Najważniejsze gry generacji – Red Dead Redemption
Najważniejsze gry generacji – Red Dead Redemption
Przyznaję, nie jest to mój pomysł. Dominik Gaska robił to już 2 lata temu w Skyrimie. Niby Red Dead Redemption i Skyrim to gry od siebie różne, ale jednak tak bardzo podobne w sposobie przedstawienia świata. O ile jednak ostatni hit Bethesdy samodzielną eksplorację nagradzał co i rusz lochami, potworami i lepszym wyposażeniem, o tyle podróże Johna Marstona po Dzikim Zachodzie niosły ze sobą inny rodzaj satysfakcji. Zauważcie tę różnicę: nagroda a satysfakcja. Mechanika a doznania. Dlatego moje Red Dead Redemption jest lepsze od Skyrima Gąski, QED.
(ale serio, przeczytajcie ten tekst o bezimiennym koniu, cichym bohaterze gry)
Podróżowanie po fikcyjnych stanach stworzonych przez Rockstar San Diego nie oznacza awansowania na kolejne poziomy i lepszych mieczy, ale to właśnie dzięki temu jesteśmy w stanie obcować z niesamowitym, umierającym światem Dzikiego Zachodu. Jeszcze chowające się za horyzontem słońce oświetla niezmącone ludzką ręką przestrzenie. Jeszcze fauna potrafi nieźle człowieka pogryźć. Jest jednak rok 1911. XX wiek wpełza nieubłaganie mackami automobili, torów, wszechmocnego państwa i problemów społecznych. To ostatnia pocztówka z tego miejsca, zanim przetną je asfaltowe drogi i granice rezerwatów dla Indian. Dziki Zachód odchodzi. John Marston jest ginącym gatunkiem. A wraz z nim jego wierzchowiec.
new WP.player({ width:610, height:343, autostart:false, url: 'http://get-2.wpapi.wp.pl/a,61764431,f,thumb/12/97/ff/fecf4bbe7a15e3253140f65c03820e85/red_dead_redemption_ql_gotowy.mov', });Gramy i komentujemy. Wersję wideo w wyższej rozdzielczości znajdziecie pod tym adresemW Red Dead Redemption jest ponad 20 ras koni, ale dla mnie wszystkie one zlewają się w jedną, w Konia. Koń nie jest tylko środkiem transportu, ale kluczowym elementem gry. Projektanci podjęli odważną decyzję i nie uczynili wierzchowców po prostu wolniejszymi, animowanymi samochodami. Nie wystarczy trzymać gałki w wybranym kierunku, aby Koń się rozpędził do maksymalnej prędkości. Aby podróżować szybciej gracz musi się postarać, musi w odpowiednim tempie naciskać guziki, słuchać oddechu zwierzęcia (lub po prostu obserwować pasek jego żywotności). Zajechanie zwierzaka pośrodku pustkowia, na którym czaić się mogą pumy czy watahy kojotów nie jest najlepszym pomysłem. Wierzchowiec, jeśli oczywiście nie chcemy Red Dead Redemption przechodzić jak nieczuły na piękno ignorant przeskakując między misjami, jest Johnowi tak samo potrzebny jak rewolwer. Broń służy do walki z niecnymi mieszkańcami pogranicza. Koń do pokonywania przestrzeni.
Red Dead Redemption jest dla mnie pierwszą grą Rockstara, w której nie chodzi po prostu o przemieszczenie się z punktu A do punktu B, o dotarcie do misji lub sklepu z bronią. Seria Grand Theft Auto skupiała się na rozwałce, na przeniesieniu kina akcji do gry, na ciągłym komentowaniu skrzywionej współczesnej rzeczywistości. Red Dead Redemption ukazuje świat, zanim zwariował, zamknął się w betonowych miastach, w którym brakuje przestrzeni i oddechu, a ostatecznie - wolności. Stara się to naprawić Grand Theft Auto V, zapożyczając mnóstwo elementów z Red Dead Redemption, jak choćby nieznajomych, potrzebujących pomocy lub próbujących oszukać gracza. Sprawia to, że plansza nie jest tylko zbiorem widoków za oknem, które mijamy, zmusza do zatrzymania się i przyjrzenia mapie. Są momenty w Grand Theft Auto V, w których możemy poczuć się trochę jak John Marston, wejść na górę czy pojeździć po pustyni motorem, ale już po chwili wpadamy na jakąś cywilizacyjną barierę, autostradę, miasteczko albo płot.
Red Dead Redemption jest na drugiej stronie skali, tutaj siedliska ludzkie są przyczółkami rozrzuconymi po fantastycznie zrealizowanych krainach. Owszem, można by się kłócić, że Marston jest podobny do innych bohaterów stworzonych przez Rockstara i zbyt wiele wolności nie ma. Podobnie jak postaci z Grand Theft Auto V, jest niewolnikiem sytuacji społeczno-ekonomicznej, w pewnym sensie swoich czasów. Dla Micheala i Franklina jedyną ucieczką od rzeczywistości, jedynym lekarstwem na problemy jest świat przestępstwa. John może po prostu udać się na prerię.
I choć ostatecznie i Johna, i jego Konia dogania okrutna cywilizacja wykorzystująca i niszcząca jednostki, to jako gracz mogę sprzeciwić się scenarzystom, odwlec ten moment w nieskończoność. Moje Red Dead Redemption kończy się tak jak western z lepszych czasów. Zmęczony John odjeżdża w stronę zachodzącego słońca. I wtedy wyłączam grę.