Atlas Fallen - recenzja. Okrutnie wciąga, ale ma swoje wady
09.08.2023 20:00, aktual.: 24.01.2024 20:29
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Atlas Fallen to jedna z gier, o których mogliście nie słyszeć, a jednak warto zwrócić na nią uwagę. Niewiele jest bowiem gier RPG Akcji, które nie czerpią garściami z Diablo albo nie są po prostu kolejnym soulslike albo JRPG. Atlas Fallen, chociaż nie jest grą idealną, jest wart poświęcenia mu co najmniej 20 godzin.
Atlas Fallen zaskoczył mnie już marcem tego roku, kiedy to brałem udział we wczesnym dostępie do gry, stanowiącym zaledwie pierwszy etap fabularny. Gra pełna akcji, długich i wciągających starć, otoczona pięknym pustynnym światem, to było coś, czego mi brakowało. Czy pełna wersja gry wypada równie dobrze, i czy warto zagrać w Atlas Fallen?
Atlas Fallen: akcja, akcja i akcja
W świecie Atlas Fallen wcielamy się w rolę bezimiennego, który odnajduje zagubiony artefakt, a ten oczywiście zmienia jego życie. Teraz niesie ogromne brzemię i musi uratować świat przed złym, nienawistnym bogiem. Ratuje swój lud, a przeciwników próbuje przeciągnąć na swoją stronę. Historia oklepana jak w filmach romantycznych. Niestety, fabuła jest kiepska - na szczęście całą przejdziecie w 15-20 godzin.
Na szczęście jest akcja, bitka, walka. I walczy się do tego stopnia przyjemnie, że o całej fabule można zapomnieć. Nasz bohater włada potężną rękawicą, której moce pozwalają przyjmować trzy formy broni, z czego jednocześnie używamy dwóch. Na początku mamy do dyspozycji: Wydmowy Topór i Piaskowy Bicz. Chwilę później możemy odblokować jeszcze Piaskową Pięść.
Bronie różnią się statystykami i przeznaczeniem. Piaskowa Pięść zadaje obrażenia bardzo szybko i bije mocno, lecz generuje niewiele impetu i ma krótki zasięg. Piaskowy Bicz z kolei ma ogromny zasięg i generuje maksymalną ilość impetu, bije dość szybko lecz zadaje niskie obrażenia. Wydmowy Topór jest bardzo wyważony, ale przyjmuje też formę ataków Młotem, które zadają ogromne obrażenia.
Same bronie to jeszcze nic - system impetu to serce walki
Zadawanie obrażeń generuje pulę impetu widoczną na pasku w prawej dolnej części ekranu. Dzieli się na trzy sekcje - czym więcej impetu wygenerujemy, tym więcej dodatkowych cech może użyć nasz bohater podczas walki. Te z kolei wybieramy dodając kamienie esencji do naszej rękawicy. W dowolnym momencie (poza walką) możemy je wymienić i dostosować do swojego stylu walki.
Przykładowo: możemy znaleźć kamień esencji, który zwiększa generowanie impetu, ale za każde otrzymane przez nas obrażenia, tracimy go. Inne zwiększają dawane obrażenia, zmniejszają obrażenia zadawane przez przeciwników i tym podobne. Są ich dziesiątki i naprawdę jest z czego wybierać. Dodatkowo, oprócz cech pasywnych, możemy ustawić trzy aktywne kamienie umiejętności. Chociaż może brzmieć to chaotycznie, to ten system jest bardzo przyjemny w obsłudze - ja od razu znalazłem swoje ulubione kamienie.
Dodatkowo, ładowania paska impetu umożliwia nam skorzystanie z ataku zwanego "Rozbiciem". Jest to potężny atak, podczas którego przeciwnicy nie mogą zadać nam obrażeń, lecz okienko "obronne" jest dość krótkie. Atak ten zadaje gigantyczne obrażenia i często pozwala nam pokonać potężnego bossa jednym uderzeniem. Brzmi łatwo? Nie do końca. Naładowanie pełnego paska wcale nie będzie takie proste.
Graficznie Atlas Fallen zaskakuje - zarówno wydajnością, jak i teksturami
Kraina Atlas Fallen wygląda całkiem ładnie. Chociaż głównie pokrywa ją piach, to ma w sobie coś niezwykłego. Ogromnym zaskoczeniem dla mnie była wydajność gry, bo przecież nie mówimy tutaj o Unreal Engine 5, a Fledge Engine. Nawet podczas dynamicznych scen walki wydajność nie spada drastycznie. Gra nawet nie potrzebuje DLSS 3.0.
