Kiedyś rządził Alone in the Dark, lecz po premierze Resident Evil wszystko było już inne. Program wepchnął do horrorów masę dynamicznej akcji, a także kilometry opuszczonych korytarzy, w których czają się zombiaki. NAA NIIIICH!?! Powoli. Najpierw potrzeba Ci kul, a tych nie ma za wiele. Każdy z pocisków jest na wagę złota, ba, platyny nawet... Gra w krótkim czasie stała się legendą i doczekała się ekranizacji. Na swą premierę czeka obecnie druga część filmu - Resident Evil: Apocalypse. Przyjdzie jej rywalizować z obrazem Alone in the Dark w reżyserii Uwe Bolla. Podobnym szokiem dla graczy był też konsolowy serial Silent Hill. Duszna atmosfera niewielkiego miasteczka, w którym czai się coś złego, błyskawicznie uniosła program do rangi megaprzeboju. Ten film również doczeka się swej wersji kinowej. Pracuje nad nią nie byle kto - sam Christophe Gans, twórca bardzo ciepło przyjętego filmu Braterstwo Wilków. Zastanawiam się, czy ten sam los spotka Forbidden Siren, nowy survival horror autorstwa Sony Japan (co wyklucza wszelkie konwersje). Tworzą ją bowiem ludzie, którzy kiedyś pracowali nad Silent Hill. W chwili obecnej gra prezentuje się znakomicie i szkoda by było, gdyby nie pojawiła się kiedyś na dużym ekranie...Akcja Siren koncentruje się wokół niewielkiego miasteczka gdzieś na obrzeżach Japonii. Pewnej nocy spada w nim czerwony deszcz, zamieniając wszystkich mieszkańców w nieumarłych. Od tego czasu wielu ludzi próbowało spenetrować zaułki osady, lecz żaden z nich nie powrócił. Czy dokona tego gracz? Kto wie, ma szansę. Będzie bowiem kierował poczynaniami kilku z reguły młodych osób, które zostają zwabione do zapomnianego miasteczka. Już na początku zabawy, jako narowisty szesnastolatek Kyoyo Suda, uzbrojony w jedną tylko i to dość słabą latarkę, ucieknie ścigającym go zombiakom! I pomyśleć, że koleś przeczytał o tym miejscu w Internecie i postanowił sprawdzić, skąd biorą się te zabawne legendy o duchach i chodzącej śmierci...Zaletą programu jest fotorealistyczna grafika. W cut-scenkach podziwiać można bardzo prawdziwe twarze bohaterów, w samej grze - śliczną animację i wypływający z monitora paniczny strach. Potęguje go zastosowanie chwytów rodem ze wspomnianego Resident Evil. Otóż broni w Siren jest niewiele, pojawia się jakiś obrzyn, pistolet, kilka broni obuchowych. Tyle że takich kul brakuje, i to niesamowicie. Każda jest na wagę złota. Co najgorsze, nie zabijają one przeciwników, ba, nawet ich nie likwidują. Pocisk potrafi powstrzymać ścigającego na kilka chwil, lecz gdy ów odzyska siły, będzie kontynuował swój pościg.Co ciekawe, czerwony deszcz na trwałe zmienił okolicę. Zmienił też bohaterów gry, którzy - choć są ludźmi - mają w sobie cechy nieumarłych. Po pierwsze, nie umierają zbyt łatwo. Dopiero po trzecim, piątym ciosie padają bez sił na ziemię. Po wtóre, dzięki mutagennym właściwościom lejącej się z nieba wody, potrafią oni spojrzeć na świat oczyma swych przeciwników. Ułatwia to wędrówkę przez opanowany przez monstra świat.Sam program podzielony jest na 76 misji rozgrywających się w przeciągu trzech dni świata gry, a dostępnych z menu głównego i wybieranych przy pomocy dość skomplikowanego grafu. Oznacza to, że w dowolnym momencie gracz może przełączyć się pomiędzy postaciami i spojrzeć na opowiadaną historię oczyma innej postaci. Same misje, choć liniowe, obfitują w niespodzianki i nieoczekiwane zwroty akcji. Wydarzenia toczą się szybko, a scen pełnych grozy nie brakuje. Dzieje się tak za sprawą świetnej oprawy dźwiękowej, potrafiącej oblać gracza siódmymi potami. Pod krzesłem zrobi się wówczas brzydka, mokra plama...Gra Forbidden Siren ma rzucić wyzwanie samemu Silent Hill. Wydaje się co prawda, że raczej legendy nie pokona, lecz z pewnością namiesza we wciąż dość wątłym świecie survival horrorów. A czy nakręcą film? Cóż, w tej kwestii wszystko zależy od wyników sprzedaży.