Jakub Zagalski: Pixel Heaven 2013 zapowiada się na dwudniowy festiwal gier i komiksów, które debiutowały 20, 30 lat temu. Podobne imprezy odbywają się co jakiś czas w różnych miastach Polski, więc dlaczego osoby szczególnie spoza Warszawy powinny zainteresować się właśnie tym wydarzeniem?
Robert Łapiński: Ogólnie bardzo cieszą podobne inicjatywy, które można co jakiś czas zaobserwować w całej Polsce – wyraźnie daje się wyczuć wracający sentyment do klimatów retro. To, co jednak moim zdaniem wyróżnia PIXEL HEAVEN 2013, to skala wydarzenia – zarówno pod względem ilości prezentowanych sprzętów komputerowych (przygotujemy prawie 100 stanowisk 8/16 bit gotowych do grania we wszelkich konfiguracjach), jak i ilości wydarzeń w ramach imprezy, z których każde mogłoby z powodzeniem stanowić samodzielną atrakcję. Oprócz komputerów i konsol będzie np. okazja ponownego stanięcia naprzeciw prawdziwych flipperów - a to już nie zdarza się tak często – choćby ze względu na ograniczony dostęp do sprawnych maszyn, czy po prostu kwestie logistyczne (maszyna potrafi ważyć 150 kg, a ze względu na swój wiek, psuje się częściej niż Xbox 360. Oprócz tego wykłady, komiksy, koncerty, demoscena, kapsle, konkursy... Ogólnie można powiedzieć – wszystko to, co najlepsze z lat 80. i 90. ubiegłego wieku, w jednym miejscu i czasie, w maksymalnej dawce i niepowtarzalnej atmosferze.
JZ: W opisie wydarzenia można zauważyć, że zaplanowane atrakcje kręcą się nie tylko wokół retro gier i komiksów z epoki późnego PRL-u, ale także podwórkowego grania w kapsle czy nowości ze świata elektronicznej rozrywki. Zamierzacie z tego stworzyć spójną układankę pod nazwą Pixel Heaven 2013 czy jednak część atrakcji będzie dostosowana do gościa, który nie do końca pała miłością do pikseli?
RŁ: Wiesz, to jest tak, że Pixel Heaven jest w pewien sposób spójną całością. Postanowiliśmy nie ograniczać się tylko do kwestii komputerów 8/16 bit, choć to one stanowią trzon. Szersze spojrzenie polega na organizacji imprezy poświęconej ogólnie rozrywce lat 80. i 90., z którą mieli okazję obcować ówcześni nastolatkowie. A więc także salony arcade, komiksy, rozrywka „pod blokiem” (którą symbolizują kapsle). Dziś, po 20, 30 latach, powrót do tych klimatów jest niezwykle przyjemnym oderwaniem od rzeczywistości. Otrzymuję liczne sygnały od moich rówieśników, którzy nie mogą się doczekać i deklarują, że nie opuszczą CDQ nawet na chwilę – łącznie z nocą. Tak więc w efekcie nawet ci, którzy nie darzą specjalnym sentymentem gier komputerowych, poczują klimat epoki.
JZ: Kiedy narodził się pomysł zorganizowania Pixel Heaven 2013 i czy wzorujecie się na konkretnych, niekoniecznie rodzimych imprezach?
RŁ: Pomysł dojrzewał we mnie od kilku dobrych lat. Powodem jest magia tamtych czasów i ludzi. Sentymenty grają rolę. Ja jestem regularnym gościem na Allegro i i co pewien czas moim łupem pada kolejny sprzęt z epoki. W czasie ostatniej przeprowadzki okazało się, że z trudem wystarczyły dwa kursy Mondeo kombi (bez pasażerów), żeby przewieźć te wszystkie skarby. A było to trzy lata temu... Z braku czasu większości z tych wspaniałych maszyn nawet nie uruchomiłem! No więc postanowiłem zorganizować Pixel Heaven 2013 – żeby w końcu to wszystko przetestować. Ale to tylko jeden z powodów. Bardziej poważnie, kocham te maszyny i klimaty, znam wiele osób, które podzielają moją pasję, więc pomyślałem, że taka impreza miałaby rację bytu. No więc wszystko wymyśliłem „pod siebie” z założeniem, że nie będę jedynym, któremu podejdzie taka tematyka. Póki co mogę stwierdzić, że się nie pomyliłem.
JZ: Kim właściwie są organizatorzy Pixel Heaven 2013?
RŁ: Pomysłodawcą i główny organizatorem jestem ja – Robert Łapiński, urodzony w lipcu, w połowie lipca, a dokładnie 12 lipca 1977 r. W latach 80. i 90. byłem szczęśliwym posiadaczem ZX Spectrum+ z interfejsem Kempston, następnie Commodore 64 i w końcu wymarzonej Amigi 500 1MB – przy wszystkich tych sprzętach wytrwale służył mi monitor Neptun 156 (zielony). Na co dzień pełnię zaszczytną funkcję dyrektora zarządzającego w ECP Media – tak więc moi koledzy nie mają wyboru i też są zaangażowani w projekt. Tak to bywa, jak szefowi na starość odbija. Z racji profilu działalności mojej firmy mamy pewne doświadczenie ogólne w organizacji imprez, więc mam nadziej, że to się przyda przy Pixel Heaven.
