Z uKosa: Szczepionki na dżumę elektronicznej rozrywki

Z uKosa: Szczepionki na dżumę elektronicznej rozrywki02.03.2009 08:02
marcindmjqtx

Piracka maszyneria od lat jest tak rozkręcona, że wydawcy przestali z nią walczyć, bo wyprawy z motyką na słońce zazwyczaj kończą się niepowodzeniem, a z wiatrakami nie wygrywali nawet narwańcy z La Manchy. Poza tym pojawił się nowy wróg, równie niebezpieczny, ale za to w zasięgu, którego można podszczypywać bezkarnie w imieniu walki o dobro graczy. Zło wcielone, wirtualny Belzebub - wypożyczalnie gier i gry używane.

Wypożyczalnie gier to zjawisko w Polsce rzadkie, a jeśli już spotykane, to w gruncie rzeczy nielegalne. Brak licencji i umowy z wydawcą owocuje procederem szarostrefowym, który jest na rękę tylko dwóm stronom. Ta trzecia, najbardziej zainteresowana - czyli wydawca - dostaje po nosie. W Stanach Zjednoczonych sprawa wygląda zupełnie inaczej. Liczne wypożyczalnie funkcjonują legalnie, w świetle prawa, czerpiąc z tego niczego sobie zyski.

Jak to działa? Przede wszystkim nie tak, jak chcieliby to widzieć niektórzy rodzimi dziennikarze, z lubością upychający w tekstach klisze typu "gdyby w Polsce były wypożyczalnie gier, ten tytuł nadawałby się idealnie do wypożyczenia na weekend". W USA największe wypożyczalnie nie udostępniają gier na weekend, tydzień czy miesiąc. Tam się je wypożycza bezterminowo. Uiszczając comiesięczną opłatę w wysokości 20-25 dolarów gracz wybiera sobie dwie gry miesięcznie, które trzyma do momentu, kiedy mu się znudzą. Otrzymuje je do domu - wysyłka trwa od 2 do 4 dni i jest darmowa w obie strony. Są też opcje z 1, 3 i 4 grami, co kto lubi i na ile mu starcza czasu.

Wypożyczenie 4 gier naraz znajduje się w ofercie jedynie dwóch wypożyczalni, przy czym bezkonkurencyjne cenowo jest w GameFly, najpopularniejszej i najlepiej ocenianej. 37 dolarów za tyle tytułów to tyle co nic, biorąc pod uwagę, że kupno gry to wydatek co najmniej 40-50 banknotów z podobizną Jerzego Waszyntgona. Trudno się dziwić, że wydawcom, nawet mimo opłat z tytułu licencji, działalność wypożyczalni nie jest na rękę i najchętniej ukręciliby hydrze łeb, wrzucili do pojemnika próżniowego i wysłali na orbitę na pokładzie sondy. Ratuje ich jedynie ludzka chęć posiadania czegoś na własność i wizja pięknego szeregu kolorowych grzbietów na półce.

Jak płachta na byka na wydawców działają gry używane. Takie bez folii, niekiedy z pękniętym opakowaniem, rysami na płycie, ale hej - dostarczającymi przecież takich samych emocji, jak nówka sztuka. Tyle że zarobek w przypadku tytułu nabytego w drugim obiegu trafia jedynie do kieszeni prywatnej, na dodatek z pominięciem wydawcy, że o urzędzie skarbowym nie wspomnę. Osobiście nie dziwię się, że rodzi to frustrację, choć mechanizm jest tak naturalny, że oburzenie wydawców wydaje się wręcz absurdalne. Zdenerwowane jest choćby Take Two, ustami swego szefa narzekając na GameStop i agresywną promocję sprzedaży używanych gier. Bardziej rozsądnie do tematu podchodzi Chris Lewis z Microsoftu, traktując używki jako część ekosystemu. Z koniem nie warto się kopać.

W walce z wypożyczalniami i używkami hasło na sztandarze może być tylko jedno - gracz kupując grę musi zostać zniechęcony do puszczania jej w dalszy obieg. Stąd furora, jaką robi w tej generacji DLC, w czym celują zwłaszcza twórcy Burnout Paradise, sukcesywnie radujący fanów kolejnymi aktualizacjami. Po co pozbywać się gry, skoro co rusz jest ona wzbogacana, w dodatku zazwyczaj za darmo? To akurat chlubny przykład, ale nie brakuje i tych mniej godnych poklepywania po ramieniu, które bez zbędnego krygowania się możemy nazwać paskudnymi skokami na portfel konsumenta. DLC w postaci epilogu do Prince of Persia tylko utwierdziło mnie w niechęci do tej prymitywnej produkcji, a pomysły rodzące się w złotych głowach, jak choćby tej Mike'a Cappsa każą chwycić się za własne, tyle że z przerażeniem. Co gorsza, jeśli tym tropem zaczyna iść Nintendo (pomysł z Wii Speak), chwycić się należy również za portfel.

Pomysły na premiowanie pierwszego właściciela gry są już wcielane w życie i z coraz większą determinacją sugerują graczowi, że zakupionej płytki po prostu nie opłaca mu się pozbywać. Pakiet map w Gears of War 2 równie dobrze mógł się znaleźć na DVD z grą, kod na darmową aktualizację Adidas Live Season w FIFIE 09 był rzecz jasna jednorazowy, a trzystasześćdziesiątkowego Final Fantasy XI w ogóle nie można się było pozbyć, bo kody w instrukcji były jednorazowe i płytka po pierwszej rejestracji stawała się kawałkiem bezwartościowego tworzywa.

