Magic: The Gathering, Theros i redakcyjny powrót do "głębokiej nerdozy"
Magic: The Gathering, Theros i redakcyjny powrót do "głębokiej nerdozy"
Magic: The Gathering był zupełnie inną grą, kiedy zaczynałem w niego grać. Mój pierwszy tzw. „starter”, czyli zestaw kart, pozwalających w teorii zacząć zabawę, był z Mirage’a. Nikomu się wtedy nie śniło o przygotowanych przez twórców zestawach początkowych, które od początku już jakoś tam działają i pozwalają na sensowną rozgrywkę. Nie, wtedy wejście w świat Magica zaczynało się od próby ognia. Starter był po prostu zestawem losowych kart, z których talię mieliśmy złożyć sobie sami. Oczywiście nie było to możliwe za żadne diabły, szczególnie w czasach przed Internetem. Nasze pierwsze talie działały tylko dlatego, że nie rozumieliśmy połowy zasad i całą rozgrywkę konstruowaliśmy trochę sami. Zasad uczyliśmy się z napisanych po angielsku książeczek wielkości mniej więcej 2 cm x 1 cm (tak to przynajmniej zapamiętałem). To była twarda walka w głębokich okopach „nerdozy”.
Kiedy wracam do tej gry teraz, przekonuję się o dwóch rzeczach. Teraz jest dużo łatwiej. Ale magia nigdzie nie zniknęła.
Za sprawą Magic the Gathering tradycyjne gry planszowe i karciane zetknęły się ze szkołą projektowania rodem z gier wideo. Reguły były tylko podstawą, na której twórcy budowali całą złożoność dodatkowych systemów do odkrywania przez graczy w miarę poznawania nowych kart. Takie podejście do gry sprawia, że kiedy wraca się do niej po latach, to nagle odkrywa się, że jest ona już czymś zupełnie innym, ale ciągle zrozumiałym i czytelnym. To genialny projekt i właśnie dzięki niemu MTG mimo 20 lat na karku ciągle trzyma się dobrze. Zawsze jest w nim miejsce na zaskoczenie, ale też nie trzeba wcale jakiegoś nadzwyczajnego poziomu kompetencji, by przynajmniej wiedzieć, co się dzieje i dlaczego się przegrywa, nawet w pojedynku z dużo bardziej doświadczonym przeciwnikiem.
Producent gry, firma Wizards of the Coasts, regularnie uzupełnia arsenał dostępnych graczom kart kolejnymi dodatkami. Najnowszy z nich, Theros, stał się podstawą do redakcyjnego powrotu w świat „analogowego” Magica. Powrotu, podczas którego przypomnieliśmy sobie, jak to jest siedzieć przy stole wyłożonym kolorowymi kartonikami i narażać się na dziwne spojrzenia obserwatorów. Oczywiście, że graliśmy w McDonaldsie. Kto nie grał w Magic: The Gathering w McDonaldsie, ten nie zna życia.
Projektanci Magica opanowali już do perfekcji tworzenie talii, które są zrozumiałe i czytelne nawet dla początkujących graczy, ale w których mogą się również odnaleźć fani trochę bardziej doświadczeni. Widać to także w przypadku Therosa, chociaż tutaj ukłon poszedł raczej w stronę nowicjuszy. Bazowe talie są raczej powolne i w większości bazują na tym, co najbardziej lubią magicowe świeżaki – potężnych stworach. Jedną z najważniejszych zdolności tu wprowadzanych jest „monstrosity”, które po dopłaceniu dodatkowego kosztu może zamienić leżącego na stole potwora w bestię w stylu 15/15. Pierwsze to atak, drugie to obrona, jeśli nie wiecie (jak możecie!?). 15 to dużo. Kto nie lubi mieć na stole takich stworów?
new WP.player({ width:610, height:343, autostart:false, url: ' http://get-2.wpapi.wp.pl/a,61764431,f,thumb/49/64/38/fecf4bbe7a15e3253140f65c03820e85/mtg_2014_ql.mov', });A tak gramy w Magica w wersji elektronicznej. Wersję wideo w wyższej rozdzielczości znajdziecie pod tym adresemNo i do tego – jak teraz jest łatwo! Jak, w porównaniu dawnymi czasami, próg wejścia do gry przynajmniej towarzyskiej bardzo się obniżył! Nie tylko na każde pytanie czy wątpliwość znajdziemy od razu odpowiedź w sieci. Nie tylko kupując zestaw startowy dostajemy od razu działającą talię, którą możemy rozpocząć zabawę już po jej rozpakowaniu. Twórcy postanowili jeszcze ułatwić wejście na scenę turniejową tzw. event deckiem. To bardziej dopracowana talia, pomyślana tak, by można z nią było zagrać w lokalnej imprezie z cyklu Friday Night Magic (cykl niewielkich turniejów, odbywających się na ogół po prostu w sklepach, sprzedających karty).
Jeżeli moje wspomnienia z turniejowej sceny MTG nie zatarły się zbyt mocno i jeżeli nie zmieniła się ona przez te wszystkie lata aż tak bardzo, to nie jestem pewien, czy wzięcie takiej gotowej, wyjętej z pudełka talii i pójście z nią na choćby niewielki, lokalny turniej jest takim dobrym pomysłem. Ale oczywiście warto docenić wysiłek wydawcy, a i początkującym graczom z pewnością dobrze zrobi zobaczenie, jak działa deck oparty już na jakimś bardzo konkretnym pomyśle i w miarę sprawnie działający. Może on też im otworzyć oczy na to, co w Magicu jest najpiękniejsze – łączenie kart z różnych setów i dodatków w sprytne kombinacje. W tej bowiem talii znajdziemy karty nie tylko z Therosa, ale też z poprzednich zestawów.
Nie będę was tu zanudzał opisywaniem tego czym jest Magic, jak się w niego gra, na czym to wszystko polega. Nie jesteśmy portalem o grach planszowych i karcianych. Powtórzę tylko, że jeżeli macie w sobie miłość do gier wideo, to pokochacie również MTG. Oraz to, że ta gra naprawdę się nie starzeje. Jeżeli myśleliście kiedyś o wejściu w jej świat, to moment na to nigdy nie był tak dobry. Karty są łatwo dostępne, potrzebne informacje na wyciągnięcie ręki, a elektroniczna wersja gry na komputery, konsole, a nawet tablety może dodatkowo pomóc w zrozumieniu jej zasad podczas potyczek ze sztuczną inteligencją.
Tylko raczej nie bierzcie gotowej talii ze sklepu na jakikolwiek turniej, mimo dobrych intencji twórców.Forge of Empires poprowadź swoje plemię przez epoki