Jak Killzone: Najemnik przekonał mnie do przenośnego grania

Jak Killzone: Najemnik przekonał mnie do przenośnego grania

Michał Piwowarczyk

Wcześniej wzdrygałem się przed takim celowaniem. Od Modern Warfare 2 granie w sieci na konsoli przestało mi sprawiać problemy. Rok później Battlefield: Bad Company 2 na dobre wciągnął w sieciowe strzelanki drużynowe. Jest rok 2013, a Killzone: Najemnik udowodnił mi, że przenośny sprzęt to równie dobre miejsce dla gry akcji z perspektywy pierwszej osoby co komputer i konsola.

Seria Killzone nigdy nie kupiła mnie ani swoją estetyką, ani historią. Gdzieś tam na obrzeżu mojej świadomości żyje sobie życiem pustelnika przekonanie, że coś jest nie tak z historią tej sprawiedliwej inwazji na Helghan, która kończy się w Killzonie 3 (nota bene, bardzo dobrej grze). Były to jednak solidne strzelanki, a redaktor Zagalski twierdził, że miały bardzo dobre tryby wieloosobowe. Ja się redaktora Zagalskiego trochę boję, więc tym bardziej nie przyszłoby mi do głowy spieranie się z nim. Kiedy wystawił 5/5 przenośnemu Killzone'owi, nie mogłem przejść obok tego faktu obojętnie.

Okazało się, że Killzone to wciąż Killzone. Ci z czerwonymi oczami są źli i niedobrzy, ci w niebieskich mundurach generalnie dobrzy i szlachetni, ale świat tej gry jest w zasadzie rzeczą drugorzędną. Sterowanie na PlayStation Vita sprawiało mi na początku problemy, ale po 30 minutach zaczynałem robić już to, co chciałem robić. Jest taki moment w dobrze zaprojektowanej grze akcji - nazwijmy go skromnie "progiem Piwowarczyka" – w którym podskórne rozumienie systemów gry spotyka się z bezwiednym sterowaniem. W tym momencie czujemy, że "opanowaliśmy grę". Niewiele gier W OGÓLE może pochwalić się takim "progiem Piwowarczyka". Killzone: Najemnik dołącza do zacnego grona, w którym znajduje się Far Cry 3 czy Batman: Akham Asylum.

Tryb dla pojedynczego gracza był jednak tylko wstępem, jak często ma to miejsce w przypadku strzelanek z perspektywy pierwszej osoby. Rozgrywka wieloosobowa w Najemniku to co prawda powtórka ze znanych i lubianych trybów, ale jest to powtórka na zupełnie innej platformie. Nawet nie muszę tłumaczyć osobom rodzinnym, jak piękną i dobrą rzeczą jest rozgrywanie potyczek na multi przez te kilkuminutowe okno, kiedy akurat zabraknie domowych obowiązków. Pierwszy krok poczyniły w tym kierunku świetnie przemyślane, dziesięciominutowe pojedynki w Call of Duty na konsoli, obfitujące w akcję, wymagające zręczności i znajomości gry. Nowy Killzone rozwija tę formułę, ofiarowując odrobinkę hardcorowej rozgrywki, na tyle niezobowiązującej, że nie żal jej opuścić, ale z drugiej strony satysfakcjonującej.

Granie przenośne, dzięki niesamowitej popularyzacji tabletów i smartfonów, kojarzy się z prostymi produktami ze sterowaniem dotykowym albo z platformówkami z kolejnych DS-ów. Vita od chwili premiery krztusiła się w tym towarzystwie. Jako najdroższa zabawka z górnej półki nie potrafiła przekonać do siebie ofertą. Ok, wyszło na nią nowe Uncharted, pojawił się Wipeout, ale brakowało takiej gry jak Killzone: Najemnik. Dopracowanej, niesamowicie wyglądającej, ale nade wszystko – świetnie zaprojektowanej, przenoszącej wymagające sterowanie wieloosobowej strzelanki do kieszonkowej (lub też kieszeniowej) konsoli. Byłoby wielką szkodą, gdyby tak potężny przenośny sprzęt nie dostał więcej produkcji tego typu.Forge of Empires poprowadź swoje plemię przez epoki

Źródło artykułu:WP Gry

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (0)
© Polygamia
·

Pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie lub jakiekolwiek inne wykorzystywanie treści dostępnych w niniejszym serwisie - bez względu na ich charakter i sposób wyrażenia (w szczególności lecz nie wyłącznie: słowne, słowno-muzyczne, muzyczne, audiowizualne, audialne, tekstowe, graficzne i zawarte w nich dane i informacje, bazy danych i zawarte w nich dane) oraz formę (np. literackie, publicystyczne, naukowe, kartograficzne, programy komputerowe, plastyczne, fotograficzne) wymaga uprzedniej i jednoznacznej zgody Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, będącej właścicielem niniejszego serwisu, bez względu na sposób ich eksploracji i wykorzystaną metodę (manualną lub zautomatyzowaną technikę, w tym z użyciem programów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji). Powyższe zastrzeżenie nie dotyczy wykorzystywania jedynie w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz korzystania w ramach stosunków umownych lub dozwolonego użytku określonego przez właściwe przepisy prawa.Szczegółowa treść dotycząca niniejszego zastrzeżenia znajduje się  tutaj.