Yogventures w koszu - gdzie kończą się pieniądze, a zaczyna odpowiedzialność?

Yogventures w koszu - gdzie kończą się pieniądze, a zaczyna odpowiedzialność?17.07.2014 19:04
marcindmjqtx

Zaufanie sponsorów rozbite, studio na skraju bankructwa, a współtwórca „nie widzi zobowiązań”. Ale kto jest temu tak naprawdę winny?

Pragmatyzm, konsekwencja, ambicja i siła marzeń - cztery zasady, które w moim mniemaniu są kluczowe dla zdrowego funkcjonowania. Pragmatyzm i konsekwencja potrzebne są do spełniania podstawowych potrzeb i obowiązków. Ambicja i marzenia natomiast, napędzają nas w działaniu i pozwalają wyznaczać cele, bez których nasze życie ograniczyłoby się do krążenia wokół dwóch pierwszych punktów. Trzeba jednak zauważyć, że działanie dwóch pierwszych cech jest konieczne do spełnienia dwóch kolejnych. Tego właśnie działania najwidoczniej zabrakło przy pracy nad Yogventures i kontaktach na linii Yogscast - Winterkewl Games.

Gdzieś w okolicach 2012 roku, Yogcast zamarzyła się gra. Dosyć mieli ograniczeń i braku wpływu na tytuły, którymi bawią ludzi. Stwierdzili więc, że zrobią grę po swojemu. Problem polegał na tym, że nie potrafili. Zatrudnili więc kilku programistów, którzy mieli okazać się „weteranami” branży pracującymi przy „topowych” projektach. Takim oto sposobem, malutkie studio Winterkewl Games dostało możliwość stworzenia piaskownicy, jaką wymarzyli sobie ludzie z Yogcast. Grę ochrzczono mianem Yogventures, ruszył Kickstarter. 6 maja 2012 roku projekt został ufundowany kwotą 567 665 dolarów (potrzeba było 250 000). Jak się niedawno okazało - pieniędzy nie starczyło.

Nic dziwnego - Yogventures miało być olbrzymie i działać na zasadach podobnych do Minecrafta. Gracz miał dostać możliwość tworzenia własnych światów, zbierania surowców i aplikowania własnych modów do gry. Projekt zdobył sporą rzeszę fanów, zaczęły powstawać strony internetowe, które już szykowały się na bycie głównym źródłem informacji na temat Yogventures.

Ale jak już wiemy, dolary się skończyły. Ludzie z Winterkewl zaczęli inwestować swoje pieniądze, a w dalszym fundowaniu gry miała pomóc przedsprzedaż.

Nie pomogła. Brak reklamy ze strony Yogscastu był jak gwóźdź do wieka. Pieniądze się skończyły, szef studia popadł w depresję, stracił żonę i niemal wyleciał z roboty. Prace nad grą zostały zamknięte, a całość praw oddano Yogscastowi. Winterkewl rozważa bankructwo.

W tym miejscu rodzą się pytania. Najłatwiej winić jest niedoświadczone, małe studio. Wszak to oni wzięli na swe barki zbyt wiele, przyznali się do winy, ocenili swój brak kompetencji przy tak dużym projekcie. Pytanie - gdzie był Yogscast? To dla nich i o nich tworzono tę grę. Ogłaszali się jako współtwórcy projektu i obiecywali złote góry za osiągnięcie progów cenowych na Kickstarterze. Piękny entuzjazm, do czasu. Lewis Brindley, współzałożyciel Yogscast napisał do kickstarterowych sponsorów maila informującego o odsunięciu Winterkewl Games od projektu i zawieszeniu prac:

Jak zapewne słyszeliście, Winterkewl nie pracują już nad Yogventures. Ale to w sumie dobra wiadomość. Gra okazała się dla nich zbyt dużym wyzwaniem. Mimo, że był to projekt Winterkewl, poświęciliśmy sporo czasu i energii, aby wspomóc ich w spełnieniu tego marzenia. (...) Mimo że nie jesteśmy do niczego zobowiązani, postaramy się to wszystko naprawić, abyście poczuli, że warto było wspierać ten projekt. Na Kickstarterze projektu możemy przeczytać m.in. nagłówek „Dlaczego Yogscast robi grę?” oraz zapewnienia „o pomocy w procesie tworzenia gry”. Cały projekt powstał zresztą w głowach Lewisa Brindleya i Simona Lane - twórców Yogcast.

W międzyczasie gra wpadła w ręce Nerd Kingdom, twórców gry TUG, która ma być tym, czym miało być Yogventures.

