Warlords IV: Bohaterowie Etherii

Warlords IV: Bohaterowie Etherii20.01.2004 10:00
marcindmjqtx

Na swój sposób uroczy krok do tyłu, ale we właściwym kierunku. W czasach gdy nawet w grach strategicznych najlepiej sprzedaje się, o zgrozo, szybka akcja, wydanie staromodnej strategii turowej w klimatach fantasy jawi się jako akt najwyższego heroizmu

Na swój sposób uroczy krok do tyłu, ale we właściwym kierunku. W czasach gdy nawet w grach strategicznych najlepiej sprzedaje się, o zgrozo, szybka akcja, wydanie staromodnej strategii turowej w klimatach fantasy jawi się jako akt najwyższego heroizmu

Chuchanie na tucznika

Na swój sposób uroczy krok do tyłu, ale we właściwym kierunku. W czasach gdy nawet w grach strategicznych najlepiej sprzedaje się, o zgrozo, szybka akcja, wydanie staromodnej strategii turowej w klimatach fantasy jawi się jako akt najwyższego heroizmu

Kiedyś gry z cyklu „Warlords” zaliczane były do wzorcowych turówek. Była to epoka, w której gatunek ten cieszył się dużą popularnością - nie tylko wśród graczy, ale i wydawców. Potem nastała moda na strategie rozgrywane w czasie rzeczywistym i turówki poszły w kąt. Widocznie uznano, że są zbyt elitarne (czytaj: nie gwarantują optymalnej sprzedaży). Teza skądinąd wątpliwa, biorąc pod uwagę sukces serii „Heroes of Might and Magic”. Przeważył, jak się zdaje, owczy pęd w kierunku gier, w które da się grać dynamicznie przez internet. Na rynek trafiły dwie gry „Warlords Battlecry”, rozgrywane w czasie rzeczywistym. „Warlords IV: Bohaterowie Etherii” to na szczęście powrót do tradycji. I to powrót demonstracyjny. Nie dość, że znów mamy tury, to jeszcze tury te ciągną się jak spaghetti. Nie ma mowy o krótkiej sesyjce między kolacją a myciem zębów. Podczas kampanii trafiają się plansze, które ciężko przejść w jeden, nawet bardzo długi wieczór.

Fabuła jest tradycyjnie mało istotna. Po paru misjach z trudem już pamiętałem, że chodzi o jakiś najazd bodajże orków, że jakaś czarodziejka studiowała pradawne zaklęcie, od którego lepiej się trzymać z daleka, że światu grozi w związku z tym ostateczny kataklizm etc., etc.

Dalszy ciąg historii poznajemy, podbijając prowincje Etherii oznaczone na mapie jako kluczowe. Możemy - choć nie musimy - uderzać też na terenach nieistotnych dla rozwoju scenariusza. Po zwycięskiej wojence nagrodą może być możliwość rekrutowania stworzeń podbitej armii w kolejnych etapach lub nowy, potężny bohater do wynajęcia. Najważniejsze są jednak punkty doświadczenia zdobywane przez nasze alter ego. Podobnie bowiem jak w „Heroes of Might and Magic” grze dodają smaku elementy mechaniki zaczerpnięte z gier fabularnych. Wszystkie stworzenia zdobywają punkty doświadczenia pozwalające podnosić opisujące postać współczynniki: zdrowie, siłę lub zdolności specjalne, np. skuteczność leczenia, dowodzenia, unikania ciosów itd. Doświadczenie zdobywane przez postać główną jest najważniejsze. W zależności od wybranej rasy i specjalności ma ono różny wpływ na kondycję prowadzonej armii. Podwyższając morale, zyskujemy np. większe szanse na wyprowadzanie dodatkowych ataków przez dowodzonych żołnierzy. Główna postać jest przypisana do miasta-stolicy, którego nie może opuścić - do bezpośredniej walki staje tylko podczas obrony grodu przed szturmem wroga. Do walki w pole wyruszają bohaterowie pomniejsi, werbowani w trakcie kampanii. Ich wyróżnikiem jest zdolność do korzystania z magicznych przedmiotów podnoszących o parę punktów wybrane cechy. Każdy bohater może nieść tylko cztery takie artefakty, po jednym w danej kategorii. Podział na klasy przedmiotów jest dyskusyjny. W miejscu na broń - miecz, buzdygan, topór - może się na przykład znaleźć także różdżka uzdrawiania.