JZ: Jedną z atrakcji dwudniowej imprezy będzie koncert chiptune'owy. MaQ odpowiedzialny za projekt I Set My Pixels On Fire to stały bywalec rodzimych wydarzeń spod znaku retro gier, ale możliwość posłuchania na żywo AY-Riders nie zdarza się zbyt często. Skąd pomysł na ściągnięcie akurat tego składu?
RŁ: Dokładnie. Koncerty w ramach Low Bit Beats to atrakcja wieczornej części pierwszego dnia Pixel Heaven 2013. Pomysł na AY-Riders zrodził się właśnie stąd, że nieczęsto zdarza się posłuchać ich na żywo. A to że warto – jest oczywistą oczywistością (tutaj dowód). Trudność wynika między innymi z tego, że skład AY-Riders jest międzynarodowy – Polak, dwóch Brytyjczyków i Czech. Nie jest łatwo sprawić, żeby spotkali się w jednym miejscu i czasie w Warszawie i dali koncert. Ale jakoś się udało.
**JZ: Nie lada atrakcją dla zwolenników współczesnych gier i konsol będzie możliwość zobaczenia kilku nowości zarówno z głównego nurtu, jak i ze sceny niezależnej. Czy możesz zdradzić, kto i z czym przyjedzie na Pixel Heaven 2013? **
RŁ: Goście Pixel Heaven to ludzie, którzy grali nie tylko w latach 80. i 90., ale w znakomitej większości ta pasja tkwi w nich do dziś. Pomyśleliśmy więc, że warto nawiązać też do produkcji współczesnych. I o ile informacje i dostęp do tytułów „mainstreamowych” jest powszechny i nieograniczony na co dzień, postanowiliśmy nieco bardziej skupić się na produkcjach niezależnych. Stąd INDIE BASEMENT – specjalne wydzielone miejsce podczas Pixel Heaven, w którym swoje produkcje będą mogli pokazać gościom twórcy niezależni. To będzie też znakomite miejsce do spotkań towarzyskich i nawiązywania znajomości. W „indykach” dominuje oryginalność i pomysłowość twórców, to też świetnie koresponduje z czasami retro, kiedy autorzy gier musieli wykazać się innowacyjnością. Nie mogli przecież liczyć na nieograniczone możliwości sprzętowe w generowaniu grafiki czy dźwięku.
**JZ: Wypisanie wszystkich atrakcji zaplanowanych na Pixel Heaven 2013 zajęłoby sporo miejsca, ale który punkt programu jest największą dumą organizatorów? **
RŁ: Bez chwili zawahania – największe emocje budzą we mnie Retro Stories. Na początku wymyśliłem sobie, że takie opowieści o tamtych czasach to będzie coś fajnego. Wiesz, scena, ekran, prezentacje, dyskusje, żywy udział publiki... Wymarzyłem sobie ciekawostki, wyjątkowe opowieści i wspomnienia przedstawione przez osoby, które uczestniczyły i obserwowały powstawanie polskiego rynku gier komputerowych. Wszystko w przyjaznej atmosferze spotkania osób, które pamiętają najlepsze czasy elektronicznej rozrywki, uzupełnione o kilka słów na temat komiksów PRL. No i przystąpiłem do budowy agendy i zapraszania „spikerów”. I jak teraz spojrzysz na program na www.pixelheaven.pl, to zobaczysz, że poszło nieźle. Ale w tym wszystkim zupełnie osobnego komentarza wymaga panel zatytułowany „Gdzie oni są? Magiczne czasy polskiej prasy komputerowej lat 80. i 90.”. Zanim więcej o tym, muszę dodać, że ja wychowałem się na Bajtku, Top Secret i Secret Service. Każdy kolejny numer przeglądałem drżącymi rękoma, z wrażeniem obcowania z czymś niezwykłym. Nigdy nie zapomnę opisów gier, solucji, map... Byłem (i nadal jestem) fanem „Zepsołu”. Zainspirowani opowiadaniem „Piwem i Mieczem” z kolegą na lekcjach w liceum napisaliśmy własne, które w sześciu częściach ukazało się w Ełckiej Gazecie Tygodniowej wówczas.
