Hardware - Alienware Area 51 – test komputera
Hardware - Alienware Area 51 – test komputera
O mocnych konfiguracjach komputerów dla graczy bardzo ciężko cokolwiek napisać. Wszak ich podzespoły są na tyle wydajne i tak skomponowane, że w zasadzie każda współczesna gra działa na nich bez zarzutu. Alienware szczyci się tym, że tworząc gamingowe pecety, z dużą dbałością analizuje każdą ich część, tak aby razem stanowiły ultrawydajną konfigurację, mogącą sprostać nawet najbardziej wyśrubowanym oczekiwaniom. Oczywiste jest, że jeden z głównych modeli tegoż producenta, wykazuje wręcz niesamowite możliwości.
Cywilizacyja wroga z innej planety
Alienware powstało w 1996 roku w Stanach Zjednoczonych i zajmuje się tworzeniem wydajnych komputerów stacjonarnych i przenośnych dla graczy. Swoją futurystyczną i „obcą” stylistykę zawdzięcza wielkiej sympatii założycieli firmy dla serialu Z Archiwum X.
Głównym celem Alienware było trafienie do graczy, którym zależy na wysokiej wydajności w grach oraz na nietuzinkowym designie swoich komputerów. Trzeba pamiętać, że w tamtym okresie komputery osobiste występowały najczęściej w szarych i nieatrakcyjnych obudowach, nawet jeśli ich wnętrze wypełniała najnowsza dostępna technologia. Czas moddingu pecetów jeszcze nie nastąpił.
W 2006 roku Alienware zostało wykupione przez firmę Dell. Dzięki temu studio mogło wykorzystać rozwiniętą sieć dystrybucyjną i serwisową giganta. Przy tym wszystkim zachowało jednak sporą niezależność w dziedzinie marketingu i stylistyki. Z czasem Dell zrezygnował ze swojej linii bardziej wydajnych komputerów dla graczy XPS i to miejsce zajęły urządzenia produkowane przez Alienware.
Moje włosy dęba stają, oczy nie dowierzają
Kiedy zadzwoniono do mnie z recepcji, że do odebrania jest przesyłka i pan kurier prosi o pomoc w jej wniesieniu, nie byłem do końca przygotowany na to, co zobaczę. Zdawałem sobie sprawę, że paczka może być duża i ciężka (wszak obudowa Thermaltake’a, którą mam w domu waży dobre 20 kg), ale nie spodziewałem się tego, co ujrzałem chwilę potem.
Kurier dostarczył pudło o wymiarach ok. 150 cm x 90 cm, które ważyło chyba z tonę. Wspólnymi siłami (przy pomocy wózka) dotaszczyliśmy je do redakcji. Po jego rozpakowaniu z owego większego pudła wyciągnąłem jedno mniejsze zawierające klawiaturę, myszkę, instrukcję i kable zasilające, a w większym kartonie pozostała jednostka centralna.