Jestem pewien - David Bowie miał zagrać zamiast Keanu Reevesa w Cyberpunku 2077

Jestem pewien - David Bowie miał zagrać zamiast Keanu Reevesa w Cyberpunku 207720.11.2020 11:51
Davis Bowie
Źródło zdjęć: © Materiały prasowe

Jak się każdy pewnie domyśla, CD Projekt Red miał multum koncepcji na to, kto mógłby zagrać Johnny'ego Silverhanda w Cyberpunku 2077. "Każdy w firmie, nawet nasze prababcie, wszyscy mieli jakiś pomysł" - żartuje w 5. odcinku Night City Wire Borys Pugacz-Muraszkiewicz, dyrektor odpowiedzialny za angielską wersję gry. Ale potem dodał coś jeszcze.

Johnny to Keanu, Keanu to Johnny. Już tyle razy widzieliśmy twarz gwiazdy "Johna Wicka" i "Matriksa" w "Cyberpunku 2077", że ciężko sobie wyobrazić kogoś innego. Ale nie był to pierwszy wybór CD Projektu. Nie wiadomo, czy firma zdradzi inne typy - ale trop z Bowiem wydaje się więcej niż prawdopodobny.

Zacznijmy od tego, że skojarzenie Johhny'ego Silverhanda i Davida Bowiego to nie żadna nowość. Po pierwsze - i w sumie najważniejsze - kreacja Bowiego w filmie "Labirynt" z 1986 roku była bezpośrednią inspiracją dla Mike'a Pondsmitha do wymyślenia postaci Johnny'ego Silverhanda (co uświadomił mi Paweł Hekman). A Silverhand był częścią systemu RPG "Cyberpunk", który ujrzał światło dzienne w 1988 roku.

Po drugie - w wywiadzie z youtuberem The Dark Future, opartym już stricte o temat tworzenia gry "Cyberpunk 2077", Pondsmith sam przyznał: "Moją pierwotną koncepcją na rolę Johnny'ego Silverhanda [w grze] nie był wcale ciemnowłosy Keanu Reeves. Ta postać była oryginalnie wzorowana na Davidzie Bowiem, ale, cóż, David Bowie był już wówczas trochę zajęty byciem w niebie".

Dorzućmy do tego jeszcze smaczek, który podsunął mi Kuba Krawczyński. David Bowie był pierwszym wyborem reżysera Denis Villeneuve do roli Niandera w cyberpunkowym filmie "Blade Runner 2049". We współpracy przeszkodziła choroba artysty, a później jego śmierć.

Jest jeszcze smaczek numer dwa - Bowie nie tylko nagrał muzykę, ale i podłożył głos pod postać muzyka w futurystycznej grze akcji "The Nomad Soul". To pierwsza produkcja słynnego dziś Quantic Dream, twórców "Heavy Rain" czy "Detroit", która już wtedy wyróżniała się pomysłami na rozgrywkę i kreację świata.

Mamy wkład w futurystyczną grę, mamy wybór twórcy cyberpunkowego filmu, znamy genezę postaci Silverhanda i wiemy, kogo wymarzył sobie do roli w grze sam Pondsmith. A co z resztą ekipy CDPR?

Gwiazda przemysłu nagraniowego

"Wyobrażenie sobie tego, jak Johnny Silverhand powinien wyglądać, brzmieć i zachowywać się, to był długi i pełen sporów proces. Rozważaliśmy aktorów, gwiazdy rocka, frontmanów do zagrania tej roli" - mówił w najnowszym Night City Wire Borys Pugacz-Muraszkiewicz. Po czym chwilę później pada z jego ust bardzo ważne zdanie.

"W pewnym momencie mieliśmy nawet taki pomysł, by wskrzesić którąś z niedawno zmarłych gwiazd przemysłu nagraniowego" - dodał Borys. Po czym myśl przeszła już w stronę Keanu Reevesa. Napisałem do CD Projektu, czy nie zrozumiałem tego fragmentu opacznie. Nie - dział PR potwierdza dokładne brzmienie powyższego cytatu, choć samej kwestii jako firma nie komentują.

W oryginale pada jeszcze zwrot "long-time luminary", więc mówimy o kimś więcej, niż gwieździe jednego sezonu. "Wskrzeszenie". "Niedawno zmarła gwiazda". O kogo może chodzić? W pierwszym odruchu pomyślałem o Eddiem Van Halenie, który odszedł 6 października 2020 roku. Ale tu by nie pasowało to wskrzeszenie. W końcu gra jest robiona od lat.

Jeśli szukać więc gdzieś dalej w zakresie "niedawno zmarły", spojrzenie na Bowiego wydaje się znacznie bardziej prawdopodobne. A inspiracje Pondsmitha to nie wszystko.

