Metal Gear Online - recenzja

Metal Gear Online - recenzja16.10.2015 19:56
marcindmjqtx

Czy tryb sieciowy dla Phantom Pain rzeczywiście był potrzebny? Wiesz, to niby normalne, że większość współczesnych hitów pakuje się w online'owe bagno. Niepozorne pod tym względem The Last of Us, pozycja stricte fabularna przecież, to fajny przykład, ale i Zelda niebawem poleci po kablu. Czyli nawet ikony ulegają. Jeśli nie pełnoprawny multiplayer, to chociaż tablica rekordów albo jakaś apka. Szajba to, strach przed krytyką czy standard, którego nie potrafię zrozumieć?

I tak już jestem demonem

Nie wdając się w szczegóły, czy i dlaczego (lub dlaczego nie) piąty numerowany Metal Gear Solid był wyśmienitym dziełem, jedno można potwierdzić - to sycąca pozycja, nawet uwzględniając śmieszki z „niedokończonym” wątkiem głównym. Po blisko sześćdziesięciu godzinach skradanki w pojedynkę poklepałem się po brzuchu z zadowoleniem, jak gdybym ukończył któreś zaległe RPG. Na szczęście wtedy Metal Gear Online jeszcze nie było. Miałem czas nabrać oddechu, ustosunkować swoją opinię, mogłem poczekać na sieciową łatę.

Na którą generalnie nie czekałem. Swego czasu bawiłem się całkiem przednio przy MGO z Guns of the Patriots, należy dodać. Problem z „piątką” leży w jej dopracowanej strukturze - to naprawdę gra premiująca skradankowe podejście, śmiejąca się w twarz Asasynom czy innym Batmanom. Umożliwiająca półgodzinną, ślamazarną infiltrację lokacji wypełnionej po brzegi ciekawskimi wrogami. Jak wszyć w równie doszlifowany materiał drużynowe podchody? Jak odróżnić (poza kamerą TPP) powstałą hybrydę od tuzina konkurencyjnych sieciowych strzelanek? Czy wydany miesiąc później „Fantomowy Gir Online” godnie ogarnął temat?

Metal Gear Online

Odpowiedź, drogi Czytelniku, brzmi „nie!”. Klasycznie fatalnie przebiegły pierwsze dni dodatku. Serwery ponoć były, ktoś czasem coś widział, inny puścił plotkę, trzeci gifa na 9gaga. Zalogowanie się graniczyło z wielkim wydarzeniem, utrzymanie połączenia do końca kilkuminutowego meczu - z cudem. Nie jest to, rzecz jasna, od razu powód do wieszania psów na afgańskich podchodach. Ale jeżeli ktoś już miał na tyle szczęścia, by pograć kwadrans lub dwa, miał również szansę zaobserwować, jak cały potencjał Phantom Pain spuszczany jest w toalecie, a Konami nie myje nawet po wszystkim rączek.

Close Quarter Complications

Załóżmy, że właśnie masz swoją pierwszą styczność z najnowszym MGO. Pobrałeś łatkę (około jednego gigabajta), przepłynąłeś przez morze przeprosin za początkowy stan serwerów. Pamiętasz twarz awatara, którą zrobiłeś na początku głównego trybu? Jej drugim zastosowaniem (wspominanie o podstawowym byłoby zaprawdę faux pas) jest właśnie reprezentowanie Cię w Sieci. Ujrzysz go w znajomej, filozoficznej pozycji i, chcąc nie chcąc, przypiszesz na stałe do jednej z trzech klas: Scout, Infiltrator, Enforcer. Pierwszy sprawdza się dobrze w roli Quiet, przeprowadzając obczajkę mapy, drugi byłby w takim rozumowaniu Big Bossem, teoretycznie infiltrując bazę wroga na kucaka, a trzeci wpada, gdy pozostali zawalą (helikopter z TPP ?). Przemyśl ten wybór, jego zmiana wiąże się z tworzeniem nowej postaci i zaczynaniem od nowa, absolutnego dna wszelkich perków.

Rozgrywka przebiega w trzech trybach. Głównym założeniem Bounty Hunter jest fultonowanie najbardziej niebezpiecznych graczy z przeciwnej drużyny - im więcej trupów posiada na swoim koncie, tym korzystniejsze jest wysłanie go sprężynowym balonem w przestworza (kóz na mapkach nie ma, niestety). Comm Control to klasyczne przejmowanie i pilnowanie punktodajnych obszarów, tutaj warto rozejrzeć się za Walking Gearem. No i najlepszy - Cloak and Dagger, gdzie jeden zespół przykryty optycznym kamuflażem musi zakraść się do dwóch dysków przeciwnika - nie posiadając żadnej ostrej amunicji - drugi zaś rzekomych dysków pilnować. W następnej rundzie ekipy zamieniają się rolami. Standardowy system punktów doświadczenia wymaga od gracza kilku kruchych godzin, by później obsypać go lepszym sprzętem i stanowczo wydłużyć jego powielany żywot.

Metal Gear Online

Bolączką całego MGO jest przede wszystkim balans. Rekonesans czy infiltracja okazują się niepotrzebne, gdy na niedużej arenie wszyscy, niezależnie od ustalonego trybu zabawy, swój wybór podejścia ograniczają do wymiany ognia. Możesz spróbować zajść kogoś mozolnie od tyłu, ale w trakcie Twego pełzania rozstrzygnie się zazwyczaj końcowy wynik. A Ciebie najpewniej i tak zastrzeli jakiś wariat biegający z kałachem w tę i z powrotem. Jeszcze w Cloak and Dagger drużyna podchodząca próbuje zrobić coś po cichu, jednak optyczny kamuflaż nie daje oczekiwanego efektu - wspomniany wariat zobaczy Cię bez problemu w trakcie swojej furiatycznej bieganiny. W pewnym momencie frustracja wygrywa z cierpliwością. Wtedy wstaniesz, przyłożysz celownik do oka i dołączysz do klasycznej sieczki kojarzonej z konkurencyjnymi shooterami.