Nie będzie ryzykownym założenie, że już w kolejnej generacji konsol dystrybucja cyfrowa będzie górować nad tradycyjną. Rychło znikną problemy wydawców z wypożyczalniami i grami używanymi. Zniknie zresztą o wiele więcej. Znikną gry z naszych półek - i popadnijmy sobie teraz w dramatyczny ton - znikną sklepy z grami, Empiki skurczą się do formatu saloników prasowych, jedna po drugiej zamykać się będą fabryki tłoczące płyty, drukarnie upadną pozbawione zleceń na wykonanie okładek i instrukcji, zmniejszą się zyski poczty i kurierów, a Microsoft zrobi konsolę, która nie rysuje płyt. Bo nie będzie miała napędu. Jeśli atmosfera przed czyimś ekranem właśnie zrobiła się grobowa, pomyślcie ile kilometrów sześciennych lodowców właśnie ocaliliśmy. Zazielenione na nowo dorzecze Amazonki to też nie w kij dmuchał.

Póki co lecę pomyszkować na eBayu.

Marcin Kosman (autor jest redaktorem PSX Extreme)

Szanowna Użytkowniczko! Szanowny Użytkowniku!
×
Aby dalej móc dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne i udostępniać coraz lepsze usługi, potrzebujemy zgody na dopasowanie treści marketingowych do Twojego zachowania. Twoje dane są u nas bezpieczne, a zgodę możesz wycofać w każdej chwili na podstronie polityka prywatności.

Kliknij "PRZECHODZĘ DO SERWISU" lub na symbol "X" w górnym rogu tej planszy, jeżeli zgadzasz się na przetwarzanie przez Wirtualną Polskę i naszych Zaufanych Partnerów Twoich danych osobowych, zbieranych w ramach korzystania przez Ciebie z usług, portali i serwisów internetowych Wirtualnej Polski (w tym danych zapisywanych w plikach cookies) w celach marketingowych realizowanych na zlecenie naszych Zaufanych Partnerów. Jeśli nie zgadzasz się na przetwarzanie Twoich danych osobowych skorzystaj z ustawień w polityce prywatności. Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać zmieniając ustawienia w polityce prywatności (w której znajdziesz odpowiedzi na wszystkie pytania związane z przetwarzaniem Twoich danych osobowych).

Od 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 (określane jako "RODO"). W związku z tym chcielibyśmy poinformować o przetwarzaniu Twoich danych oraz zasadach, na jakich odbywa się to po dniu 25 maja 2018 roku.

Kto będzie administratorem Twoich danych?

Administratorami Twoich danych będzie Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, oraz pozostałe spółki z grupy Wirtualna Polska, jak również nasi Zaufani Partnerzy, z którymi stale współpracujemy. Szczegółowe informacje dotyczące administratorów znajdują się w polityce prywatności.

O jakich danych mówimy?

Chodzi o dane osobowe, które są zbierane w ramach korzystania przez Ciebie z naszych usług, portali i serwisów internetowych udostępnianych przez Wirtualną Polskę, w tym zapisywanych w plikach cookies, które są instalowane na naszych stronach przez Wirtualną Polskę oraz naszych Zaufanych Partnerów.

Dlaczego chcemy przetwarzać Twoje dane?

Przetwarzamy je dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne, dopasować ich tematykę do Twoich zainteresowań, tworzyć portale i serwisy internetowe, z których będziesz korzystać z przyjemnością, zapewniać większe bezpieczeństwo usług, udoskonalać nasze usługi i maksymalnie dopasować je do Twoich zainteresowań, pokazywać reklamy dopasowane do Twoich potrzeb. Szczegółowe informacje dotyczące celów przetwarzania Twoich danych znajdują się w polityce prywatności.

Komu możemy przekazać dane?

Twoje dane możemy przekazywać podmiotom przetwarzającym je na nasze zlecenie oraz podmiotom uprawnionym do uzyskania danych na podstawie obowiązującego prawa – oczywiście tylko, gdy wystąpią z żądaniem w oparciu o stosowną podstawę prawną.

Jakie masz prawa w stosunku do Twoich danych?

Masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania danych. Możesz wycofać zgodę na przetwarzanie, zgłosić sprzeciw oraz skorzystać z innych praw wymienionych szczegółowo w polityce prywatności.

Jakie są podstawy prawne przetwarzania Twoich danych?

Podstawą prawną przetwarzania Twoich danych w celu świadczenia usług jest niezbędność do wykonania umów o ich świadczenie (tymi umowami są zazwyczaj regulaminy). Podstawą prawną przetwarzania danych w celu pomiarów statystycznych i marketingu własnego administratorów jest tzw. uzasadniony interes administratora. Przetwarzanie Twoich danych w celach marketingowych realizowanych przez Wirtualną Polskę na zlecenie Zaufanych Partnerów i bezpośrednio przez Zaufanych Partnerów będzie odbywać się na podstawie Twojej dobrowolnej zgody.