Życie po śmierci

Bowie - artysta kameleon. Całe życie spędził na poszukiwaniach nie tylko w obrębie muzyki, ale i samych kreacji. Raz śpiewał o majorze Tomie, raz był Ziggym Stardustem, raz współpracował z jazzowym guru, Patem Methenym, raz grał techno. "Był już modsem, przybyłym z kosmosu rockmanem, dandysem, pierrotem, detektywem Nathanem Adlerem i Chudym Białym Księciem" - wymieniała Kamila Żyźniewska w tekście na WP.

Natomiast ostatnia płyta Bowiego, wychwalana przez krytykę pod niebiosa "Blackstar", wyszła 8 stycznia 2016 roku, czyli... na dwa dni przed jego śmiercią. Dziennikarze wskazywali na nawiązujące do przemijania i śmierci teksty, a producent płyty wyjawił, że sam David chciał, aby krążek był jego finalnym dziełem, cytując: "łabędzim śpiewem".

"Bowie wiedział, że umiera. Nie wiedzieliśmy tego my, jego fani. (...) Drugim teledyskiem [do płyty 'Blackstar'] jest "Lazarus". Piosenka zaczyna się słowami: 'Look up here, I’m in heaven' - takiego pożegnania nie było w muzyce od czasów Freddiego Mercury, który na albumie "Innuendo", też żegnał się z fanami, wiedząc, że już za chwilę nie będzie go z nami" - pisał na WP Opinie Marcin Cichoński w 2016 roku.

Do tego warto dodać, że wydania fizyczne płyt były naszpikowane sekretami, które fani odkrywali jeszcze wiele dni czy tygodni po premierze. Bowiego już nie było z nami na tym świecie, a i tak wszyscy o nim mówili. Ostatnia wielka kreacja artysty?

Jak to się pięknie łączy z myślą o tym, że Bowie mógłby odegrać jeszcze jedną rolę - już całkowicie pośmiertną. Za życia - Ziggy Stardust, androgyniczna gwiazda rocka, która przybyła z kosmosu. Po śmierci - Johnny Silverhand, były żołnierz, ikona walki o wolność i... również gwiazda rocka. Chcąc nie chcąc, jako Silverhand Bowie znów byłby na ustach wszystkich, a dziś dzieciaki odświeżałyby jego dyskografię.

Chronologia

Ok, tylko czy to by było wszystko technicznie możliwe? W kwestii przywrócenia kogoś do życia - bez problemu. Świat zobaczył, jak odtwarza się zmarłych aktorów choćby w filmie "Łotr 1. Gwiezdne wojny". Tam na plan dzięki CGI przywrócono postać Grand Moff Tarkina o twarzy Petera Cushinga - zmarłego w 1994 roku aktora, który grał Tarkina w pierwszej trylogii "Star Wars". Mówimy tylko o kinie, a mamy przecież te wszystkie koncerty z użyciem hologramów nieboszczyków.

Technicznie ciężko o zastrzeżenia. Ale jak zgrałoby się to z kalendarzem CD Projektu? Może role Johnny'ego Silverhanda została obsadzona już dawno temu? Zacznijmy więc od tego, kiedy zaczęła się współpraca z Keanu. Gdy w lipcu 2019 roku, po pokazie "Cyberpunka 2077" w warszawskiej siedzibie CDPR, przeprowadzałem wywiad z Mateuszem Tomaszkiewiczem, spytałem go o szczegóły kooperacji z aktorem.

"Odezwaliśmy się do menadżerów Keanu około rok temu. Zespół pojechał do USA pokazać mu demo 'Cyberpunka 2077', podpisaliśmy kontrakt" - powiedział mi wtedy Tomaszkiewicz. Rozmowy z Reevesem mogły zacząć się więc, licząc równe 12 miesięcy od mojego wywiadu, w lipcu roku 2018. Czyli nawet miesiąc po słynnym E3, na którym pierwszy raz pokazano trailer gry i upewniono nas, że "Cyberpunk" w ogóle powstaje". I aż 6 lat od 2012 roku, kiedy to po raz pierwszy zapowiedziano grę.

Zatem dopiero w 2018 roku kontaktowano się z Keanu i - jak wynika z kontekstu - bez pewności, czy cokolwiek z tej współpracy wyjdzie. Skoro tak, to oznacza, że jeszcze w pierwszej połowie 2018 roku twórcy musieli mieć szereg innych pomysłów i planów awaryjnych.

David Bowie umiera 10 stycznia 2016 roku. Nie wiadomo kiedy CD Projekt dokładnie zaczął kombinować nad obsadzeniem roli Johnny'ego Silverhanda. Ale od tej daty firma miała ponad 2 lata na podjęcie tej decyzji. A jeśli Borys Pugacz-Muraszkiewicz wspomina o "pomyśle, by wskrzesić gwiazdę", wizja stworzenia przez ten okres wirtualnego Bowiego zaczyna brzmieć bardzo prawdopodobnie.

Co straciliśmy?