No i po latach przystąpiłem do namierzania kontaktów, maili i wysyłki zaproszeń do udziału w Pixel Heaven. Naprawdę nie wiedziałem, jak będzie odbiór... Ale moja niepewność nie trwała długo! Pierwszy odpisał Sir Haszak – niezwykle pozytywnym mailem, sformułowanym w najlepszym topsecretowym stylu. Oczywiście potwierdził chęć obecności. Potem Gawron, Borek, Emilus, Alex, Jetboy... Każdy e-mail z odpowiedzą otwierałem z taką samą emocją, jak kiedyś nowy numer Top Secretu. Równocześnie swoją obecność zaczęli deklarować także redaktorzy Secret Service. Zaczęło się od Micza (chciałem tutaj dodać, że Piotr bardzo mi pomaga – dał namiary, podsyła pomysły – wielkie dzięki za pomoc i życzliwość!), Pegaz Ass, Joseph, Raven, Berger... Wszystkie reakcje były życzliwe i pozytywne, większość zaproszonych osób wyrażała radość na spotkanie po latach. Bardzo mnie to cieszy! Jak widać lista i osoby, które zadeklarowały obecność robią wrażenie i gwarantują niesamowite spotkanie. Ja osobiście nie mogę się doczekać. Oczywiście lista nie jest zamknięta. W każdym razie – pewnym jest, że takiego spotkania nigdy dotychczas nie było i poza samą dyskusją mamy kilka pomysłów na wykorzystanie obecności wielu zacnych redaktorów w jednym miejscu i czasie. Ale o szczegółach więcej po uzgodnieniu spraw z samymi zainteresowanymi. Poza częścią prasową, mamy też szereg prelekcji na temat historii gier wideo i demosceny. Wśród uczestników będą też twórcy gier – między innymi Adrian Chmielarz, Darek Żołna, Krzysiek Augustyn, Maciek Miąsik, Daniel Kleczyński, czy Mikołaj „Sos Sosowski” Kamiński. A to wciąż nie wszystko – niedługo ogłosimy obecność special guesta z zagranicy – powiem tylko tyle, że warto będzie pojawić się tylko po to, żeby go spotkać i posłuchać, co ma do powiedzenia!
**JZ: Organizacja imprezy w warszawskim klubie CDQ (jak w każdej zamkniętej przestrzeni) wiąże się z potencjalnym ograniczeniem liczby odwiedzających. Na jak duże zainteresowanie liczycie i czy faktycznie lepiej zarezerwować wejściówkę już teraz, przez Internet? **
RŁ: Na samym początku imprezę przewidziałem na jeden dzień – sobotę. Ale zainteresowanie, które się pojawiło, szybko zmusiło mnie do zmiany planów i rozciągnięcia Pixel Heaven na cały weekend. Dodam, ze zainteresowanie nie ogranicza się tylko do Polski. Już dziś swoją obecność zapowiedzieli goście z Węgier, Czech, Niemiec, Wielkiej Brytanii czy Skandynawii. Zapowiedź imprezy ukazała się między innymi na łamach brytyjskiego Retro Gamera. Szczerze mówiąc – zainteresowanie jest naprawdę duże, a przestrzeń jednak ograniczona. Także jak ktoś planuje przyjechać – gorąco zachęcam do wcześniejszej rezerwacji on-line. To przekłada się na niższą cenę, a nic nie kosztuje. Zawsze też można odwołać rezerwację bez żadnych konsekwencji. A nam z kolei pozwoli oszacować liczbę gości i przygotować się możliwie jak najlepiej. Aha – można też zamówić on-line oficjalne koszulki.
**JZ: Pixel Heaven 2013 mają odwiedzić osoby zasłużone dla branży w oczach polskiego gracza: dziennikarze kultowych magazynów czy twórcy gier. Trochę już o tym porozmawialiśmy, ale obecność których z wymienionych osób uważasz za gwóźdź programu? **
RŁ: Retro Stories. To jest rzecz, która zdecydowanie wyróżnia Pixel Heaven, a o której już wspominałem wcześniej. W jednym miejscu i czasie, po latach, spotkają się i porozmawiają twórcy początków prasy komputerowo-growej w Polsce – przedstawiciele redakcji kultowego Bajtka, Top Secretu i Secret Service. Będzie możliwość zdobycia autografu na wygrzebanym z piwnicy egzemplarzu, uściśnięcia dłoni i zadania pytania, które być może dręczy cię od 25 lat. Poza tym twórcy pierwszych gier, tacy jak Adrian Chmielarz, Darek Żołna, Krzysiek Augustyn, Maciek Miąsik, Daniel Kleczyński czy Mikołaj „Sos Sosowski” Kamiński. A lista nie jest jeszcze zamknięta!
**JZ: Czy planujecie dodać coś jeszcze do już i tak niemałej liczby atrakcji? Widać, że jesteście otwarci na inicjatywę fanów gier, którzy mogą przynieść własny sprzęt i proponować konkursy, ale czy sami organizatorzy myślą jeszcze nad czymś ekstra? Wszak od imprezy dzielą nas jeszcze dwa miesiące. **
RŁ: Jest jeszcze chwila czasu, więc będą dodatkowe atrakcje ponad to, co już można znaleźć na stronie www.pixelheaven.pl. Zachęcam do śledzenie profilu na Facebooku – w ten sposób będzie można najszybciej dowiedzieć się o nowościach i atrakcjach. A zapewniam, że ich nie zabraknie. Do zobaczenia na Pixel Heaven 2013.
Gry.wp.pl mają patronat medialny nad tym wydarzeniem, więc w Warszawie w czerwcowy weekend spotkacie i nasze skromne osoby.