Black Mirror - recenzja. Gotyckie wczytywanie

Black Mirror - recenzja. Gotyckie wczytywanie28.11.2017 16:45
Patryk Fijałkowski

30%... 65%... 90%... 95%... 99%...

W 2003 na rynku pojawiła się dobrze przyjęta przygodówka point and click zatytułowana The Black Mirror. Potem były jeszcze dwa sequele, ostatni w 2011. Sześć lat po zakończeniu gotyckiej opowieści o rodzie Gordonów i czternaście po jej początku pojawia się natomiast Black Mirror - reboot serii od King Art, tych samych osób, które stworzyły choćby The Dwarves. Żegnamy się z point and clickiem, witamy współczesne rozwiązania i oprawę, ale pozostajemy w klimacie historii z dreszczykiem, zamkami i klątwami, gdzie największym wrogiem może być nasza poczytalność.

Platformy: PS4, Xbox One, PC

Producent: King Art

Wydawca: THQ Nordic

Data premiery: 28.11.2017

Wersja PL: napisy

Graliśmy na PS4. Grę do recenzji dostarczył wydawca. Zdjęcia pochodzą z materiałów promocyjnych .

Uwaga, gra nie ma nic wspólnego z serialem "Black Mirror". Naprawdę nic.

W grze wcielamy się w Davida Gordona, który w 1926 przyjeżdża do domu rodowego po tym, jak jego ojciec dokonuje tam samospalenia. Teoretycznie mamy tylko załatwić kwestie spadku, szybko jednak okazuje się, że całą sprawę otacza znacznie poważniejsza tajemnica, gęstsza nawet od szkockich mgieł otaczających pobliskie wąwozy, ukrywana przez członków nieprzychylnej Davidowi rodziny. Zaczynamy więc myszkować sami, szwendając się w środku nocy po starej, posępnej posiadłości. W dłoni mamy świecę i nie trzeba dużo czasu, byśmy w jej blasku zaczęli dostrzegać niepokojące postacie...Ci strachliwi nie powinni się martwić - Black Mirror nie jest horrorem, choć atmosfera opowieści z pewnością nie należy do najlżejszych. Za główne źródło inspiracji twórcom posłużył gatunek gotyckiego horroru, a cytaty z Edgara Allana Poe pojawiają się nie tylko w materiałach promocyjnych, ale i samej grze. Scenariusz skupia się więc na cienkiej granicy między okultyzmem a szaleństwem; no, przynajmniej chciałby się skupiać.W praktyce rozpisana na sześć godzin intryga bardzo szybko kładzie nacisk na jeden trop. I o ile zaczyna się faktycznie intrygująco - na tyle, że ignoruje się nawet okazyjne, drewniane dialogi - o tyle gdzieś w połowie wchodzi na całkiem nudne i standardowe dla tego typu historii tory. Mgła nagle się przerzedza, cienie na ścianie nie zdają się już tak złowieszcze, a ciekawość, co kryje się za misternymi zamkami, słabnie. I tak do fatalnego końca, gdzie autorzy chyba już zupełnie zapomnieli o klimacie budowanym na początku powieści.Z zagadkami niestety nie jest lepiej. Na początku pojawia się taka jedna z zamkniętym biurkiem - zaczyna się niewinnie, a potem testuje naszą spostrzegawczość i umiejętność kojarzenia faktów w naturalny i pomysłowy sposób. W tamtym momencie, choć byłem zrażony stroną techniczną i częścią dialogów, pomyślałem: łoł, jak będą takie zagadki, to ja w to wchodzę! Niestety, później już nie pojawia się żadna zagwozdka na takim poziomie. Ba, w ogóle takie prawdziwe zagadki można zliczyć na palcach jednej ręki, bo tak to rozgrywka sprowadza się raczej do podniesienia przedmiotu i użycia go - automatycznie, bez konieczności wybierania - na czymś w tym samym pomieszczeniu. Zero wyzwania. No, chyba że do wyzwań zaliczymy szukanie miejsca, do którego trzeba pójść, by popchnąć fabułę...Tak, to w sumie jest wyzwanie, bo gra - szczególnie w pierwszej połowie - lubi mieć nieintuicyjne cele. Skoro mam się spotkać z kimś po obiedzie, a dopiero co jadłem śniadanie, to... ? W jadalni nic nie ma. Do łóżka pójść nie mogę. Aha, już wiem - musiałem porozmawiać z tą postacią, która kompletnie nie ma z tym nic wspólnego i której nie wiedziałem nawet gdzie szukać. Okej.

