„Zagubieni w kosmosie” – recenzja serialu. Perypetie rodziny Robinsonów w dalekim kosmosie, wersja light

„Zagubieni w kosmosie” – recenzja serialu. Perypetie rodziny Robinsonów w dalekim kosmosie, wersja light20.04.2018 13:48
Joanna Pamięta - Borkowska

Mamo, tato, czy mogę go zatrzymać? Wabi się Legion i obiecuję wyprowadzać go na spacery.

Oryginalny serial „Lost in Space” pojawił się w 1965 roku i opowiadał historię rodziny Robinsonów zmierzającej do systemu Alpha Centauri w celu sprawdzenia go pod kątem kolonizacji. Na pokładzie poza nimi są jeszcze major Don West oraz podstępny profesor Zachary Smith. Reboot Netfliksa z tego roku zachowuje te same imiona postaci (poza Zacharym), ale w znaczny sposób zmienia ich charakter i role.Nienazwana planeta nie zamierza Robinsonom ułatwiać życia. Ledwo zdołali bezpiecznie wylądować, a już czyha na nich szereg niebezpieczeństw – lodowiec chcący zmiażdżyć ich statek, agresywna fauna, straszne burze. Oczywiście wszystko to blednie w porównaniu z największym zagrożeniem, ale o tym sza... przekonacie się sami.O ile tylko zdobędziecie się na wysiłek zaakceptowania kilku faktów: to kino schematyczne, familijne i bardziej fiction niż science. Nastawiłam się na lekką przygodę z miłymi bohaterami i Legionem z Mass Effecta (o podobieństwach serialu i serii gier piszę tutaj). I przy takim nastawieniu nie rozczarowałam się. Gdyby moje dziecko miało więcej niż 4 lata, z chęcią obejrzałabym "Zagubionych..." wraz z nim. I nie z powodu walorów edukacyjnych, bo tutaj niestety scenarzyści zaliczali się chyba do osób, które w szkole spały na lekcjach fizyki i biologii. Ale ze względu na kilka bardzo przydatnych w życiu dziecka sprawach, które porusza: a) między rodzicami nie zawsze jest dobrze, ale nawet jeśli się kłócą, to wciąż się kochają, b) należy wybaczać, c) lojalność oraz szczerość wobec rodziny i przyjaciół to ważna cnota.Poza tym ogarnięcie historii Robinsonów umysłem nie nastręcza zbytnich trudności. Serial zbudowany jest na prostym schemacie – w każdym odcinku jest wątek główny i dwa poboczne, które są w jakiś sposób związane z zagadką albo większym problemem. Nie ma jednak podziału na odcinki ściśle związane z główną historią i rozwijające pozostałe wątki. Wprawdzie poszczególne epizody stanowią w miarę zamkniętą całość, ale akcja szybko idzie do przodu i nie ma czasu na przestoje. Introspekcje z przeszłości na Ziemi są jedynymi momentami, kiedy bohaterowie nie walczą o przeżycie.Dziki survival odbywa się na zasadzie wyścigu z czasem, cudownych zbiegach okoliczności oraz heroicznych czynach. W ogóle jednak mi to nie przeszkadzało, ponieważ z przyjemnością oglądam grę dobrych aktorów dziecięcych, a takich w tym serialu nie brakuje. Moją ulubienicą jest zwłaszcza grana przez Minę Sundwall sarkastyczna rudowłosa Penny o uśmiechu lisicy i wielkiej przenikliwości. Zresztą relacje między postaciami wcale nie są cukierkowe, a konflikty na gruncie różnic w zdaniach wybuchają w każdym odcinku.Tutaj też trzeba powiedzieć szczerze jedną rzecz i ostrzec miłośników „The Expanse” czy „Battlestara” – jest to serial zamierzenie naiwny. Ból wielbicielom zawiłych intryg sprawi zarówno konstrukcja odcinków, jak i motywy postaci, które są jasne, oczywiste i nawet bardzo dobra Parker Posey występująca w roli dr Smith jest w sumie dość sztampowa.

