Z uKosa: Killzone 2. Gorzej być nie mogło

Z uKosa: Killzone 2. Gorzej być nie mogło14.02.2009 16:14
marcindmjqtx

Pozazdrościłem chłopakom z Polygamii. W jakiejkolwiek formie nie poruszyliby tematu Killzone 2, czy to w recenzji, czy PolyTV, ilość odwiedzin przekręca licznik, a komentarzy jest tyle, że od scrollowania ekranu palec wskazujący w mig zostaje objęty ustawą o chorobach zawodowych. Dziś miałem pisać o Walentynkach, symbolice serca w grach wideo, mitologii Erosa i Kupidyna oraz najbardziej nieudanych związkach miłosnych w grach wideo z naciskiem na te zakończone przez najeźdźców z kosmosu, ale o tym mogę naskrobać zawsze. Okazji, by wskoczyć w nurt rwącej rzeki dyskusji o takim tytule, mogę już nie mieć.

Zaczął Emiel, pisząc recenzję na chłodno i podchodząc do tematu bez rozpalonej głowy. Nie jest ważne, co sądzę o werdykcie, istotne jest tylko to, że rozumiem i szanuję rozsądną argumentację. Opinii pod tekstem uzbierało się na dwanaście sekund dynamicznej operacji urządzeniem scrollującym. Niektóre były pozytywne, wyrażające solidarność z autorem, przyznające mu rację w pewnych aspektach, doceniające szczerą wypowiedź i wyrażające radość, że gra nie wyjdzie na tego gównianego iksboksa. Inne były krytyczne, a ich autorzy wskazywali błędy logiczne, nieuzasadnioną krytykę, nieuwzględnienie tego i tamtego elementu, i jeszcze że źle, że gra się ukazała na to gówniane peestrzy.

Jak widać, wypowiadali się przedstawiciele przeciwnych obozów, niemniej mieli jedną wspólną cechę - żaden z nich nie grał w Killzone 2.

Gra Guerrillasów uwypukla sytuację, która w polskiej branży była kilka lat temu nie do pomyślenia. Growe media dostają do testów wersję preview, jadą na dedykowany pokaz, piszą recenzję na miesiąc przed pojawieniem się gry na sklepowych półkach. To tworzy między dziennikarzem a czytelnikiem większą granicę niż wcześniej, gdy obaj mieli dostęp do gry w tym samym czasie, zatem polemizując i spierając się operowali na tej samej materii, na wiedzy i doświadczeniu wyniesionym z obcowania z grą. To, jak polski rynek rozwinął się w ostatnich latach, strasznie mnie cieszy i podnosi na duchu. Niepożądanym efektem ubocznym są dyskusje podobne do tej, jaka pojawiła się pod recenzją Beniamina.

Człowiek zagrał w demo, zobaczył filmik w necie i czuje się zobowiązany wytknąć autorowi błędy. Jeśli dotyczy to konstrukcji tekstu, sposobu argumentacji, czyli spraw bardziej technicznych - w porządku, to jak najbardziej pożądane, pozwala szlifować własny warsztat. Ale kiedy czytelnik wchodzi w dyskusję na temat sztucznej inteligencji, monotonii gry czy bezpłciowości kompanów bohatera, opadają ręce. Piszę tu o fanach PLAYSTATION 3, którzy nie dopuszczają do siebie myśli, że sprzęt, za który wykartkowali półtora tysiąca złotych, może dostać grę, która nie zasługuje na maksymalną notę. Z drugiej strony mamy entuzjastów Xboxa 360, którzy każde negatywne słowo o takim killer-appie podkreślają kolorowym szlaczkiem, by w te pędy udać się w inne rejony światowej sieci i powielać krytyczne opinie. Dziecinada i kompleksy, który uczyniły termin fanboy najbardziej toptrendyjazzyflashy słówkiem ostatnich lat. Zaraz obok causala, którego swojsko na własny użytek mutuję w niedzielniaka.

