Grając w Far Cry'a 3 - ja i mój łuk
Grając w Far Cry'a 3 - ja i mój łuk
Nie udało mi się to jednak, ale szczerze mówiąc, nie jest to moja wina. To wina Far Cry’a 3.
Nie byłem w stanie utożsamić się na samym początku z głównym bohaterem gry. Jason jest Amerykaninem na wakacjach na Wyspach Rook. Przyjechał tu z grupką przyjaciół i braćmi, aby pić na plaży, śmiecić w dżungli i dziwić się, jak mało osób mówi w tym rejonie świata po angielsku. Nawet nie podejrzewał, że na wyspach są źli ludzie, którzy lubią robić innym kuku, bo dlaczego miały sprawdzić przed lotem jakiekolwiek informacje na temat regiony - jest z Kaliforni, jest młody, ma nowiutki telefon.
Jeśli jest coś, czego nie znoszę bardziej od korzuchu na mleku, to są to turyści nieświadomi. Wiecie, tacy, którzy do gęstego lasu wchodzą w sandałach i krótkich spodenkach. Którzy wyruszają w góry w butach ze śliską podeszwą. Którzy na wielogodzinny marsz nie zabiorą butelki wody. Musicie mi wybaczyć moją niechęć - jestem z Mazur.
Tak więc jestem Jasonem, Amerykaninem, który odkrywa, że głupota może mieć przykre konsekwencje. Niby mam oswobodzić swoich przyjaciół i uciec z wysp. Niby mam próbować zaskarbić łaski miejscowego plemienia wojowników, którzy jak na wojowników przystało chowają się po dżungli przed bandą piratów w czerwonych koszulkach. Ale nie mogę tego zrobić, a raczej nie chcę. Mam coś lepszego do roboty - poluję.
new WP.player({ width:610, height:343, autostart:false, url: 'http://get-2.wpapi.wp.pl/a,61764431,f,thumb/9/6/5/965182e81fd37c9bae97e03da40869e9/fecf4bbe7a15e3253140f65c03820e85/farcry3.mov', });Wybaczcie błędy - miałem tremęNa początku poluję, aby zdobyć skóry, z których zrobię kabury na dodatkową broń. To logiczne. Dlaczego mam biegać z jednym pistoletem, jeśli mogę nosić do 4 sztuk broni. Później poluję, aby zdobyć pieniądze na łuk. Strzelanie do zwierzyny z broni dystansowej bez tłumika przyciąga pirackie patrole, a ja nie chcę z nimi walczyć. Ja chcę polować. Po godzinie uzbierałem na tyle funduszy, aby kupić łuk refleksyjny. Nie jakiś tam bloczkowe gówno dla dzieci, z którym biega bohater Crysisa 3.
Prorok nie mógł się doczekać, aż pokaże innym dzieciom z przedszkola łuk, który dostał od rodziców pod choinkęPrawdziwy łuk. Z plemiennymi wzorkami. I w tym momencie zaczęła się prawdziwa gra. Przechodzę kolejne misje tylko po to, aby odblokować umiejętności związane z łukiem. Odkrywam części mapy w poszukiwaniu zwierząt, które jeszcze nie upolowałem. Rozbijam się lotniami i samochodami po najdalszych zakątkach mapy w poszukiwaniu drapieżników. Niepotrzebna mi motywacja w postaci punktów doświadczenia i pieniędzy. Nie przejmuję się piratami, porwanymi przyjaciółmi, szaleńcami, zamieszkującymi wyspę. Jestem łowcą. I czuję się z tym dobrze.
Far Cry 3 wywołuje ten sam efekt, który miał na mnie Skyrim. Nie chce mi się poznawać fabuły, nie chce mi się słuchać monolgów, nie chcę być niczyim posłańcem. Świat prezentowany w grze jest na tyle dobrze zbudowany, na tyle piękny, na tyle interesujący, że zamiast wcielać się w rolę przypisaną przez twórców i poddawać się ich bioshockowskiemu “Would you kindly” wolę odgrywać postać, którą wybieram dla siebie sam.
Przestań w końcu gadać i dawaj wybuchowe strzałyA kiedy już zabieram się za misje główne i poboczne, zaczynam przejmować bazy, atakować patrole, to robię to w taki sam sposó, w jaki podchodzę do polowania. Przeglądam teren, znajduję odpowiednie punkty do zasadzki, wybieram najsłabsze osobniki w stadzie i eliminuję je po kolei. Moim wiernym łukiem w plemienne wzory. Far Cry 3 zlewa ze sobą to, czego gra ode mnie wymaga z tym, czego mnie uczy. Nawet jeśli spędzam w niej godziny na robieniu rzeczy niekonstruktywnych z punktu widzenia rozwoju akcji, to w rzeczywistości tresuję umiejętności przydatne w misjach. Jestem jednoosobowym plemieniem. Idę zapolować na niedźwiedzie.
Far Cry 3 zapowiada się jak na razie na jedną z najważniejszych gier roku.