Bohaterowie mają kluczowe znaczenie. Gra nie jest, niestety, zbyt dobrze zrównoważona. Już po pierwszych misjach jeden z moich herosów był niemal nie do pokonania. Wypasiony jak tucznik, wyposażony w pierścień regeneracji i wspierany z drugiego szeregu przez bohatera potrafiącego leczyć roznosił w perzynę każdy oddział wroga. O trzech najskuteczniejszych bohaterów - tylu możemy przenieść do kolejnego scenariusza - warto bardzo się troszczyć, dopóki nie urosną na tyle w siłę, aby móc sprostać niemal każdemu wyzwaniu. Na początku najlepiej trzymać ich podczas bitwy gdzieś z tyłu.

Walki - kolejny słabszy punkt gry - nie przypominają złożonych strategicznie potyczek ze wspomnianego cyklu „HoMM”. To cykle pojedynków. Gdy jedna postać z maksymalnie ośmioosobowej armii padnie, zastępuje ją kolejna. Element walki drużynowej istnieje, jest jednak szczątkowy. Łucznicy potrafią wspierać walczącą jednostkę zza pleców, jednorożce leczą po skończonym pojedynku, katapulty bombardują wieżę strzelniczą atakowanego grodu. To wszystko jednak jakby nieco zbyt mało. Można było się pokusić o bardziej wyrafinowane zasady rozgrywania potyczek.

„Warlords IV: Bohaterowie Etherii” nie tylko pod tym względem trącą myszką. Można bez trudu przełknąć skrajnie banalny obraz świata orków, smoków, rycerzy, szkieletów - taka konwencja, cóż począć. Można było uszlachetnić go jednak choć szczyptą finezji, odrobiną oryginalnej odmienności w detalach, jakimś zauważalnym, odświeżającym wyróżnikiem, który pomógłby strawić jakoś tę przeciętność. Można było uniknąć popadania w skrajny infantylizm, od którego momentami robi się doprawdy słabo. Odgłosy i okrzyki, jakie wydają walczące jednostki (wyjątkowo w języku angielskim, choć gra została przetłumaczona na polski), to przyczynek do refleksji, że nie tylko w Polsce aktorzy podkładający głos w grach mają do przedmiotu swojej pracy lekceważące podejście.

Animacje walk również prezentują się staromodnie, co jednak przyjmuję z pewnym rozrzewnieniem, gdyż jako typ sentymentalny lubię powspominać stare czasy, które z perspektywy zawsze wydają się piękniejsze i lepsze (jak miło się okłamywać). Portrety postaci są tak przerysowane, że podejrzewam świadomy pastisz - drobną dywersję panów plastyków znudzonych pijącym jak gorset kanonem fantasy żywcem wyciętym z Tolkiena.

Cała gra jest niesłychanie przestarzała. Mimo to - mimo irytacji, jaką wzbudza pod paroma względami - „Warlords IV: Bohaterowie Etherii” to gra, która ma także niedzisiejszy wdzięk. Mogłaby być lepsza, ale i tak robi dobre wrażenie i potrafi przykuć do komputera na dłużej. Stara szkoła strategii turowych wciąż ma rację bytu.

