Pamiętacie Drodzy Czytelnicy Lemmingi? The Incredible Machine? Spędziliście przy nich niejedną godzinę? Tęsknicie za tymi chwilami przyjemnego główkowania? Jeżeli tak, powinniście spróbować malutkiej rozmiarem, a ciekawej w treści i formie shareware'owej łamigłówki – Eets: Hunger. It's emotional (wersja próbna na PC do pobrania na stronie domowej). Gra odniosła spory sukces wśród blaszakowej braci i doczekała się niemałego wsparcia fanów produkujących hurtowo tony dodatków. Nic więc dziwnego, że tęgie microsoftowe głowy uznały, iż warto zarobić parę groszy na użytkownikach Xbox'a 360, którzy skorzy są wydać niejednego dolara za pośrednictwem Xbox Live Arcade.
Naszym zadaniem jest doprowadzenie białej dwunożnej głowy o aparycji niedorośniętego alliena do puzzla (tak, do puzzla) na dwuwymiarowej planszy pełnej skarp, przepaści i wiszących platform. Do użycia mamy dziesiątki narzędzi. Każde z nich różni się nie tylko zastosowaniem, ale i poziomem absurdu. Z pomocą przyjdą nam strzelające zadem prosiaki, wsysające wieloryby, wybuchające klocki z wredną miną i wiele, wiele innych. Na każdym poziomie możemy użyć ograniczonej ilości tych obiektów. Umieszczamy je w odpowiednim miejscu podczas pauzy, a kiedy skończymy, wznawiamy czas. Wtedy zaczyna się swoista reakcja łańcuchowa. Nasz Eets (bo tak się nazywa stworek) idzie, skacze, a wszystkie narzędzia oddziałują na niego, na siebie i na planszę.
Eets nie jest zwykłym klonem genialnych Lemmingów czy Incredible Machine. Nasz pupil nadal może nie jest przykładem intelektualisty, ale przynajmniej nie idzie na rzeź jak osławione skrzaty w niebieskich piżamach. Ma emocje. Jeżeli się boi, to jego dygotliwa stopa nigdy nie stanie poza skarpą. Kiedy jest szczęśliwy, będzie wesolutko odbijał się od krawędzi, a jak coś go zdenerwuje, to wyskoczy ile sił w nogach. Jego humory zależą głównie od diety. To my podrzucamy różne smakołyki, które wprawiają go w odpowiedni do danej sytuacji stan emocjonalny. Dodatkowo nasz Eets boi się ciemności. Jeżeli przez dłuższy czas nie rozświetlimy mu planszy (są na to różne sposoby), to przerażony nie zechce w ogóle skakać. Brak światła ma jeszcze to do siebie, że... niewiele widać, dlatego często nasz podopieczny odczuje na własnej skórze, jak bolesne może być prawo grawitacji, kiedy - brnąc w mroku - wyjdzie się poza krawędź skarpy.