Killzone: Najemnik – wrażenia z wersji preview

Killzone: Najemnik – wrażenia z wersji preview

Jakub Zagalski

Od takiego właśnie zdania chciałbym zacząć recenzję pełnego wydania przenośnego Killzone'a, który pojawi się w sklepach na początku września. Od kilku dni mam okazję zagrywać się w króciutką wersję preview, i jeżeli ten góra półgodzinny fragment nie jest wielkim oszustwem, to moja przedwczesna opinia bez problemu znajdzie potwierdzenie w niedalekiej przyszłości.

Podesłane przez Sony demko Killzone: Najemnik oferuje dostęp do jednej, wyraźnie wyrwanej z kontekstu misji, w której niejaki Arran Danner sabotuje działa przeciwlotnicze Helghastów. Danner to tytułowy najemnik, pracujący dla tego, kto da więcej, a w tym przypadku odpowiednią sumkę zaoferowały siły ISA. Były żołnierz zostaje zrzucony w strategiczne miejsce i rozpoczyna infiltrację, cały czas wsłuchując się w informacje przesyłane z bazy.

Misja zaczyna się efektownym skokiem w kostiumie przystosowanym do szybowania (coś jak nieinteraktywna wersja sceny z Black Ops II). Po drodze tracimy współpracownika, więc szanse powodzenia szybko spadają o jakieś 50%. Milczący Danner nie wycofuje się jednak z przyjętego zadania i czym prędzej wkracza do akcji.

Kolejne pół godziny spędzone w świecie Killzone: Najemnik to szereg prostych zadań w stylu: dotrzyj do celu, pociągnij wajchę, czekaj, aż coś tam się załaduje etc. Po drodze trochę postrzelałem do charakterystycznych łbów z pomarańczowymi oczami, ale co najważniejsze – w większości przypadków wcale nie musiałem tego robić! Największym zaskoczeniem była dla mnie swoboda, pozwalająca dotrzeć do celu na kilka sposobów. Można bowiem tradycyjnie – rzucić granat w grupkę niezaalarmowanych jeszcze przeciwników i szykować się do otwartej konfrontacji. Można też po cichu, do czego zachęcał mnie wyekwipowany od początku pistolet z tłumikiem. Na podorędziu miałem również zdalnie sterowaną maszynę na wzór drona, którą podlatywałem do Helghastów i wbijałem im ostrza w opancerzone łby.

Różne sposoby prowadzenia rozgrywki umożliwiają ponadto projekty poziomów. Te zaprezentowane w demku były wielopłaszczyznowe i połączone kilkoma ścieżkami. Kiedy podszedłem do „baraków”, zamiast wkroczyć dumnie przez drzwi frontowe, wspiąłem się na dach i zdejmowałem przeciwników po kolei przez oszklony sufit. W innej sytuacji mogłem zniszczyć kamerę, by nie wszczynać alarmu i spokojnie dokończyć zadanie. Co najważniejsze, te rozwiązania faktycznie wpływały na późniejszą rozgrywkę.

Killzone: Najemnik robi jeszcze jedną świetną rzecz. Doskonale łączy misję jednoosobową z elementami charakterystycznymi dla trybów sieciowych. Za każdego zabitego wroga czy znalezione naboje dostajemy bowiem pieniądze, które przeznaczamy na zakup sprzętu w oznaczonych na mapce punktach. Kupić możemy dodatkowe/lepsze bronie, różnego rodzaju granaty, pancerze, mechanicznych pomagierów. Jest w czym wybierać, a sam motyw uzbrajania się do danej misji będzie miał z pewnością duże znaczenie w pełnej wersji gry. Demko, które na Normalu jest całkiem wymagające (zapomnijcie o chowaniu się cały czas za jedną osłoną), da się przejść ze standardowym karabinem. Ale w wielu sytuacjach po prostu lepiej sięgnąć po odpowiedniejszą broń, na przykład shotguna czy karabin snajperski.

