Kingdom Hearts HD 2.5 Remix - recenzja

Kingdom Hearts HD 2.5 Remix - recenzja

Kingdom Hearts HD 2.5 Remix - recenzja
marcindmjqtx
17.12.2014 14:00, aktualizacja: 30.12.2015 13:19

Bohaterowie Disneya i serii Final Fantasy znów łączą siły. Co z tego wyszło?

Czekanie na Kingdom Hearts III, domniemany finał życiowego opus magnum Nomury, przypomina już nieco skandal z Final Fantasy XV alias Versus (w który notabene pan Tetsuya zamieszany jest od samego początku). Niebawem minie dekada od ostatniej pełnoprawnej przygody Sory i disnejowskiej spółki. Owszem, ojciec dyrektor serii zdążył w tym czasie nagmatwać w fabule za sprawą wypełniających wszystkie luki odsłon na konsole przenośne, ale czy rzeczywiście tego oczekiwaliśmy? Założenie było o wiele mniej skomplikowane - na rynek trafiło PS3, a na nim mieliśmy zagrać w następne Kingdom Hearts. Ostatecznie jednak, gdy sama konsola odeszła do lamusa, obdarowana została wyłącznie dwuczęściowym podsumowaniem być może największego crossovera w dziejach popkultury.

Kingdom Hearts HD 2.5 ReMIX - zwiastun Dlaczego seria Kingdom Hearts odniosła sukces? Pierwowzór zasłynął melanżem, o którym do dziś napiszemy „szalony”: bohaterowie Final Fantasy (Cloud, Squall, Yuffie, Cid, Sephiroth) spotkali się z ikonami animowanych filmów Disneya w infantylnym, opartym o schemat „młodzik ratuje wszechświat” action role-playu. Walczyliśmy u boku Kaczora Donalda, Tarzana, Herkulesa czy Piotrusia Pana. Gra miała poważne niedociągnięcia, niemniej jej magia (żerująca na sentymencie pokoleń wychowanych przez te bajki), do spółki z, jak zakładam, niemałymi pieniędzmi garniturów ze Square, zapaliła zielone światło dla monstrualnego sequela. Ten zaś przekroczył wszelkie oczekiwania, stając się obiektem kultu geeków na całym świecie.

Dwa Podobnie jak w przypadku kolekcji 1.5, oferowany tutaj zestaw zawiera „prawie trzy” tytuły. Dwie pełnoprawne produkcje, czyli zremasterowane Kingdom Hearts II (po raz pierwszy dostępne poza Japonią w edycji Final Mix) i pochodzące z PSP KH: Birth by Sleep (analogicznie, Final Mix) oraz Kingdom Hearts Re:coded, niefortunnie zredukowane do trzygodzinnego filmiku, co w poprzedniej kolekcji uczyniono z 358/2 Days.

Kingdom Hearts HD 2.5 Remix

Kingdom Hearts II przede wszystkim podbito do współczesnej rozdzielczości (choć o sześćdziesięciu klatkach można zapomnieć). To wciąż najlepszy tytuł w serii, sentymentalna pocztówka z czasów, gdy Japończycy wyznaczali jeszcze standardy role-playów. Dzisiaj irytuje już nieco ślamazarnym tempem dialogów czy niesławnym, enigmatycznym prologiem (który odczytuje się zupełnie inaczej po nadrobieniu Chain of Memories i 358/2 Days), ale gdy cała kuriozalna machina rusza, jest w tym połączeniu moralnych banałów Disneya oraz przekombinowanej Organizacji XIII nadal coś perwersyjnie przyjemnego.

Dodatkowo łatwo po uszy zatopić się w prostym, acz bardzo efektownym systemie walki. Potyczki z bossami, siegające po zagrania rodem z Wachowskich, zadowolą nawet fanów slasherów (choć czasem samej masherki bywa za dużo). „Dwójka” to dzieło, które mogło wyjść tylko Japończykom - tak charakterystycznej poetyki, pełnej kiczu, patosu i ślepej wiary w prawioną ideologię, nie osiągnąłby Zachód. Niegdyś byłaby to zachęta. Dzisiaj piszę o tym ku przestrodze.