Pod tym względem Metal Gear Online odnosi wielką porażkę. Czas pojedynków, ostro zawężony, jak gdyby sygnalizował graczom: nie babraj się w tym błocie, tylko zabijaj jak najprędzej. O ruletce, z jaką związane są tutaj zwarcia CQC, wolałbym nawet nie wspominać - dwóch żołnierzy w śmiertelnym walczyku naprzemiennego chwytania i bycia chwytanym stał się już tematem wielu żartów graficznych w Internecie. Od siebie dorzucam rozczarowanie ilością dostępnych mapek - wszak gotowe lokacje z Phantom Pain w sporej części nadałyby się do sieciowej szarpaniny, więc spodziewałem się przynajmniej dziesięciu aren. Nie dostałem nawet tego.

Nerwy są zbędne, szersze ich odzwierciedlanie w tekście także. Nieciekawe oblicze szumnie zapowiadanego dodatku i tak nie zaszkodzi reputacji Metal Gear Solid V. Nie jest też całkowicie niegrywalny, bo ludu do zabijania aż nadto - nikt ich na siłę nie trzyma. Pytanie tylko skromne: po co? Jeżeli całą epopeję Big Bossa i jego niegrzecznych dzieciątek potraktować jak wielką metaforę o powtarzalności, na miejscu byłoby powtórzenie. Jak zacząłem, tak skończę. Czy tryb sieciowy dla Phantom Pain rzeczywiście był potrzebny?

Adam Piechota

Szanowna Użytkowniczko! Szanowny Użytkowniku!
×
Aby dalej móc dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne i udostępniać coraz lepsze usługi, potrzebujemy zgody na dopasowanie treści marketingowych do Twojego zachowania. Twoje dane są u nas bezpieczne, a zgodę możesz wycofać w każdej chwili na podstronie polityka prywatności.

Kliknij "PRZECHODZĘ DO SERWISU" lub na symbol "X" w górnym rogu tej planszy, jeżeli zgadzasz się na przetwarzanie przez Wirtualną Polskę i naszych Zaufanych Partnerów Twoich danych osobowych, zbieranych w ramach korzystania przez Ciebie z usług, portali i serwisów internetowych Wirtualnej Polski (w tym danych zapisywanych w plikach cookies) w celach marketingowych realizowanych na zlecenie naszych Zaufanych Partnerów. Jeśli nie zgadzasz się na przetwarzanie Twoich danych osobowych skorzystaj z ustawień w polityce prywatności. Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać zmieniając ustawienia w polityce prywatności (w której znajdziesz odpowiedzi na wszystkie pytania związane z przetwarzaniem Twoich danych osobowych).

Od 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 (określane jako "RODO"). W związku z tym chcielibyśmy poinformować o przetwarzaniu Twoich danych oraz zasadach, na jakich odbywa się to po dniu 25 maja 2018 roku.

Kto będzie administratorem Twoich danych?

Administratorami Twoich danych będzie Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, oraz pozostałe spółki z grupy Wirtualna Polska, jak również nasi Zaufani Partnerzy, z którymi stale współpracujemy. Szczegółowe informacje dotyczące administratorów znajdują się w polityce prywatności.

O jakich danych mówimy?

Chodzi o dane osobowe, które są zbierane w ramach korzystania przez Ciebie z naszych usług, portali i serwisów internetowych udostępnianych przez Wirtualną Polskę, w tym zapisywanych w plikach cookies, które są instalowane na naszych stronach przez Wirtualną Polskę oraz naszych Zaufanych Partnerów.

Dlaczego chcemy przetwarzać Twoje dane?

Przetwarzamy je dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne, dopasować ich tematykę do Twoich zainteresowań, tworzyć portale i serwisy internetowe, z których będziesz korzystać z przyjemnością, zapewniać większe bezpieczeństwo usług, udoskonalać nasze usługi i maksymalnie dopasować je do Twoich zainteresowań, pokazywać reklamy dopasowane do Twoich potrzeb. Szczegółowe informacje dotyczące celów przetwarzania Twoich danych znajdują się w polityce prywatności.

Komu możemy przekazać dane?

Twoje dane możemy przekazywać podmiotom przetwarzającym je na nasze zlecenie oraz podmiotom uprawnionym do uzyskania danych na podstawie obowiązującego prawa – oczywiście tylko, gdy wystąpią z żądaniem w oparciu o stosowną podstawę prawną.

Jakie masz prawa w stosunku do Twoich danych?

Masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania danych. Możesz wycofać zgodę na przetwarzanie, zgłosić sprzeciw oraz skorzystać z innych praw wymienionych szczegółowo w polityce prywatności.

Jakie są podstawy prawne przetwarzania Twoich danych?

Podstawą prawną przetwarzania Twoich danych w celu świadczenia usług jest niezbędność do wykonania umów o ich świadczenie (tymi umowami są zazwyczaj regulaminy). Podstawą prawną przetwarzania danych w celu pomiarów statystycznych i marketingu własnego administratorów jest tzw. uzasadniony interes administratora. Przetwarzanie Twoich danych w celach marketingowych realizowanych przez Wirtualną Polskę na zlecenie Zaufanych Partnerów i bezpośrednio przez Zaufanych Partnerów będzie odbywać się na podstawie Twojej dobrowolnej zgody.