Będąc na głodzie po ostatnim sezonie „The Expanse”, musiałam dać sobie trochę czasu, by zaakceptować to, jakim serialem są "Zagubieni w kosmosie". A jest to, powtórzę, klasyczne kino familijne. W takim nie ma miejsca na rozciągnięte dramaty, długo trzymane urazy, wyjątkowo podstępne zdrady czy nawet przenikliwość. Tutaj szybko dochodzi do zgody, wybaczenia ("przepraszam, że przeze mnie prawie zginęliście, ale tak wyszło" - "Nie no, spoko, nie ma sprawy"), rozładowania trudnej sytuacji śmiechem oraz słowami "kocham cię i nigdy cię nie opuszczę".Przede wszystkim serial odzwierciedla moje starannie pielęgnowane jeszcze z czasów dzieciństwa marzenie o zostaniu kosmicznym pionierem, który zwiedza inne planety, poznaje faunę i florę, rozszyfrowuje języki obcych ras (nawet sobie znalazłam specjalizację – ksenolingwista). Zapewne nie umknęło wam zawarte w nazwisku rodziny nawiązanie do klasycznej postaci Robinsona Crusoe z powieści Daniela Defoe. I są oni do niego bardzo podobni – niezłomni, pomysłowi, zdyscyplinowani, ale ciekawi świata. Piętaszka w osobie przypominającego Legiona z Mass Effecta robota też nie brakuje. "Zagubieni..." idealnie balansują między zachwytem nad obcymi formami życia a strachem przed nieznanym. Nie brakuje scen, w których bohaterowie przystają na chwilę zadziwieni obcością natury, a widzowie wraz z nimi chłoną jej dziwne piękno. Każdy odcinek pokazuje inne oblicze planety, zjawiska, których na Ziemi nigdy nie było, a które ludzie muszą zrozumieć, by przetrwać.Żałuję tylko pewnego braku szaleństwa i większego naukowego zacięcia. Nawet jeśli weźmie się pod uwagę kategorię wiekową, to jednak niektóre obecne w serialu idiotyzmy i skróty myślowe drażnią, a przewidywalność zachowań wywołuje pełne znużenia westchnienie "a nie mówiłam"? Dotyczy to zwłaszcza typowej głupoty filmowych rodziców. Maureen Robinson wychowała trójkę dzieci, a jednak zaskakuje ją, jeśli te łamią zakaz brzmiący: "nie zbliżaj się do tych drzwi"? Naprawdę wystarczy wymusić na dziecku obietnicę, że coś zrobi, żeby tego faktycznie nie zrobiło?Ale może tak musi być? Może na tym polega urok tego serialu, na pewnej konwencji, o której w dobie współczesnych skomplikowanych fabuł zupełnie zapomnieliśmy? "Zagubieni w kosmosie" to w istocie serial wywołujący pewną nostalgię. Jest grzeczny, zachowawczy, poprawny i prezentuje czarno-białą moralność, do której czasami jest mi tęskno.

Szanowna Użytkowniczko! Szanowny Użytkowniku!
×
Aby dalej móc dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne i udostępniać coraz lepsze usługi, potrzebujemy zgody na dopasowanie treści marketingowych do Twojego zachowania. Twoje dane są u nas bezpieczne, a zgodę możesz wycofać w każdej chwili na podstronie polityka prywatności.

Kliknij "PRZECHODZĘ DO SERWISU" lub na symbol "X" w górnym rogu tej planszy, jeżeli zgadzasz się na przetwarzanie przez Wirtualną Polskę i naszych Zaufanych Partnerów Twoich danych osobowych, zbieranych w ramach korzystania przez Ciebie z usług, portali i serwisów internetowych Wirtualnej Polski (w tym danych zapisywanych w plikach cookies) w celach marketingowych realizowanych na zlecenie naszych Zaufanych Partnerów. Jeśli nie zgadzasz się na przetwarzanie Twoich danych osobowych skorzystaj z ustawień w polityce prywatności. Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać zmieniając ustawienia w polityce prywatności (w której znajdziesz odpowiedzi na wszystkie pytania związane z przetwarzaniem Twoich danych osobowych).

Od 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 (określane jako "RODO"). W związku z tym chcielibyśmy poinformować o przetwarzaniu Twoich danych oraz zasadach, na jakich odbywa się to po dniu 25 maja 2018 roku.

Kto będzie administratorem Twoich danych?

Administratorami Twoich danych będzie Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, oraz pozostałe spółki z grupy Wirtualna Polska, jak również nasi Zaufani Partnerzy, z którymi stale współpracujemy. Szczegółowe informacje dotyczące administratorów znajdują się w polityce prywatności.

O jakich danych mówimy?

Chodzi o dane osobowe, które są zbierane w ramach korzystania przez Ciebie z naszych usług, portali i serwisów internetowych udostępnianych przez Wirtualną Polskę, w tym zapisywanych w plikach cookies, które są instalowane na naszych stronach przez Wirtualną Polskę oraz naszych Zaufanych Partnerów.

Dlaczego chcemy przetwarzać Twoje dane?

Przetwarzamy je dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne, dopasować ich tematykę do Twoich zainteresowań, tworzyć portale i serwisy internetowe, z których będziesz korzystać z przyjemnością, zapewniać większe bezpieczeństwo usług, udoskonalać nasze usługi i maksymalnie dopasować je do Twoich zainteresowań, pokazywać reklamy dopasowane do Twoich potrzeb. Szczegółowe informacje dotyczące celów przetwarzania Twoich danych znajdują się w polityce prywatności.

Komu możemy przekazać dane?

Twoje dane możemy przekazywać podmiotom przetwarzającym je na nasze zlecenie oraz podmiotom uprawnionym do uzyskania danych na podstawie obowiązującego prawa – oczywiście tylko, gdy wystąpią z żądaniem w oparciu o stosowną podstawę prawną.

Jakie masz prawa w stosunku do Twoich danych?

Masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania danych. Możesz wycofać zgodę na przetwarzanie, zgłosić sprzeciw oraz skorzystać z innych praw wymienionych szczegółowo w polityce prywatności.

Jakie są podstawy prawne przetwarzania Twoich danych?

Podstawą prawną przetwarzania Twoich danych w celu świadczenia usług jest niezbędność do wykonania umów o ich świadczenie (tymi umowami są zazwyczaj regulaminy). Podstawą prawną przetwarzania danych w celu pomiarów statystycznych i marketingu własnego administratorów jest tzw. uzasadniony interes administratora. Przetwarzanie Twoich danych w celach marketingowych realizowanych przez Wirtualną Polskę na zlecenie Zaufanych Partnerów i bezpośrednio przez Zaufanych Partnerów będzie odbywać się na podstawie Twojej dobrowolnej zgody.