Waldemar Pawlak to znany niegdyś polityk o twarzy predysponującej go do roli głównego adwersarza w nadchodzącym filmie Terminator 4. Jednocześnie facet ów piastuje funkcję prezesa Zarządu Głównego Związku Ochotniczych Straży Pożarnych. Trudno w to uwierzyć, ale ma dzięki temu pod sobą aż 800 tysięcy ludzi! Dowodzi to nieziemskiej wprost popularności zabawy (czy też może pracy) w gaszenie ognia. Sikawki w ruch i do boju!
Owszem, postronni obserwatorzy wyśmieją postawioną wyżej tezę. Dorzucą przy okazji, że w Polsce ze strażakami sprawa ma się inaczej. Że u nas to piją i podpalają, organizują rozróby i weseliska w remizach, a gdy trzeba się stawić na miejsce, to choćby mieli najbliżej, i tak ostatni docierają. Po policji, karetce pogotowia oraz sołtysie na rozklekotanym rowerku. Ci krytycy ciężkiego, gaśniczego rzemiosła nie wiedzą jednak, co czynią! Zawód strażaka jest szalenie złożony, niebezpieczny i nie ma nic wspólnego z chlaniem czystej schłodzonej dniami i nocami. Dowód? Fire Fighter, nowa gra zręcznościowa wprowadzona do kiosków przez hurtownię Play.
Program powstał w firmie Interactive Vision. Po zainstalowaniu tytułu na twardym dysku gracz wybiera spośród kilku dostępnych poskromicieli żywiołu, różniących się rozmaitymi statystykami (siłą, kondycją, odpornością). W chwilę później rusza do akcji.
I cóż się okazuje? Przede wszystkim grę napędza znany silnik RenderWare. Jego możliwości gracze widzieli już w GTA: Vice City i Skokach narciarskich 2004. Firefighter być może tak ślicznie nie wygląda, ale działa szybko, a niektóre efekty specjalne prezentują się naprawdę wyśmienicie. Na uwagę zasługują zwłaszcza dymy i ognie...
A tych w programie nie braknie. W czasie kilkunastu misji gracz kieruje dość niemrawym strażakiem (obserwowanym z tyłu, niczym w grach TPP) i gasi pożary w wielu różnych lokacjach, takich jak fabryki, szkoły czy zwykłe domki jednorodzinne. Plotka głosi, że miejscówki te są naprawdę olbrzymie i pełne różnorodnych obiektów. Nic dziwnego, że strażak stara się przy okazji akcji ratunkowej wykorzystywać znalezione gaśnice, łomotać w drzwi ciężkimi strażackimi toporami i unikać miejsc niebezpiecznych. Wiadomo bowiem, że zbiornik z gazem prędzej czy później musi wybuchnąć i przebywanie w jego okolicy grozi popielnicą.
Program trafi do kiosków na terenie kraju w pierwszych dniach czerwca. Dystrybutor już zadecydował, że przyjdzie nam za grę zapłacić około 10 złotych. To naprawdę niedużo, zwłaszcza w sytuacji, gdy wiele nowych i naprawdę krótkich produkcji (Więzień Azkabanu) kosztuje grubo ponad 100 złotych. Tym samym Fire Fighter odegra na polskim rynku rolę, jaką odegrała Dosia wśród proszków do prania. Tanio i z polotem!