Profesjonalni gracze League of Legends uzyskają więc wszelkie przywileje, jakie wiążą się ze statusem zawodowego sportowca – jeśli ktoś z nich urodził się na obszarze innym niż Stany Zjednoczone Ameryki Północnej, będzie w stanie żyć i pracować w Stanach na takich samych zasadach, na jakich czynią to zawodnicy innych dyscyplin. Zmieniają się więc między innymi zasady otrzymania i funkcjonowania wizy, o którą muszą się oni ubiegać. Umożliwi to więc również transfer graczy do amerykańskich drużyn.
Jak podkreślał Dustin Beck z Riot, stanowi to również ważną cezurę dla ogólnej historii esportów. Od tego czas traktowane będą one z większym szacunkiem, jako że stają w szeregu z tak ważnymi ligami jak chociażby NHL czy NBA. W tej chwili o status zawodowego gracza biegać się mogą tylko uczestnicy oficjalnych turniejów Riot.
League of Legends już od dawna przyczynia się do popularyzacji esportu. W maju tego roku w Szanghaju odbyło się ważne dla owego tytułu wydarzenie, które zebrało w sumie 18 milionów widzów. Pisałam też już jakiś czas temu o tym, iż League of Legends miało turniej z największą pulą nagród w historii esportu. Ostatnio jednak pobiła go Dota 2. Jeśli idzie natomiast o nadanie turniejowi gry elektronicznej statusu esportu, wypowiadał się już na ten temat Jet Li. Pozwolę sobie zacytować jego wypowiedź:
Jeśli poker lub szachy, gdzie zawodnicy siedzą wspólnie przy stole, nazywane są dyscyplinami sportowymi, dlaczego nie gry elektroniczne? Są dwa rodzaje sportów – jeden z nich to sporty fizyczne, drugi obejmuje wszelkie formy rywalizacji oparte na psychice. Nie ma żadnego powodu, dla którego nie można by określić grania [w gry wideo] jako sport. Uważam również, że uczestnicy podobnych turniejów muszą mieć taki stan psychiczny jak sportowcy fizyczni.