Z jednej strony - mało kto by zamienił Keanu na kogokolwiek innego. Megagwiazda Hollywood. Uwielbiany morderca-poczciwiec z "Johna Wicka". Jako Neo w "Matriksie" stał się symbolem futuryzmu dla całego pokolenia 30-40 latków. Koneserzy kojarzą go z cyberpunkowego "Johnny'ego Mnemonic". Amatorzy plotek - jako dobrego człowieka, który nie obściskuje fanek i je samotnie kanapkę w parku. Jednocześnie dla Polaków to postać rangi, jakiej nie doczekał się żaden rodzimy film.

Z drugiej strony - Bowie byłby wyborem równie wielkiego kalibru, ale nie z kategorii "celebryci". Podniósłby rangę całości ponad popcornowy poziom. "Wskrzeszenie" dałoby też o wiele większą swobodę w kreacji samej postaci. A mając w pamięci, jak kolosalny odzew wzbudziła płyta "Blackstar", i to jeszcze przed śmiercią Davida, nie miałbym wątpliwości, że ten nieszablonowy, tworzący niełatwą w odbiorze muzykę artysta znów poruszyłby tłumy. I w 2020, i w 2077 roku.

Szanowna Użytkowniczko! Szanowny Użytkowniku!
×
Aby dalej móc dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne i udostępniać coraz lepsze usługi, potrzebujemy zgody na dopasowanie treści marketingowych do Twojego zachowania. Twoje dane są u nas bezpieczne, a zgodę możesz wycofać w każdej chwili na podstronie polityka prywatności.

Kliknij "PRZECHODZĘ DO SERWISU" lub na symbol "X" w górnym rogu tej planszy, jeżeli zgadzasz się na przetwarzanie przez Wirtualną Polskę i naszych Zaufanych Partnerów Twoich danych osobowych, zbieranych w ramach korzystania przez Ciebie z usług, portali i serwisów internetowych Wirtualnej Polski (w tym danych zapisywanych w plikach cookies) w celach marketingowych realizowanych na zlecenie naszych Zaufanych Partnerów. Jeśli nie zgadzasz się na przetwarzanie Twoich danych osobowych skorzystaj z ustawień w polityce prywatności. Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać zmieniając ustawienia w polityce prywatności (w której znajdziesz odpowiedzi na wszystkie pytania związane z przetwarzaniem Twoich danych osobowych).

Od 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 (określane jako "RODO"). W związku z tym chcielibyśmy poinformować o przetwarzaniu Twoich danych oraz zasadach, na jakich odbywa się to po dniu 25 maja 2018 roku.

Kto będzie administratorem Twoich danych?

Administratorami Twoich danych będzie Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, oraz pozostałe spółki z grupy Wirtualna Polska, jak również nasi Zaufani Partnerzy, z którymi stale współpracujemy. Szczegółowe informacje dotyczące administratorów znajdują się w polityce prywatności.

O jakich danych mówimy?

Chodzi o dane osobowe, które są zbierane w ramach korzystania przez Ciebie z naszych usług, portali i serwisów internetowych udostępnianych przez Wirtualną Polskę, w tym zapisywanych w plikach cookies, które są instalowane na naszych stronach przez Wirtualną Polskę oraz naszych Zaufanych Partnerów.

Dlaczego chcemy przetwarzać Twoje dane?

Przetwarzamy je dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne, dopasować ich tematykę do Twoich zainteresowań, tworzyć portale i serwisy internetowe, z których będziesz korzystać z przyjemnością, zapewniać większe bezpieczeństwo usług, udoskonalać nasze usługi i maksymalnie dopasować je do Twoich zainteresowań, pokazywać reklamy dopasowane do Twoich potrzeb. Szczegółowe informacje dotyczące celów przetwarzania Twoich danych znajdują się w polityce prywatności.

Komu możemy przekazać dane?

Twoje dane możemy przekazywać podmiotom przetwarzającym je na nasze zlecenie oraz podmiotom uprawnionym do uzyskania danych na podstawie obowiązującego prawa – oczywiście tylko, gdy wystąpią z żądaniem w oparciu o stosowną podstawę prawną.

Jakie masz prawa w stosunku do Twoich danych?

Masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania danych. Możesz wycofać zgodę na przetwarzanie, zgłosić sprzeciw oraz skorzystać z innych praw wymienionych szczegółowo w polityce prywatności.

Jakie są podstawy prawne przetwarzania Twoich danych?

Podstawą prawną przetwarzania Twoich danych w celu świadczenia usług jest niezbędność do wykonania umów o ich świadczenie (tymi umowami są zazwyczaj regulaminy). Podstawą prawną przetwarzania danych w celu pomiarów statystycznych i marketingu własnego administratorów jest tzw. uzasadniony interes administratora. Przetwarzanie Twoich danych w celach marketingowych realizowanych przez Wirtualną Polskę na zlecenie Zaufanych Partnerów i bezpośrednio przez Zaufanych Partnerów będzie odbywać się na podstawie Twojej dobrowolnej zgody.