I pół Na jednej wyjątkowo udanej grze jeszcze nie koniec, wszak przenośne Birth by Sleep nie bez powodu zrobiło cztery lata temu spory hałas wokół siebie. W przeciwieństwie do odsłon kojarzonych z konsolami Nintendo, oferuje ogrom nowego kontentu, bez dziwnie tłumaczonego recyklingu i bezczelnych powtórek. Obawiałem się jednak przesiadki z PSP prosto na HD-kowe potwory. Niepotrzebnie.

Kingdom Hearts HD 2.5 Remix

Choć tu i tam, wzorem Ducha Sparty, pewne elementy zdradzają drzewo genealogiczne tytułu (maleńkie lokacje poprzetykane krótkimi loadingami, uboższe modele postaci podczas przerywników), cała transkrypcja przebiegła pomyślnie, a w Birth by Sleep można się zatracić. Zwłaszcza z racji trzech osobnych ścieżek fabularnych, które, naturalnie, należy wymasterować, aby zobaczyć sekretne zakończenie - obowiązkowe, cliffhangerowe zwieńczenie każdego Kingdom Hearts.

Re:coded w wersji „filmowej” to nietrafiony pomysł. Poprzednia kolekcja taką formę narzuciła 358/2 Days, co jeszcze ostatecznie można było wybaczyć - tamta historia rzuciła trochę światła na zakapturzonych emo-zakapiorów z Organizacji oraz drugiego protagonistę Kingdom Hearts II. Sama gra była zdecydowanie słabsza. Re:coded kanonu serii stara się już nie tykać, swego czasu budując scenariuszowe podwaliny dla Birth by Sleep. Generalnie jednak po raz trzeci wykorzystuje wymęczoną przez Chain of Memories opowieść z pierwszej części serii. Znowu świat Aladyna, znów Traverse Town, znów Koloseum czy Kraina Czarów. DS-owa pozycja odświeżała tego kotleta rozmaitymi roszadami w gameplayu, bez niego scenariusz zwyczajnie się nie broni. Obejrzysz raz i to wszystko.

Remiksować albo nie remiksować?

Kingdom Hearts HD 2.5 Remix

„Final Mix” przy tytule „Kingdom Hearts” oznacza tyle, co każde kolejne „Hyper”, „Ultra”, „Turbo” lub „Ultimate” w grach Capcomu. Do gry wepchnięto trochę dodatków, kilku nowych bossów, kilka scenek przerywnikowych, jeszcze jedno sekretne zakończenie. Nie są to elementy, dla których nawet oddany fan serii dałby się posiekać, ale skoro wcześniej anglojęzyczna część świata nie miała okazji tych wersji sprawdzić, ich obecność w podobnej składance była priorytetem dla Square Enix. O wiele bardziej cieszy zestaw trofeów (tak, panie doktorze, ja z tych ) albo solidnie zremiksowana ścieżka dźwiękowa „dwójki”. Największe pojedynki dzięki lepszemu dźwiękowi dorastają skalą do wyolbrzymionych przez dekadę wspomnień. Spore zaskoczenie.

Na usta ciśnie się pytanie - a co z Dream Drop Distance? Za nowa pozycja? Problemy z Nintendo? Okazja do wypuszczenia Kingdom Hearts HD Ultimate Remix na PlayStation 4 za pół roku? Bez tego tytułu, choćby już nawet w postaci kilkugodzinnego seansu, dwuczęściowy Remix wydaje się niekompletny. Ale to wciąż dobre, oferujące dziesiątki (jak nie setki) godzin zabawy zestawy. Recenzowana kolekcja wygrywa z jej poprzedniczką bez specjalnego wysiłku - posiada dwie doskonalsze pozycje. W obliczu coraz płytszych odsłon Final Fantasy jest szansa, iż Kingdom Hearts wkrótce stanie się najważniejszą marką Square. Warto odświeżyć „dwójkę”, bo nie postarzała się tak, jak wskazuje jej wiek, warto nadrobić Birth by Sleep, gdyż to zacna rzecz. Odsłony z DS-a osobiście wybrałbym w wersji oryginalnej. Ale nie każdy kolekcjonuje starocie.

To co, panie Nomura, nadszedł już czas?

Adam Piechota

  • Platformy: PS3
  • Producent: Square Enix 1st Production Department
  • Wydawca: Square Enix
  • Dystrybutor: Cenega Poland
  • Data premiery: 05.12.2014
  • PEGI: 12
Źródło artykułu:Polygamia.pl
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)