Killzone: Najemnik zapowiada się więc na rozbudowanego i dobrze przemyślanego FPS-a. Tak pod względem mnogości dostępnych rozwiązań, jak i od strony mechaniki czy sterowania. Arran Danner reaguje na wciskane przyciski praktycznie tak samo, jak bohaterowie innych strzelanek. X to skok, kwadrat to przeładowanie, a pojedyncze L i R odpowiadają za celowanie i strzelania. Różnica w stosunku do stacjonarnych Killzone'ów pojawia się w bieganiu. Gałki PS Vity nie wciskają się, więc trzeba było wymyślić coś innego. Twórcy postawili na przytrzymanie kółeczka (odpowiadającego również za kucanie) lub użycie tylnego panelu dotykowego, które jest bardzo mało wygodne. Zdecydowanie lepiej wypadło wykorzystanie ekranu dotykowego. Z jego pomocą można bowiem zmieniać broń, wybierać granat, ciągnąć wajchę czy wykonywać egzekucje w walce wręcz. Raz pojawiła się też minigierka w hakowanie systemu, podczas której trzeba było odpowiednio stukać w szybkę. Ogółem funkcje dotykowe nie wyglądały na zbyt mocno wyeksploatowane, co w przypadku gier na PS Vitę jest dla mnie bardzo ważne. Nic bowiem nie drażni tak, jak wciskanie „dotykowych akcji” wszędzie, gdzie się da (vide Uncharted: Złota otchłań).

Nie ukrywam, że demko Killzone: Najemnik zrobiło na mnie ogromne wrażenie. Gra prezentuje się znakomicie, dbałość o szczegóły powala, a Helghaści wyglądają tak, jakby dopiero co uciekli z PlayStation 3. Co prawda nie brakowało też słabszych momentów, na przykład model postaci w początkowej scenie skoku, ale nie mam wątpliwości, że pod względem oprawy graficznej produkcja Guerilla Cambridge przez długi czas nie będzie miała sobie równych. Piękne obrazki plus wcale nieprostackie podejście do tematu strzelania FPP to zaskakujące, i potencjalnie mistrzowskie połączenie.

Wiadomo, że pełna wersja gry zaoferuje o wiele więcej, w tym zabawy po sieci, więc tym bardziej odliczam dni do wrześniowej premiery, po której będę mógł napisać, że „Killzone: Najemnik to najładniej wyglądająca gra na PS Vitę i jedyny sensownie zrobiony FPS na tę konsolę”. Guerilla Cambridge, pozwól mi to napisać.

Źródło artykułu:
Wybrane dla Ciebie
Rebel Wolves potwierdza. Dawnwalker to ich debiutancka gra
Rebel Wolves potwierdza. Dawnwalker to ich debiutancka gra
Assassin's Creed Red to potężna inwestycja Ubisoftu. Jest przeciek
Assassin's Creed Red to potężna inwestycja Ubisoftu. Jest przeciek
DualSense V2 wycieka. Czyżby mocniejsza bateria?
DualSense V2 wycieka. Czyżby mocniejsza bateria?
Horizon Forbidden West na PC coraz bliżej. Nvidia wkracza do akcji
Horizon Forbidden West na PC coraz bliżej. Nvidia wkracza do akcji
Imponująca sprzedaż Cyberpunk 2077: Phantom Liberty. Liczby mówią wszystko
Imponująca sprzedaż Cyberpunk 2077: Phantom Liberty. Liczby mówią wszystko
Xbox Game Pass z mocnymi grami w styczniu. Potężne otwarcie roku
Xbox Game Pass z mocnymi grami w styczniu. Potężne otwarcie roku
Star Wars Outlaws: wycieka termin premiery. Ubisoft dementuje
Star Wars Outlaws: wycieka termin premiery. Ubisoft dementuje
PS5 rozbija bank. Imponujące wyniki sprzedaży
PS5 rozbija bank. Imponujące wyniki sprzedaży
The Day Before za niespełna tysiąc złotych. Nie, to nie żart
The Day Before za niespełna tysiąc złotych. Nie, to nie żart
Hakerzy ujawnili plany Insomniac Games. Sześć gier na liście
Hakerzy ujawnili plany Insomniac Games. Sześć gier na liście
PS5 Pro z własnym DLSS. Nieoficjalne doniesienia o planach Sony
PS5 Pro z własnym DLSS. Nieoficjalne doniesienia o planach Sony
Nie będzie The Last of Us Multiplayer. To już pewne
Nie będzie The Last of Us Multiplayer. To już pewne
ZACZEKAJ! ZOBACZ, CO TERAZ JEST NA TOPIE 🔥