebie z bazook i pistoletów. Walą też z owiec i babć, korzystają z dobrodziejstw świętych granatów ręcznych i innych bardzo dziwnych urządzeń. W międzyczasie przygadują sobie i się recholą. Wszystko po to, by przedszkolaki miały się z czego śmiać. I jeszcze mamusiom i tatusiom mydli się oczy, że to gra bez przemocy.Oczywiście w Wormsy grają też nieco starsi gracze. I grać będą wiecznie, bo to naprawdę fajna, wciągająca gra. Co ciekawe, ostatnimi czasy jej autorzy stanęli na rozstajach i nie wiedzieli, dokąd iść. Najpierw zainwestowali w niezbyt dobrze przyjętą grę logiczno-zręcznościową Worms Blast, a potem w trójwymiarowe Worms 3D, które zebrało o niebo lepsze recenzje (chociaż ja wciąż wolę Worms World Party, taki już tradycjonalista jestem). Teraz jej dalekowschodni oddział kończy prace nad Online Worms. Program ten najprawdopodobniej ukaże się wyłącznie na terenie Azji i pozwoli stoczyć takie sieciowe pojedynki, o jakich do tej pory graczom się tylko marzyło.Gra powstaje już od blisko trzech lat. Działa w sieci i pozwala jednocześnie bawić się blisko 20000 graczy. Pod względem technicznym przypomina Worms World Party. Oferuje całą masę dwuwymiarowych plansz oraz wiele trybów rozgrywki, częściowo zwiniętych z poprzednich części, a częściowo przygotowanych na potrzeby azjatyckiej edycji. Także i bronie zwinięto z powstałych wcześniej gier. Autorzy Online Worms obiecują jednak, że będą dodawać nowe guny w miarę rozwoju projektu, a także na specjalne życzenie internetowej społeczności. Najważniejsze jest jednak to, że do zabawy wcale nie potrzeba mocnego sprzętu. Komputer może posiadać procesor poniżej 500 MHz, a i modemowe połączenie wystarczy. W chwili obecnej trwają ostatnie beta-testy chińskiej wersji programu. Wersja przeznaczona na rynek koreański jest już gotowa - sprawdzało ją ponad milion graczy i większość z nich była bardzo zadowolona. Pojawiły się nawet głosy, że Worms 3D oferuje o połowę mniej zabawy niż Online Worms. Oczywiście Koreańczykom nie można wierzyć na słowo, gdyż kochają oni wszystko, co sieciowe - jednakże sądów takich nie należy całkowicie zignorować. Tym bardziej, że w Chinach padł kolejny rekord: chęć wzięcia udziału w polowaniu na błędy wyraziło aż trzy miliony osób. Wynik ów został zgłoszony do Księgi Rekordów Guinnessa. Pytania są więc dwa. Po pierwsze, wciąż nie wiadomo, jak wielki sukces odniesie komercyjna wersja programu, po drugie, wciąż nie wiadomo, czy Online Worms trafi do Europy. Na razie nic na to nie wskazuje...