Gdzie ta nowa generacja – wrażenia z krótkiej sesji multiplayera w Call of Duty: Ghosts

Gdzie ta nowa generacja – wrażenia z krótkiej sesji multiplayera w Call of Duty: Ghosts

Dominik Gąska

Zagrałem w multi Call of Duty: Ghosts. Trochę wbrew sobie, bo to nie jest rozrywka dla mnie. Nigdy nie zaangażowałem się poważnie w sieciowe strzelanie w jakiejkolwiek grze. Brakuje mi w tym kontekstu, brakuje sensu, kolejny arbitralny poziom czy nowa zabawka do odblokowania nie są dla mnie dostateczną motywacją do spędzania nad grą dziesiątek godzin. Szczególnie, że ta zabawka różni się od poprzedniej rodzajem dźwięku wydawanego przy strzelaniu i zamiast pif, paf nagle mam pifu pifu, pafpafpaf i oczywiście zaraz ktoś napisze mi, że się nie znam, bo to zupełnie zmienia możliwości taktyczne. Możliwe. Nie każdy musi znać się na wszystkim. Poza tym nudzisz, stary.

Ale to wciąż jedna z najważniejszych gier tej generacji konsol, postrzelać w singlu nawet lubię. Więc pewnie, że zagram.

Szczególnie, że to również jedna z pierwszych okazji do zobaczenia gry działającej na Xboksie One. Tak przynajmniej się wydaje, pada dali od tej konsoli, menu jest konsolowe. Ale, uwaga, tylko nie mówcie nikomu – często na takich pokazach twórcy gier czy producenci sprzętu tylko udają, że ich produkcje działają na konsolach, a tak naprawdę podłączają pecety z padami do telewizorów. Nikogo o nic nie oskarżam. Cicho, sza.

Po pół godzinie grania na multi w Call of Duty: Ghosts najbardziej zapamiętałem jedno: kałuże. Ależ ta gra ma kałuże! Tak dobrze wyglądających kałuż jeszcze nie widziałem, na pewno nie na konsolach. Idealne odbicia w czasie rzeczywistym, no cudo. Bo, niestety, poza tym i innymi drobnymi efektami poprawy strony wizualnej gry specjalnie nie widać. Twórcy mówią, że nowy silnik i nowy sprzęt daje im niespotykane wcześniej możliwości i bla, bla, bla, ale ja widzę tylko kałuże. Może to po prostu kwestia czasu, budżetu, tego, że gra powstaje jeszcze także na stare konsole.

Najłatwiej wycisnąć graficzne usprawnienia z elementów generowanych dynamicznie przez samą kartę graficzną, wszystkie te shadery i inne cuda, więc w efektach cząsteczkowych, ogniu, dymie, odbiciach, głębi ostrości, tego typu rzeczach, różnica w stosunku do poprzednich odsłon serii jest wyraźna. Ale tylko tam. Patrząc na tekstury otoczenia czy modele postaci grę spokojnie można by pomylić z wersją na Xboksa 360. Momentami te nowe efekty narzucone na „starą” grafikę sprawiają trochę wrażenie nowych, cyfrowych statków dodanych w specjalnych wersjach Gwiezdnych wojen – ładne to i nowoczesne, ale jakoś tak odstaje od reszty.

Rozczarowują także „dynamiczne plansze”, wprowadzone w tej odsłonie serii. Pod względem modyfikowania terenu rozgrywki Call of Duty pozostaje ciągle daleko w tyle za Battlefieldem i wprowadzenie zaskryptowanego wybuchu, po którym na mapie otwierają się nowe przejścia, niewiele tu pomaga. Przynajmniej za pierwszym czy drugim razem dodaje jakieś urozmaicenie i być może nawet na chwilę jakiś rodzaj kontekstu do rozgrywki. Pod względem technologicznym, bo tak naprawdę tylko ten da się względnie kompetentnie ocenić po 30-minutowej sesji, gra nie jest żadną rewolucją.

Oczywiście nie przeszkadza to w samej rozgrywce i Call of Duty: Ghosts to, melduje posłusznie, na ile tylko pozwala mi moja wiedza i obeznanie z serią, wciąż Call of Duty. Być może nawet nie ma co narzekać na niepowalającą oprawę, bo prawdopodobne jest, że to również dzięki niej udaje się twórcom utrzymać trwałe jak skała 60 klatek na sekundę. Różnica w rozgrywce między taką płynnością a standardowymi dla konsol 30 klatkami jest kolosalna, zawsze była, i naprawdę imponuje, że Infinity Ward jest wciąż tak oddane temu filarowi Call of Duty. W połączeniu z nowym padem do Xboksa One daje to rewelacyjną kontrolę nad postacią. Szybkie reakcje i celowanie NA PADZIE O MÓJ BOŻE jeszcze nigdy nie były tak łatwe i przyjemne. To trochę jak w Super Mario, gdzie sterowanie bohaterem zrobione jest tak dobrze, że cieszy samo bieganie i skakanie. Call of Duty to Super Mario FPS-ów. Pod względem czystej mechaniki ta seria to świętość i wraz z nową odsłoną się to nie zmieni.

Jakkolwiek nie jest to żadne zaskoczenie, multiplayer w Call of Duty: Ghosts to po prostu więcej tego samego. Ci, którzy kochali, kochać będą dalej. Tych, których nie ruszało, nie ruszy. Ale te kałuże!Goodgame Empire - udowodnij, że jesteś prawdziwym strategiem

Źródło artykułu:WP Gry

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (0)
© Polygamia
·

Pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie lub jakiekolwiek inne wykorzystywanie treści dostępnych w niniejszym serwisie - bez względu na ich charakter i sposób wyrażenia (w szczególności lecz nie wyłącznie: słowne, słowno-muzyczne, muzyczne, audiowizualne, audialne, tekstowe, graficzne i zawarte w nich dane i informacje, bazy danych i zawarte w nich dane) oraz formę (np. literackie, publicystyczne, naukowe, kartograficzne, programy komputerowe, plastyczne, fotograficzne) wymaga uprzedniej i jednoznacznej zgody Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, będącej właścicielem niniejszego serwisu, bez względu na sposób ich eksploracji i wykorzystaną metodę (manualną lub zautomatyzowaną technikę, w tym z użyciem programów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji). Powyższe zastrzeżenie nie dotyczy wykorzystywania jedynie w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz korzystania w ramach stosunków umownych lub dozwolonego użytku określonego przez właściwe przepisy prawa.Szczegółowa treść dotycząca niniejszego zastrzeżenia znajduje się  tutaj.