„Warlords IV: Heroes of Etheria”

Producent: Ubi Soft

Dystrybutor: Cenega

Wymagania: Pentium II 450 MHz, 128 MB RAM, akcelerator 3D 32 MB, CD-ROM x4

Cena 99 zł

Szanowna Użytkowniczko! Szanowny Użytkowniku!
×
Aby dalej móc dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne i udostępniać coraz lepsze usługi, potrzebujemy zgody na dopasowanie treści marketingowych do Twojego zachowania. Twoje dane są u nas bezpieczne, a zgodę możesz wycofać w każdej chwili na podstronie polityka prywatności.

Kliknij "PRZECHODZĘ DO SERWISU" lub na symbol "X" w górnym rogu tej planszy, jeżeli zgadzasz się na przetwarzanie przez Wirtualną Polskę i naszych Zaufanych Partnerów Twoich danych osobowych, zbieranych w ramach korzystania przez Ciebie z usług, portali i serwisów internetowych Wirtualnej Polski (w tym danych zapisywanych w plikach cookies) w celach marketingowych realizowanych na zlecenie naszych Zaufanych Partnerów. Jeśli nie zgadzasz się na przetwarzanie Twoich danych osobowych skorzystaj z ustawień w polityce prywatności. Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać zmieniając ustawienia w polityce prywatności (w której znajdziesz odpowiedzi na wszystkie pytania związane z przetwarzaniem Twoich danych osobowych).

Od 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 (określane jako "RODO"). W związku z tym chcielibyśmy poinformować o przetwarzaniu Twoich danych oraz zasadach, na jakich odbywa się to po dniu 25 maja 2018 roku.

Kto będzie administratorem Twoich danych?

Administratorami Twoich danych będzie Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, oraz pozostałe spółki z grupy Wirtualna Polska, jak również nasi Zaufani Partnerzy, z którymi stale współpracujemy. Szczegółowe informacje dotyczące administratorów znajdują się w polityce prywatności.

O jakich danych mówimy?

Chodzi o dane osobowe, które są zbierane w ramach korzystania przez Ciebie z naszych usług, portali i serwisów internetowych udostępnianych przez Wirtualną Polskę, w tym zapisywanych w plikach cookies, które są instalowane na naszych stronach przez Wirtualną Polskę oraz naszych Zaufanych Partnerów.

Dlaczego chcemy przetwarzać Twoje dane?

Przetwarzamy je dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne, dopasować ich tematykę do Twoich zainteresowań, tworzyć portale i serwisy internetowe, z których będziesz korzystać z przyjemnością, zapewniać większe bezpieczeństwo usług, udoskonalać nasze usługi i maksymalnie dopasować je do Twoich zainteresowań, pokazywać reklamy dopasowane do Twoich potrzeb. Szczegółowe informacje dotyczące celów przetwarzania Twoich danych znajdują się w polityce prywatności.

Komu możemy przekazać dane?

Twoje dane możemy przekazywać podmiotom przetwarzającym je na nasze zlecenie oraz podmiotom uprawnionym do uzyskania danych na podstawie obowiązującego prawa – oczywiście tylko, gdy wystąpią z żądaniem w oparciu o stosowną podstawę prawną.

Jakie masz prawa w stosunku do Twoich danych?

Masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania danych. Możesz wycofać zgodę na przetwarzanie, zgłosić sprzeciw oraz skorzystać z innych praw wymienionych szczegółowo w polityce prywatności.

Jakie są podstawy prawne przetwarzania Twoich danych?

Podstawą prawną przetwarzania Twoich danych w celu świadczenia usług jest niezbędność do wykonania umów o ich świadczenie (tymi umowami są zazwyczaj regulaminy). Podstawą prawną przetwarzania danych w celu pomiarów statystycznych i marketingu własnego administratorów jest tzw. uzasadniony interes administratora. Przetwarzanie Twoich danych w celach marketingowych realizowanych przez Wirtualną Polskę na zlecenie Zaufanych Partnerów i bezpośrednio przez Zaufanych Partnerów będzie odbywać się na podstawie Twojej dobrowolnej zgody.