Drugim materiałem, który zrobił furorę na Poly w ostatnim tygodniu, był materiał o Killzone 2 przygotowany przez Toreada i Zooltara . Obejrzałem go z przyjemnością, bo chłopaki zwrócili uwagę na kilka elementów, które mi w trakcie gry umknęły. Killzone 2 skończyłem "niezawodowo", a jak się w coś nie gra pod kątem recenzji, to podejście do tematu jest zupełnie inne, wyzbyte zawodowych obserwacji i krytycznej analizy. Co niewątpliwie ma swoje dobre strony. Oczywiście z pasją zabrałem się do lektury komentarzy, bo nic tak nie poprawia humoru jak świeża porcja głupot. Opinie na temat materiału wideo były przeróżne, od entuzjastycznych, po odsądzające od czci i wiary, nawołujące do ekskomuniki, deportacji i przymusowej depilacji woskiem. I znów, szczerze uśmiałem się przy tych, które dotyczyły określonych elementów gry. Tych, które autorzy sprawdzili przy przechodzeniu gry, a które osoba komentująca sprawdzi sobie po premierze. W żadnym wypadku nie chcę tu ustanawiać granicy oddzielającej szczęśliwców z kopią gry przed premierą, a tych którzy na premierę czekają, ani tym bardziej czynić z tych pierwszych pomników nieomylności i elitarnego grona spoglądającego na resztę z góry. Po prostu w swym idealizmie chciałbym, żeby dyskusja była prowadzona w temacie, o którym wszyscy mają jednakowe pojęcie, bo Killzone 2 przeszli.

Wirus braku obiektywizmu nie powstał na polskiej glebie. Wyrasta samoistnie w różnych zakątkach globu, choćby w Wielkiej Brytanii, gdzie przybrał na sile po ostatnim numerze Edge'a, w którym Killzone 2 otrzymał - drodzy czytelnicy, kołki w zęby, przepaska na oczy, trzymamy się foteli, powstrzymujemy napierającą agresję - 7/10. Recenzję można przeczytać tu. Każdy ma prawo do własnej oceny i ta akurat w oczy mnie szczególnie nie kole, zwłaszcza że mam na jej temat swoją teorię - wobec coraz bardziej wyjałowionego rynku prasy w Wielkiej Brytanii kontrowersyjna recenzja wyczekiwanej gry może przynieść choćby chwilową zmianę trendu. O panikę łatwo w obliczu niedawnego zejścia amerykańskiego EGM. Nie sądziłem prawdę mówiąc, że Edge trafia do mniejszej liczby czytelników niż PSX Extreme, a potencjał rynku brytyjskiego i polskiego trudno przecież porównywać.

Problem z Killzone 2 w Edge'u tkwi w tym, że recenzja jest napisana źle. Jeśli przy omawianiu FPS-a autor więcej miejsca poświęca narzekaniom na fabułę, niż opis systemu strzelania, to są to proporcje zachwiane karygodnie. Nie chcę się zagłębiać w analizę systemu oceniania w Edge'u, bo to by nas nigdzie nie zaprowadziło. Zwrócę jedynie uwagę na komentarze, które - choć w dużej części rozsądne, rozsądniejsze nawet od tekstu recenzji - pokazują, jakim dramatem dla niektórych osób jest niższa niż się spodziewali ocena tytułu, na który czekali tyle lat. Dochodzi do durnej sytuacji, kiedy zamiast bawić się grą i czerpać z niej maksimum radości, delikwent płacze nad opiniami innych. To najgłupsza z najpowszechniejszych postaw, jaką może przyjąć fan gier wideo. Przy Killzone 2 obserwujemy ją w rzucie hurtowym, pod absolutnie każdym materiałem, jaki na temat gry pojawił się w globalnej sieci.

Najgorsze, że w toku wymiany mniej i bardziej uzasadnionych opinii ginie to, co najważniejsze. Fantastyczne Killzone 2, obok Call of Duty 4 najlepszy FPS ostatnich lat (BioShock to zupełnie inna kategoria, tytuł stojący u zbiegu kilku gatunków), schodzi na dalszy plan. Smutne, że większość rozsądnych komentarzy, wobec zalewu tych niepotrzebnych, urasta do rangi symbolu dojrzałości w wymianie zdań. A przecież to powinna być najnormalniejsza normalność.

