Konsolowy STALKER: Shadow of Chernobyl ujawniony. To zemsta Rosjanina
Niedawno w sieci zrobiło się głośno o wydanym w 2007 r. STALKER: Shadow of Chernobyl. Wszystko za sprawą przecieku, który wskazywał, że w produkcji znajduje się konsolowy port tego tytułu. W wyciek zamieszany jest rosyjski streamer, który w ten sposób chciał zemścić się na ukraińskiej firmie.
Znowu zrobiło się głośno o serii STALKER. Niedawno po sieci zaczęło krążyć nagranie przedstawiające konsolową wersję STALKER: Shadow of Chernobyl. Przypomnijmy, że ta wydana w 2007 r. gra, trafiła jedynie na komputery osobiste. Ten stan rzeczy może się niebawem zmienić, a starsze odsłony serii - być może - pojawią się na konsolach.
Środowisko graczy jest przyzwyczajone do wszelkich przecieków. Okazuje się, że w tym przypadku sprawa ma drugie dno. Redakcja PC Gamer postanowiła uskutecznić śledztwo w tej sprawie. Na uwagę zasługuje dokument towarzyszący nagraniu (odnośnik do vk.com w opisie filmu), który został stworzony przez rosyjskiego streamera.
W tym miejscu warto zaznaczyć, że seria gier STALKER (tworzona przez ukraińskie studio) jest niezwykle popularna w Rosji. Pojawia się więc konflikt. Studio GSC Game World wycofało swoje produkty z rosyjskiego rynku, a powód jest oczywisty, bo chodzi o wojnę. To nie spodobało się rosyjskim graczom.
We wspomnianym dokumencie streamer zarzuca ukraińskiej firmie niesprawiedliwe traktowanie rosyjskich graczy, którzy "wspierali ich gry przez 15 lat i utrzymywali je przy życiu". Problemem też okazała się głośna zbiórka pieniędzy na sprzęt dla ukraińskiej armii. Studio miało nie poinformować, że zbiórka jest nielegalna w świetle rosyjskiego prawa. Redakcja PC Gamer poprosiła o komentarz przedstawicieli studia.
Streamer, w rozmowie z PC Gamer, twierdzi że dostał kopię gry od pracownika ukraińskiej firmy, który również jest głęboko zaniepokojony dyskryminacją Rosjan. Studio zaprzecza i odpiera ten zarzut twierdząc, że przeciek zawiera mnóstwo prywatnych danych pracowników, więc jest niewielka szansa, aby pochodził z wewnątrz. Zwłaszcza, że pracownicy walczą na froncie. Cały przeciek przypomina bardziej manifest.
Sebastian Barysz, dziennikarz Polygamii