Według większości szarych użytkowników myszki i klawiatury (tudzież pada), przygodówki umarły. Jedynie najzagorzalsi fani owego gatunku katują kolejne tytuły, których największą zaletą jest bodajże cena. Co sprawiło, że masowo nie śmiejemy się z przygód nieudacznika Larry`ego? Brak pomysłów? Pomyśl jeszcze raz i zmień swoje zdanie - tak zdają się mówić twórcy Fahrenheit, czyli swoistej hybrydy przygodówki i... serialu telewizyjnego.
Czy przygodówki powinny być wpisane na listę zagrożonych gatunków? Zgadzam się z Devi, że nie jest to gatunek martwy, potwierdza to powstanie kilku ciekawych tytułów, na przykład: Hitchcock: Ostatnie Cięcie, Atlantis III czy ubóstwiana przez naszą redakcyjną specjalistkę Syberia. No dobrze, ale dla przeciętnego gracza słowo przygodówka kojarzy się The Longest Journey albo takim starociem jak Ace Ventura. Czy to znaczy, że przygodówki podzielą los bijatyk one-on-one na PC? Czy rozwiązywanie kolejnych zagadek będzie w przyszłości możliwe? Na pewno znajdą się jeszcze dobre gry przygodowe, ale swój rozkwit już przeżywały i moda na nie dawno się skończyła. To wiedzą twórcy Fahrenheit i dlatego nie mają zamiaru tworzyć kolejnej zagmatwanej intrygi czy topornych zagadek, ale rozrywkę miłą i przyjemną bez tysięcy kliknięć i ochoczych komentarzy bohatera do gracza w stylu Ty debilu! Mój kot zrobiłby to lepiej!.
Akcja Fahrenheita ma miejsce w Nowym Jorku w roku 2005, czyli najbliższej przyszłości. A ta nie jest bynajmniej różowa – z nieznanych przyczyn dokonywane są rytualne morderstwa w publicznych miejscach i to (o dziwo!) przez normalnych ludzi. Niejaki Lucas Kane staje się mordercą i zabija przypadkową osobę. Wodzony omamami musi być o krok naprzód od policji, by zrozumieć, co się z nim dzieje. Po drugiej stronie barykady mamy panią inspektor Carlę Valenti oraz jej partnera Milesa, którzy niczym Mulder i Scully pragną dociec prawdy o tajemniczych zabójstwach.
Fahrenheit jest interaktywną grą przygodową czerpiącą wiadrami z seriali znanych ze szklanego ekranu. I jak to z takimi produkcjami bywa, niebanalną rolę odgrywa scenariusz, reżyseria, gra aktorów czy muzyka. Oglądnijcie sobie zresztą jakikolwiek odcinek Z Archiwum X i dobrze przyjrzyjcie się pracy kamery, kolejnym ujęciom czy roli muzyki. O ile ta ostatnia była ważnym elementem wielu gier przygodowych, tak w mało której zechciano pokazać świat z perspektywy innej niż trzeciej osoby.Niewątpliwą zaletą gry będzie możliwość wcielenia się w różne osoby. Będziemy więc w stanie grać jako pozytywny bohater, by potem stawić mu czoło wcielając się w schwarz charaktera. Przykładowo gramy postacią mordercy. Ślady pozostawione przez niego na miejscu zbrodni posłużą stróżowi prawa, którego poczynaniami kierować będziemy później. Sam jestem ciekaw, jak będzie to wyglądało w grze. Osobiście jestem zdania, że nie trzeba posuwać się aż do wprowadzania elementów bezpośrednio z telewizji czy kina, ponieważ dobry klimat potrafi zdziałać cuda. Za przykłady niech posłużą takie tytuły jak Deus Ex czy No One Lives Forever. Jednakże nie można nie pogratulować twórcom oryginalnego podejścia do rzeczy.
Zaletą gry ma być – prócz stylizacji na serial – łatwy do opanowania interface. Twórcy zapowiadają wprowadzenie ulepszonego systemu znanego z wielu przygodówek, czyli point&click. Grafika w 3D ma nas rzucić o kolana i każe błagać o kubeł zimnej wody na głowę. Gra zostanie wydana w trzech wersjach językowych: angielskiej, niemieckiej oraz francuskiej. Pojawi się ona na nie tylko na naszego ukochanego pieca, ale też i PS2 oraz nieślubne dziecko Billa Gatesa, czyli X-Box. Niestety, gra będzie składała się z kolejnych epizodów wypuszczanych regularnie na rynek, co znacząco obniży jej dostępność w Kraju Nadwiślańskim i postawi pod znakiem zapytania sensowność wydawania jej w Polsce. A szkoda, bo to może być naprawdę ciekawy tytuł.