Call of Duty: Black Ops - zapowiedź

Modern Warfare 2 podzielił graczy na dwa obozy. Pierwszy z nich zachwalał dynamikę trybów single i multi, postawienie na czystą rozrywkę i system zero dłużyzn. Drugi wskazywał na brak fabuły, wtórność wobec „jedynki”, ekstremalnie krótką kampanię i brak dedykowanych serwerów. Tytuł ten podzielił również twórców gry: gros składu Infinity Ward podziękowało za współpracę Activision, uciekając pod skrzydła Electronic Arts i pozywając byłego wydawcę do sądu. Ciężko przypuszczać, że resztki IW podźwigną się na tyle, by stworzyć coś na miarę trzeciej części Modern Warfare, szczególnie po odejściu dwóch głównych autorów sukcesu, Jasona Westa i Vincenta Zampelli. Dlatego też trudno się dziwić wydawcy, że postanowił przenieść ciężar serii na drugie po IW studio parające się Call of Duty, czyli Treyarch. Ci, wiedząc, że również od nich zależy być albo nie być tegoż cyklu, postanowili stworzyć magnum opus w stylu pierwszego MW.

CoD fabularnie

Tytuł ten ma zwać się Black Ops i – w odróżnieniu od najnowszej części serii – ma mieć całkiem spójną i wyraźną fabułę. Wcielimy się w kilka postaci, które łączyć będzie praca lub współpraca z Black Ops, tajnymi siłami zbrojnymi Stanów Zjednoczonych, biorącymi incognito udział w akcjach militarnych od roku 1960 do (tutaj niespodzianka) czasów współczesnych. Weźmiemy więc udział w kryzysie kubańskim, przeniesiemy się do Hanoi, by uczestniczyć w niechlubnej dla Amerykanów wojnie wietnamskiej, zwiedzimy Laos, Arktykę czy wybierzemy się do Rosji, by zlokalizować oraz przejrzeć tajne plany wojskowe. Misje mają być zróżnicowane i sensownie połączone ze sobą, dzięki czemu nie będziemy mieć wrażenia, że gramy w zlepek niepasujących do siebie, acz ciekawych zadań. Co więcej – nasz bohater wreszcie nauczy się mówić i będzie gadać (krzyczeć, wrzeszczeć, szaleńczo się śmiać – niepotrzebne skreślić) całkiem często, co także ma przyczynić się do pogłębienia zarówno fabuły, jak i atmosfery przygody.

CoD akcji

Gra dostarczy wszystkiego, za co tak bardzo kochamy Call of Duty, czyli rzeźni, dynamiki, zróżnicowania i mnóstwa skryptów. W jednym momencie będziemy kierować naszym oddziałem z helikoptera, by za chwilę wspinać się na szczyty, eliminować radzieckich żołnierzy czy wreszcie salwować się ucieczką z zabudowanych terenów. Twórcy wiedzą, że gracze kochają tego rodzaje misje, dlatego nie chcą zmieniać założeń serii, koncentrując się bardziej na szczegółach i wszelkiej maści smaczkach. Takim smaczkiem ma być na przykład wspinanie, które nie będzie już tylko sztucznym dodatkiem jak w MW2. Teraz każdy krok może nas kosztować śmierć, co jeszcze bardziej podkręci klimat.