Hrybowi postawione zostały pytania, które otrzymały najwięcej głosów od użytkowników tablicy. Po pierwsze spytany został więc o to, czy serwery gier z Xboksa One zostaną wyłączone, gdy następna generacja przestanie już funkcjonować na rynku. Czy gracze nie byliby już w stanie grać w tytuły po tym, kiedy Microsoft zamknie byłą serwerownie na trzy spusty? Hryb zaprzecza. Mówi, iż nie jest to na pewno coś, co by zrobili. Dodaje też, że system został zaprojektowany w elastyczny sposób.
A co z tymi, którzy zasłużą sobie na bana od firmy nieodpowiednim zachowaniem? Czy automatycznie utracą dostęp do swych gier? Nawet do trybu jednoosobowego, do którego nie jest wszak (ok – nie było) potrzebne połączenie z siecią? Hryb zapewnia, że wszystkie nasze gry wciąż będą nam dostępne.
Od tego czasu jego odpowiedzi stają się jednak wymijające. Czemu Xbox One nie może traktować dysków z grami jako dowodu ich oryginalności - mógłby wszak ominąć wtedy nakaz sprawdzania konsoli przez łączenie jej przynajmniej raz na dobę z Internetem? Bo ma wspaniale zaprojektowany system dzielenia się biblioteką z członkami rodziny. Nie jest to w żadnym wypadku satysfakcjonująca odpowiedź.
Z tego co mówi Major Nelson, wywnioskować można, że ludzie z Microsoftu zadowoleni są z tego, co ukazano nam na konferencji firmy oraz E3. Hryb wielokrotnie podkreśla elastyczność systemu, który zaprojektowany został dla konsoli. Nie można odmówić mu entuzjazmu dla nowej zabawki Microsoftu. Aha - i fajnej czapki.