Pomyślmy o tym w ten sposób – skoro jesteśmy w stanie projektować gry przy użyciu systemów elektronicznych, czemu nie używać bliższych nam obszarów? To pytanie przez lata zadawało sobie wielu, a kilku z nich postanowiło w tym obszarze zadziałać. Kilka lat temu np. Dr Ingram H. Riedel-Kruse z Uniwersytetu Stanford stworzył Ciliaball. Nie stworzył rzecz jasna piłki nożnej ani nawet pierwszej „zdalnej” wersji tej dyscypliny, lecz z pewnością zaproponował światu najmniejsze boisko piłkarskie, jakie kiedykolwiek ktokolwiek widział. Piłkarzami stały się małe, jednokomórkowe organizmy, które znajdują się w płynie pod warstwą z liniami boiska. Pantofelki są zawodnikami, które jesteśmy w stanie kontrolować za sprawą rozładowań elektrycznych w płynie.
Riedel-Kruse uważa, że Ciliaball ma duży potencjał edukacyjny – jest wszak w stanie przekonać młodych ludzi do obrania ścieżki naukowej, skoncentrowanej na biologii. Każdy z nas zresztą doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że dzieci dużo lepiej uczą się mając kontakt z praktycznym (ich zdaniem) wykorzystaniem nauki. Dodatkowo samo patrzenie przez mikroskop rozbudza ich zainteresowanie.
Jednak podobne projekty stanęły już w świetle negatywnej krytyki. Dr Liviu Giata, weterynarz sądzi, że podobne badania są złe pod względem moralnym. Twierdzi, iż owe akty powinny być opisywane jako haniebne – w żadnym wypadku jako edukacyjne. Riedel-Kruse zauważył, iż 10% ludzi, którzy wchodzą w kontakt ze stworzoną przez niego grą, rzeczywiście zastanawia się na etyką wykonywanych akcji. To, co proponuje on widzom spełnia jednak standardy etyczne, które narzuca na badaczy Uniwersytet. Riedel-Kruse pragnie również podkreślić, iż codziennie zabijamy mnóstwo mikroorganizmów chociażby myjąc ręce lub czyszcząc nasze najbliższe otoczenie.
Więcej na ten temat zainteresowani znajdą w tym miejscu.