Marcin Kosman (autor jest redaktorem PSX Extreme)  

Szanowna Użytkowniczko! Szanowny Użytkowniku!
×
Aby dalej móc dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne i udostępniać coraz lepsze usługi, potrzebujemy zgody na dopasowanie treści marketingowych do Twojego zachowania. Twoje dane są u nas bezpieczne, a zgodę możesz wycofać w każdej chwili na podstronie polityka prywatności.

Kliknij "PRZECHODZĘ DO SERWISU" lub na symbol "X" w górnym rogu tej planszy, jeżeli zgadzasz się na przetwarzanie przez Wirtualną Polskę i naszych Zaufanych Partnerów Twoich danych osobowych, zbieranych w ramach korzystania przez Ciebie z usług, portali i serwisów internetowych Wirtualnej Polski (w tym danych zapisywanych w plikach cookies) w celach marketingowych realizowanych na zlecenie naszych Zaufanych Partnerów. Jeśli nie zgadzasz się na przetwarzanie Twoich danych osobowych skorzystaj z ustawień w polityce prywatności. Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać zmieniając ustawienia w polityce prywatności (w której znajdziesz odpowiedzi na wszystkie pytania związane z przetwarzaniem Twoich danych osobowych).

Od 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 (określane jako "RODO"). W związku z tym chcielibyśmy poinformować o przetwarzaniu Twoich danych oraz zasadach, na jakich odbywa się to po dniu 25 maja 2018 roku.

Kto będzie administratorem Twoich danych?

Administratorami Twoich danych będzie Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, oraz pozostałe spółki z grupy Wirtualna Polska, jak również nasi Zaufani Partnerzy, z którymi stale współpracujemy. Szczegółowe informacje dotyczące administratorów znajdują się w polityce prywatności.

O jakich danych mówimy?

Chodzi o dane osobowe, które są zbierane w ramach korzystania przez Ciebie z naszych usług, portali i serwisów internetowych udostępnianych przez Wirtualną Polskę, w tym zapisywanych w plikach cookies, które są instalowane na naszych stronach przez Wirtualną Polskę oraz naszych Zaufanych Partnerów.

Dlaczego chcemy przetwarzać Twoje dane?

Przetwarzamy je dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne, dopasować ich tematykę do Twoich zainteresowań, tworzyć portale i serwisy internetowe, z których będziesz korzystać z przyjemnością, zapewniać większe bezpieczeństwo usług, udoskonalać nasze usługi i maksymalnie dopasować je do Twoich zainteresowań, pokazywać reklamy dopasowane do Twoich potrzeb. Szczegółowe informacje dotyczące celów przetwarzania Twoich danych znajdują się w polityce prywatności.

Komu możemy przekazać dane?

Twoje dane możemy przekazywać podmiotom przetwarzającym je na nasze zlecenie oraz podmiotom uprawnionym do uzyskania danych na podstawie obowiązującego prawa – oczywiście tylko, gdy wystąpią z żądaniem w oparciu o stosowną podstawę prawną.

Jakie masz prawa w stosunku do Twoich danych?

Masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania danych. Możesz wycofać zgodę na przetwarzanie, zgłosić sprzeciw oraz skorzystać z innych praw wymienionych szczegółowo w polityce prywatności.

Jakie są podstawy prawne przetwarzania Twoich danych?

Podstawą prawną przetwarzania Twoich danych w celu świadczenia usług jest niezbędność do wykonania umów o ich świadczenie (tymi umowami są zazwyczaj regulaminy). Podstawą prawną przetwarzania danych w celu pomiarów statystycznych i marketingu własnego administratorów jest tzw. uzasadniony interes administratora. Przetwarzanie Twoich danych w celach marketingowych realizowanych przez Wirtualną Polskę na zlecenie Zaufanych Partnerów i bezpośrednio przez Zaufanych Partnerów będzie odbywać się na podstawie Twojej dobrowolnej zgody.