Tak jak widać powyżej, kraina Atlas Fallen składa się nie tylko z piasku, ale i wielu kolosalnych budowli, szczytów (na które można się wspiąć). Na zrzutach ekranu pojawia się głównie pierwsza kraina, a w grze zwiedzimy cztery. Nie chcąc nikomu spoilować zabawy, nie wrzucałem screenów z kolejnych map.
Atlas Fallen - jaka to właściwie gra?
Ciężko powiedzieć, co stanowiło inspirację dla twórców gry. Począwszy od silnika - Deck13 wykorzystało swój autorski Fledge Engine, który wykorzystywano i ewoluowano w serii The Surge. Widać, że Atlas Fallen ma swojego ducha i nie jest kopią żadnej innej gry. Momentami system walki przypominał mi trochę serię Darksiers albo Kingdoms of Amalur: Reckoning. Klimat również poniekąd podobny do obu z tych gier.
Atlas Fallen to zdecydowanie gra akcji, RPG akcji, przygodówka akcji. Te trzy tagi pasowałyby do niej najlepiej. Trzy razy akcja, bo tej jest u najwięcej. Jeśli szukacie gry nastawionej na ciekawą fabułę, z poznawaniem innych postaci, romansami, długimi dialogami, to źle trafiliście.
Atlas Fallen na Steam Decku - da się grać? Sprawdziła Dagmara
Na karcie gry na Steamie brakuje na razie informacji, czy działa ona na Steam Decku. Jeśli zastanawia was ta kwestia, to spieszę oznajmić, że na sprzęcie Valve jak najbardziej odpalimy Atlas Fallen. Postarano się o oficjalną konfigurację kontrolera, która ustawia się nam domyślnie, więc nic tu nie trzeba kombinować. To standardowy układ: postacią poruszamy za pomocą lewej gałki, a kamerą prawą - albo prawym trackpadem, jeśli ktoś woli.
Domyślnie takie elementy oprawy wizualnej Atlas Fallen, jak jakość tekstur i cieni, ustawiają się na SD na poziomie niskim. A produkcja zaczyna wyglądać ładnie na średnich. I grać się oczywiście da także na średnich ustawieniach przy 60 FPS, ale podczas dynamicznych momentów płynność spada. Przewiduję, że oficjalnie tytuł zostanie określony pod względem kompatybilności ze SD jako "grywalny". Tylko tyle - i w sumie aż tyle
Przeklęta powtarzalność to problem Atlas Fallen
Chociaż początek gry jest wciągający, to wraz z czasem dostrzegłem pewne problemy tej gry. Niestety, ale z czasem różnorodność przeciwników robi się znikoma. Przez cały czas walczymy z dwoma typami mniejszych demonów i kilkoma większymi. Ich schemat ataków poznamy już po pierwszej próbie pokonania, więc z czasem walka robi się niestety monotonna.
Podobnie jest z muzyką, efektami dźwiękowymi i światem. Każda kolejna mapa niewiele różni się od poprzedniej. Muzyka w kółko ta sama - z czasem idzie już zwariować, więc musiałem ją wyłączyć. Zadania poboczne warto wykonywać, bowiem dostajemy za nie cenne nagrody - w tym esencję do ulepszania rękawicy i odblokowywania kolejnych kamieni. Niestety i one wyglądają głównie tak - idź, zabij, wróć.
Podsumowując: Atlas Fallen potrafi niesamowicie wciągnąć, ale nie będzie to długa podróż. Gra jest dość krótka i polega głównie na walce z bossami. Twórcy mają tu jeszcze pole do popisu i mam nadzieję, że postanowią bardziej dopracować grę. W obecnej formie jest po prostu dobra, a mogłaby być bardzo dobra.
- Świetny, dopracowany system walki i generowania impetu
- Satysfakcjonujące ślizganie po piachu
- Szeroka gama kamieni esencji, które pozwalają dostosować postać pod nasz styl i przeciwnika
- Bardzo dobra oprawa graficzna i piękny świat
- Satysfakcjonujący system wyzwań zręcznościowych
- Nagrody za zadania poboczne skalują się z poziomem
- Czuć autorskość
- Powtarzalny świat, przeciwnicy i misje
- Sporo bugów
- Mało efektów dźwiękowych i muzyki, przydałoby się więcej napięcia
- Mała pula broni i pancerzy do wyboru
- Świat jest za mały
Arkadiusz Stando, redaktor prowadzący Polygamii