Frustracja z takiego kręcenia się w tę i we w tę w nadziei ruszenia akcji jest podwojona, ba, potrojona, bo największą zmorą Black Mirror nie jest jakieś tam gotyckie widmo, tylko ekran wczytywania. Wchodzimy do pokoju, wczytywanie. Wychodzimy, wczytywanie. Jesteśmy na krótkim korytarzu, podchodzimy do drzwi, wczytywanie. Kolejny pokój, krótki spacer, wracamy na korytarzyk - wczytywanie. Wszędzie są ekrany wczytywania. Posiadłość nie jest prawdziwym budynkiem, tylko wyklejanką złożoną z małych skrawków, co zabija imersję, nudzi i zwyczajnie wkurza. Szczególnie gdy dochodzi do opisanej powyżej sytuacji, w której zgadujemy, gdzie właściwie iść. Niech kropką nad "i" będzie fakt, że tutaj nawet przed napisami końcowymi dostajemy ekran wczytywania.A inne elementy techniczne wcale nie są lepsze. Gra jest dosyć brzydka i niedzisiejsza, niemal na każdym roku czuć niski budżet. Przeklikiwanie się przez niewygodne menu. Postać przesuwająca się jak na taśmie, by wykonać akcję w wybranym przez deweloperów punkcie. Okazyjne białe linie wyłażące spod podłogi, by zepsuć jakąkolwiek wczuwkę, głowa postaci wchodząca w poduszkę w ważnym, planowo wzruszającym momencie... A mówiłem o loadingach? Boże, jest ich cała masa. Na dodatek w grze pojawiają się segmenty, w których nasz bohater całkiem szybko może zginąć - i właśnie wtedy zazwyczaj okazuje się, że autozapis działa dosyć rzadko, bo nagle musimy powtarzać ostatnie dziesięć minut. A takie dziesięć minut to już na przykład z pięć ekranów wczytywania.Z początku miałem nadzieję, że klimatyczna historia i ciekawe zagadki wygrzebią Black Mirror z dziury. Niestety, im głębiej w las, tym opowieść staje się nudniejsza; zagadek z kolei albo nie ma, albo są średnie. Podczas przygody czasem błyskają elementy warte uwagi, jak na przykład nieźle zagrana postać drugoplanowa czy interesująca scenografia, ale wszystko prędzej czy później ginie pod naporem przeciętności, niedopracowania i lawiny ekranów wczytywania. Brak polotu i budżetu - oto prawdziwa klątwa rodziny Gordonów.Patryk Fijałkowski

Wybrane dla Ciebie
Szanowna Użytkowniczko! Szanowny Użytkowniku!
×
Aby dalej móc dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne i udostępniać coraz lepsze usługi, potrzebujemy zgody na dopasowanie treści marketingowych do Twojego zachowania. Twoje dane są u nas bezpieczne, a zgodę możesz wycofać w każdej chwili na podstronie polityka prywatności.

Kliknij "PRZECHODZĘ DO SERWISU" lub na symbol "X" w górnym rogu tej planszy, jeżeli zgadzasz się na przetwarzanie przez Wirtualną Polskę i naszych Zaufanych Partnerów Twoich danych osobowych, zbieranych w ramach korzystania przez Ciebie z usług, portali i serwisów internetowych Wirtualnej Polski (w tym danych zapisywanych w plikach cookies) w celach marketingowych realizowanych na zlecenie naszych Zaufanych Partnerów. Jeśli nie zgadzasz się na przetwarzanie Twoich danych osobowych skorzystaj z ustawień w polityce prywatności. Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać zmieniając ustawienia w polityce prywatności (w której znajdziesz odpowiedzi na wszystkie pytania związane z przetwarzaniem Twoich danych osobowych).

Od 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 (określane jako "RODO"). W związku z tym chcielibyśmy poinformować o przetwarzaniu Twoich danych oraz zasadach, na jakich odbywa się to po dniu 25 maja 2018 roku.

Kto będzie administratorem Twoich danych?

Administratorami Twoich danych będzie Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, oraz pozostałe spółki z grupy Wirtualna Polska, jak również nasi Zaufani Partnerzy, z którymi stale współpracujemy. Szczegółowe informacje dotyczące administratorów znajdują się w polityce prywatności.

O jakich danych mówimy?

Chodzi o dane osobowe, które są zbierane w ramach korzystania przez Ciebie z naszych usług, portali i serwisów internetowych udostępnianych przez Wirtualną Polskę, w tym zapisywanych w plikach cookies, które są instalowane na naszych stronach przez Wirtualną Polskę oraz naszych Zaufanych Partnerów.

Dlaczego chcemy przetwarzać Twoje dane?

Przetwarzamy je dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne, dopasować ich tematykę do Twoich zainteresowań, tworzyć portale i serwisy internetowe, z których będziesz korzystać z przyjemnością, zapewniać większe bezpieczeństwo usług, udoskonalać nasze usługi i maksymalnie dopasować je do Twoich zainteresowań, pokazywać reklamy dopasowane do Twoich potrzeb. Szczegółowe informacje dotyczące celów przetwarzania Twoich danych znajdują się w polityce prywatności.

Komu możemy przekazać dane?

Twoje dane możemy przekazywać podmiotom przetwarzającym je na nasze zlecenie oraz podmiotom uprawnionym do uzyskania danych na podstawie obowiązującego prawa – oczywiście tylko, gdy wystąpią z żądaniem w oparciu o stosowną podstawę prawną.

Jakie masz prawa w stosunku do Twoich danych?

Masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania danych. Możesz wycofać zgodę na przetwarzanie, zgłosić sprzeciw oraz skorzystać z innych praw wymienionych szczegółowo w polityce prywatności.

Jakie są podstawy prawne przetwarzania Twoich danych?

Podstawą prawną przetwarzania Twoich danych w celu świadczenia usług jest niezbędność do wykonania umów o ich świadczenie (tymi umowami są zazwyczaj regulaminy). Podstawą prawną przetwarzania danych w celu pomiarów statystycznych i marketingu własnego administratorów jest tzw. uzasadniony interes administratora. Przetwarzanie Twoich danych w celach marketingowych realizowanych przez Wirtualną Polskę na zlecenie Zaufanych Partnerów i bezpośrednio przez Zaufanych Partnerów będzie odbywać się na podstawie Twojej dobrowolnej zgody.