Zamki wznosiło się po to, by je zdobywać. To awanturnicze, ale jakże romantyczne twierdzenie robi w ostatnich latach olbrzymią karierę. Przepiękne gry - Twierdza, BiosFear - idą bowiem w parze ze znakomitymi filmami (chociażby Dwie Wieże). A wystarczy przecież choć raz obejrzeć scenę oblężenia Helmowego Jaru czy samemu pokierować obroną zamku w klasycznym Orc Attack, by na dobre zakochać się w wojaczce wokół murów potężnego zamczyska...Grę Castle Strike przygotowują programiści firmy Related Designs, znani przede wszystkim za sprawą nie najlepszej strategii czasu rzeczywistego America - No Peace beyond the Line. Tym razem ich głównym celem nie jest wioska Manitou - ducha winnych Indian, a niewielki zameczek. A później zameczek większy, i jeszcze większy, aż wreszcie taki całkiem duży. Główny bohater gry jest bowiem możnym rycerzem, księciem nieomalże, który żyje w czasach zdrady, zagłady i oszustwa, zwanych popularnie Ciemnym Średniowieczem.Akcja programu toczy się w Europie Środkowej z czasów wojny stuletniej i opowiada o tzw. trudnych sąsiadach. Szuje, jak to szuje, rozbijają się po drogach, palą wioski, nie szanują granic i warcholą się gdzie popadnie. Gracz musi więc - w czasie 27 misji - przekonać ich, że należy zachowywać się grzecznie. W tym celu wznosi zamki i umacnia fortyfikacje, chroni swoje własne wioski, likwiduje rozbójników i pali ich obozowiska, bierze udział w olbrzymich bitwach, wreszcie ratuje nadobne białogłowy z rąk plugawych barbarzyńców. W rzeczywistości Castle Strike jest kolejnym RTSem i niczym więcej. Podzielono go na trzy kampanie (angielską, francuską i niemiecką), każdą - na wzór Warcraft 3 - zaopatrując w oddzielnego bohatera oraz komplet około 20 różnych jednostek rodem z epoki. Zadbano też o dopracowaną, szczegółową, trójwymiarową grafikę, działającą na tym samym silniku, na którym ruszy już niedługo America 2. Postarano się jednocześnie, by wyświetlał naprawdę drobne szczegóły, takie jak charakterystyczne okręgi pojawiające się wokół jednostki przechodzącej przez rzeczkę, większą kałużę czy staw. Owszem, to drobny gadżet, znany chociażby z konsolowego Baldur's Gate: Dark Alliance, ale jakże umila rozgrywkę! Co więcej, w każdą z misji wprowadza dynamiczna cut-scenka, a zadania zmieniają się wraz z czasem, dopasowując do wydarzeń toczących się na ekranie. Gra raczej wielkiej kariery nie zrobi, gdyż nie stoi za nią potężny marketing, a sam program nie szykuje się na żaden przełom. Na pewno zadowoleni będą miłośnicy średniowiecznych RTSów, takich chociażby jak wspomniana Twierdza czy polscy Krzyżacy. Szkoda też, że programiści Related Designs nie zainspirowali się popularnym w niektórych kręgach stylem Dark Medieval. Zgodnie z nim i zgodnie z historyczną prawdą zamków nie zdobywano po to, by je zdobywać. Chodziło o możliwość wyżycia się i wyrżnięcia w pień starców, sierot i dzieci, o możliwość wejścia w bliższe stosunki z grodowymi kobietami i obłowienia się w kosztowności, o których później przez lata się mówiło...