Catwoman
Catwoman
Kot domowy (Felix Maukus Vulgaris) składa się z pięciu części: wąsów bocznych o rozmiarach równych rozmiarom samego kota, radarowych uszu sztuk dwie, wyciszonych od spodu łap sztuk cztery, ogona zwijanego oraz kota właściwego. W zależności od inteligencji i rodzaju umaszczenia naukowcy wyróżniają liczne podgatunki, m.in. pers, syjam, pijok, dachowiec spadzisty, ocieracz, wszystkożer, mutant szylkretowy, palant z wyspy Manx i pieskiller. Jest jeszcze Halle Berry, ale ją trudno nazwać kotem. Na zdjęciach wygląda jak wypłowiała, wychudzona lalunia z seks-szopu przeznaczonego dla miłośników lateksu. W dodatku chodzi z batem. Żenada.
Filmy
Filmy poświęcone komiksowym superbohaterom zawsze przyciągały tłumy widzów. Cztery części Batmana zarobiły na przykład tyle, ile wszystkie filmy polskie razem wzięte, wliczając w to Ediego i Przygody Tolka Banana. Rekordy pobił też nakręcony trzy lata temu Spider-Man, błyskawicznie wdzierając się do grona najlepiej zarabiających obrazów w historii kina. Amerykański przemysł rzucił się wówczas na komiksy niczym wygłodniały kot na puszkę łiskacza z króliczych serc. W przeciągu kilku lat powstały kolejne części Blade'a i X-Menów, Spider-Man 2, Punisher, Daredevil, Garfield, Scooby-Doo, Hellboy, wreszcie Cat-Woman z DC Comics. W planach znajdują się m.in. Fantastic Four, Alien vs Predator, Batman Begins, Constantine, Daredevil 2, Elektra, Green Lantern i Sin City.Niestety, ten rok dobitnie pokazał, iż nie każda ekranizacja komiksu przynosi krociowe zyski. Słabo sprzedał się Punisher, przynosząc z amerykańskiego rynku zaledwie 35 milionów dolarów. Na usprawiedliwienie filmowców dodać trzeba, że była to - jak na lokalne warunki - produkcja niskobudżetowa. Jej twórcy wydali na nią około 30 milionów, tak więc wyszli na plus. Planują też nakręcić część drugą. Równie słaby wynik odnotowała Cat-Woman. 17 milionów dolarów w pierwszy weekend to fatalny wynik dla tej kosztującej 100 baniek produkcji. Nie pomogły gwiazdy, Halle Berry i Sharon Stone. Nie pomogły seksowne, lateksowe wdzianka, urodziwi panowie o wypastowanych zębach na drugim planie, bacik w rączce głównej bohaterki i ściągnięty z Francji reżyser Pitof (autor Vidocq). Obraz poniósł klęskę, krytycy go zmiażdżyli, a widzowie znienawidzili. Została jeszcze gra...
Gra
Tą przygotowała zasłużona dla branży firma Electronic Arts, i to od razu na cztery platformy - PS2, Xbox, GCN i PC. Wydawałoby się więc, że program da radę. Że nie zawiedzie oczekiwań graczy i zaoferuje chociażby przeciętnej jakości rozrywkę. Niestety napływające do Polski z zachodu pierwsze recenzje Catwoman są równie fatalne co skutki wypicia zbyt dużej ilości browaru sarmackiego.Program nawiązuje do filmu i wykorzystuje lateksową Halle Berry jako główną bohaterkę trójwymiarowej platformówki TPP w stylu Batman: Zemsta. Na początku panienka jest... zwyczajną panienką. Nazywa się Patience Phillips i pracuje dla dużego koncernu kosmetycznego. Pewnego dnia wpada na trop większej afery, w wyniku czego macierzysta firma wydaje i wykonuje na niej wyrok śmierci. Jednak Patience nie umiera. Wyciągnięta przez koty ze sfery rozciągającej się między żywotem panny poczciwej a całkowitą dekapitacją, przyjmuje miano Kobiety-Kota. Od razu też rusza do walki ze złem pod wszelką postacią.Kotka potrafi biegać i skakać, kopać wrogów, odbijać się od ścian i machać batem. Doskonale fika na masztach i metalowych prętach, leje po jajach nie gorzej niż Gołota i używa kocich zmysłów, by wykryć zawczasu niebezpieczeństwa i zdecydować się, w którą stronę należy iść. Sęk w tym, że w każdej wersji (zarówno pecetowej, jak i konsolowej) sterowanie jest totalnie zwalone i odbiera przyjemność czerpaną z zabawy.Razi też system walki. Capoeira w wykonaniu kotki wygląda efektownie (grafika w Catwoman nie jest zła), ale podkreśla kruchość głównej bohaterki. Sterowanie słabeuszem nie sprawia zaś przyjemności, zwłaszcza że przeciwnicy są cieniasami, a ich sztuczna inteligencja zasługuje na wyśmianie. Człowiek czuje się, jakby grał rozpadającym się emerytem i polował w zdrożnych celach na świeżo narodzone niemowlęta. Smutne, ale prawdziwe.W dodatku spacerująca po lokacjach bohaterka rzadko kiedy podnosi przedmioty czy rozwiązuje logiczne zagadki. Z reguły tłucze się z napotkanymi postaciami, skacze po meblach i fika koziołki. Fanów chodzonych bijatyk powinno to zadowolić. Inni niech poczekają na recenzję i dopiero po jej lekturze rozważą zakup. Nie zawsze to, co ładnie wygląda, warte jest spojrzenia.