Graliśmy w EA Sports FC 24. Nowe szaty, starego króla
Z marketingowego punktu widzenia EA Sports FC 24 to niemała rewolucja. Kończy się bowiem legendarny cykl FIFA, a zaczyna zupełnie nowy. Pytanie brzmi: czy rewolucję odczują gracze? Odpowiadamy.
EA Sports dwoi się i troi, żeby zmianie tytułu serii nadać odpowiedni ton. Dlatego też zebrali dziennikarzy (w tym niżej podpisanego) oraz influencerów w Amsterdamie, kolebce rewolucji futbolu, jaką przeprowadził lokalny bohater, a jednocześnie globalna ikona piłki nożnej — Johan Cruyff. Na tym jednak nie poprzestali. Zanim mogliśmy złapać za pady i sprawdzić jak EA Sports FC 24 wypada w praktyce, czekały kolejne niespodzianki. Na scenie pojawiła się Alex Scott, chwilę po niej Luis Figo oraz Didier Drogba, a iście mistrzowskie wejście (z pucharem Champions League w rękach) zaliczył sam Ronaldinho.
Mało? Zebrany tłum wpadł w absolutną ekstazę, gdy z równie wielką pompą na scenę wszedł bohater okładki, świeżo upieczony zdobywca wspomnianego pucharu — Erling Haaland. Norweski dryblas podjął nawet rękawicę i sam chwycił za pada pokonując Irana Ferreire, brazylijskiego tik tokera. Wynik 6:2 mówi sam za siebie. Dodajmy, że Haaland wszystkie gole strzelił… sobą.
EA Sports FC 24. Jak w domu
Niech te wszystkie fajerwerki i blask futbolowych gwiazd nie przyćmią najważniejszego, czyli gry. Czym jest EA Sports FC 24? Gdyby nie rozbrat z Międzynarodową Federacją Piłki Nożnej, można by stwierdzić, że to po prostu kolejna FIFA. I technicznie rzecz ujmując - tak właśnie jest. Charakterystyczne menusy, doskonale znani komentatorzy i oprawa. Jeżeli zatem nastawialiście się na totalną rewolucję, tu jej nie znajdziecie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Podczas zamkniętego pokazu do dyspozycji otrzymaliśmy tylko szybki mecz, który można było rozegrać piłkarzami lub piłkarkami. Męski futbol reprezentował Manchesteru City oraz PSG, żeński — Chelsea oraz Olympique Lyon. Na tym etapie jedyną zmianą są nieco czytelniejsze i bardziej stonowane menusy. Ich zawartość to jednak znane widoki. Wybór zawodników, taktyki, ustawienia czy kontrolera pozostały niezmienione.
Pierwsze zmiany widzimy tuż przed meczem. Tradycją serii spod znaku EA Sports były materiały pokazujące zawodników przygotowujących się przed meczem. Rozgrzewka, przywitanie trenerów, rzut oka na trybuny i kibiców. Tym razem zobaczymy, co się dzieje nie tylko na stadionie, ale również przed. Na tym jednak nie koniec. Zawodników podejrzymy już w szatni i zajrzymy w korytarze dostępne wyłącznie dla piłkarzy. Miły dodatek. Ale tylko dodatek.
EA Sports FC 24. Ruch robi różnicę
Zacznijmy od tego co widać gołym okiem. Graficznie trudno mówić o jakościowym skoku. Nie jestem pewien czy gdyby zestawić screeny z FIFY 23 i EA Sports 24, dostrzeglibyśmy różnice momentalnie. Sprawa wygląda nieco inaczej jeśli chodzi o ruch zawodników i zawodniczek. Wszystko za sprawą szumnie zapowiadanego systemu HypermotionV.
Ten korzysta z wolumetrycznych danych, które wyciągnięto na podstawie 180 piłkarzy oraz piłkarek i sprawia, że mają się oni poruszać w sposób bardziej realistyczny, a w niektórych przypadkach, charakterystyczny dla danej osoby. Najlepiej widać to po zachowaniu wspomnianego Halaanda. Awatar norweskiego kolosa (194 cm wzrostu) faktycznie powiela zamaszyste ruchy zawodnika Manchesteru City, w podobny sposób składa się do strzału. Zupełnie inaczej zachowuje się Mbappe, Neymar czy DeBruyne. Topowych piłkarzy można zatem poznać po samym ruchu. Pytanie, które nasuwa się momentalnie - co z piłkarzami mniej popularnymi? Czy poznamy po ruchach Carlitosa z Legii Warszawa albo Mikaela Ishaka? Odpowiedzi nie znam, ale - cytując klasyka - czuję, że wątpię. Niemniej, zmianę zaliczam na plus.
Jeszcze słowo o piłkarzach i piłkarkach. O ile z tradycyjnej, telewizyjnej kamery łatwo pomylić FIFĘ 23 z EA Sports 24, o tyle przy zbliżeniach różnica jest kolosalna. Sylwetki zawodników i zawodniczek są bardziej dopracowane, a takie detale jak widoczne zagniecenia na koszulkach czy spodenkach oraz usprawnione oświetlenie wypadają bardzo dobrze.
Sama rozgrywka stała się bardziej fizyczna, zastawianie się wygląda o niebo lepiej, a nawet bardzo szybcy piłkarze nie startują pełnym sprintem, ale potrzebują chwili, by nabrać rozpędu. Piłka potrafi też nieco odskoczyć zawodnikom, dodając kolejną szczyptę realizmu. Bardzo dynamicznie wypadają natomiast piłkarki. Mecze rozgrywane futbolistkami wydawały się na pierwszy rzut oka nieco szybsze.
EA Sports FC 24. Nowy znaczy lepszy?
Na to pytanie oczywiście nie sposób jednoznacznie odpowiedzieć. EA Sports nie pokazało najważniejszych trybów, a więc szereg zapowiadanych zmian i usprawnień (ma ich być naprawdę sporo), przetestujemy prawdopodobnie dopiero przy premierze gry. Nie wiemy, jak specjalizacje poszczególnych piłkarzy wpłyną na balans meczów, jak wypadną w praktyce mieszane składy kobiet i mężczyzn, ani jak w praktyce sprawdzą się możliwości rozwijania kart w trybie ultimate team.
Jedno jest jednak pewne, seria pomimo zmiany nazwy nie zagubiła swojej tożsamości, ciągle się rozwija i świetniE się w nią grą. Natomiast EA Sports 24, podobnie jak mecze piłki nożnej, ocenimy po pełnych 90 minutach.
Paweł Hekman, współpracownik Polygamii