Co z pieniędzmi? Sponsorzy z Kickstartera gry nie dostaną. Większości prezentów za poszczególne progi cenowe również. Yogscast obiecał inne „fajne” fanty jako wynagrodzenie, oraz rozdał kody do TUG.

Kopciuszek zgubił pantofelek, a książę nie kwapił się go oddać. Historia Winterkewl Games jest przykra. Chcieli dobrze, zabrakło umiejętności, zabrakło pieniędzy. Ale przede wszystkim zabrakło współpracy i konsekwencji. Tak to jest, kiedy nie bierze się odpowiedzialności za własne fantazje. Szczególnie, kiedy postawiło się już pierwsze kroki.

[źródło: 1, 2]

Karol Kała

Szanowna Użytkowniczko! Szanowny Użytkowniku!
×
Aby dalej móc dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne i udostępniać coraz lepsze usługi, potrzebujemy zgody na dopasowanie treści marketingowych do Twojego zachowania. Twoje dane są u nas bezpieczne, a zgodę możesz wycofać w każdej chwili na podstronie polityka prywatności.

Kliknij "PRZECHODZĘ DO SERWISU" lub na symbol "X" w górnym rogu tej planszy, jeżeli zgadzasz się na przetwarzanie przez Wirtualną Polskę i naszych Zaufanych Partnerów Twoich danych osobowych, zbieranych w ramach korzystania przez Ciebie z usług, portali i serwisów internetowych Wirtualnej Polski (w tym danych zapisywanych w plikach cookies) w celach marketingowych realizowanych na zlecenie naszych Zaufanych Partnerów. Jeśli nie zgadzasz się na przetwarzanie Twoich danych osobowych skorzystaj z ustawień w polityce prywatności. Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać zmieniając ustawienia w polityce prywatności (w której znajdziesz odpowiedzi na wszystkie pytania związane z przetwarzaniem Twoich danych osobowych).

Od 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 (określane jako "RODO"). W związku z tym chcielibyśmy poinformować o przetwarzaniu Twoich danych oraz zasadach, na jakich odbywa się to po dniu 25 maja 2018 roku.

Kto będzie administratorem Twoich danych?

Administratorami Twoich danych będzie Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, oraz pozostałe spółki z grupy Wirtualna Polska, jak również nasi Zaufani Partnerzy, z którymi stale współpracujemy. Szczegółowe informacje dotyczące administratorów znajdują się w polityce prywatności.

O jakich danych mówimy?

Chodzi o dane osobowe, które są zbierane w ramach korzystania przez Ciebie z naszych usług, portali i serwisów internetowych udostępnianych przez Wirtualną Polskę, w tym zapisywanych w plikach cookies, które są instalowane na naszych stronach przez Wirtualną Polskę oraz naszych Zaufanych Partnerów.

Dlaczego chcemy przetwarzać Twoje dane?

Przetwarzamy je dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne, dopasować ich tematykę do Twoich zainteresowań, tworzyć portale i serwisy internetowe, z których będziesz korzystać z przyjemnością, zapewniać większe bezpieczeństwo usług, udoskonalać nasze usługi i maksymalnie dopasować je do Twoich zainteresowań, pokazywać reklamy dopasowane do Twoich potrzeb. Szczegółowe informacje dotyczące celów przetwarzania Twoich danych znajdują się w polityce prywatności.

Komu możemy przekazać dane?

Twoje dane możemy przekazywać podmiotom przetwarzającym je na nasze zlecenie oraz podmiotom uprawnionym do uzyskania danych na podstawie obowiązującego prawa – oczywiście tylko, gdy wystąpią z żądaniem w oparciu o stosowną podstawę prawną.

Jakie masz prawa w stosunku do Twoich danych?

Masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania danych. Możesz wycofać zgodę na przetwarzanie, zgłosić sprzeciw oraz skorzystać z innych praw wymienionych szczegółowo w polityce prywatności.

Jakie są podstawy prawne przetwarzania Twoich danych?

Podstawą prawną przetwarzania Twoich danych w celu świadczenia usług jest niezbędność do wykonania umów o ich świadczenie (tymi umowami są zazwyczaj regulaminy). Podstawą prawną przetwarzania danych w celu pomiarów statystycznych i marketingu własnego administratorów jest tzw. uzasadniony interes administratora. Przetwarzanie Twoich danych w celach marketingowych realizowanych przez Wirtualną Polskę na zlecenie Zaufanych Partnerów i bezpośrednio przez Zaufanych Partnerów będzie odbywać się na podstawie Twojej dobrowolnej zgody.