Total Annihilation: Kingdoms

Total Annihilation: Kingdoms07.09.1999 14:09
marcindmjqtx

Niewielka firma Cavedog zdobyła rynek gier komputerowych przebojem, wydając w zeszłym roku „Total Annihilation”. Oczekiwania przed premierą drugiej części tej gry były duże. Rozczarowanie również, bo „Królestwa” są znacznie słabsze od swojej poprzedniczki.

Total Annihilation: Kingdoms

Adam Leszczyński

Niewielka firma Cavedog zdobyła rynek gier komputerowych przebojem, wydając w zeszłym roku „Total Annihilation”. Oczekiwania przed premierą drugiej części tej gry były duże. Rozczarowanie również, bo „Królestwa” są znacznie słabsze od swojej poprzedniczki.

W połowie prac nad „Total Annihilation: Kingdoms” zespół autorów opuścił Chris Taylor, główny projektant poprzedniej części gry, i - niestety - brak jego ręki widać w „Królestwach” praktycznie na każdym kroku. Ogromnie irytują różne drobne błędy: na przykład, jeżeli wybudujemy mur obronny dookoła bazy i zapomnimy w nim zostawić wyjście dla naszych oddziałów, to trzeba zaczynać poziom od początku. Raz wybudowanego muru nie tylko nie możemy rozebrać, ale nawet zniszczyć. Równie nieprzemyślanych rozwiązań jest w grze, niestety, znacznie więcej.

Pomysł niezły...

Różne usterki są tym bardziej dotkliwe, że sam pomysł gry jest całkiem interesujący. Tytułowe królestwa to cztery części magicznego kontynentu Darien, walczące o przejęcie władzy nad całym jego terytorium. Za konfliktem militarnym na wielką skalę stoją nieporozumienia rodzinne, bo czworo rywalizujących władców to rodzeni bracia i siostry. Kiedy stary król-czarnoksiężnik, jedyny władca Darien, znudził się rządzeniem i postanowił abdykować, pozostawił kraj w rękach swoich dzieci - z przykazaniem, aby żyły zgodnie i w pokoju. Jego wola nie została jednak spełniona. Gdy gra się rozpoczyna, wszyscy gotują się już do wojny. Wkrótce ogarnie ona cały kontynent.

Każde z czterech królestw ma inne wojska i stosuje inną taktykę walki. Potężne okręty z Veruny panują na morzach, zakuci w stal rycerze aramońscy są nie do pokonania w walce wręcz, a demoniczni czarnoksiężnicy z królestwa Tarosu potrafią tworzyć armie z... wskrzeszonych nieboszczyków. Domeną czwartego królestwa - Zhon - jest wojna podjazdowa: jego oddziały składają się głównie z trolli i leśnych potworów, a dowódcy (w przeciwieństwie do wszystkich pozostałych królestw) nie potrzebują żadnej stałej bazy, aby szkolić i wyposażać swoich żołnierzy. Oprócz zwykłych jednostek na polu walki mogą pojawiać się także sami władcy - każdy z nich jest groźnym czarnoksiężnikiem - oraz wezwani na pomoc bogowie i smoki.

Losy wojny będą się rozstrzygać kolejno w 48 bitwach - tyle misji trzeba przejść, aby skończyć grę w trybie dla jednego gracza. Autorzy chwycili się tutaj nowatorskiego, chociaż trochę ryzykownego, pomysłu fabularnego: nie dowodzimy cały czas wojskami jednego królestwa, ale zmieniamy je wraz z rozwojem akcji. W jednej z misji musimy wylądować oddziałami Veruna na plaży, założyć tam obóz i wybudować kilka wież strażniczych. W następnej dowodzimy już armią Zhon i naszym zadaniem jest zniszczenie wież - tych samych, które przed chwilą wybudowaliśmy! - oraz zepchnięcie desantu z powrotem do morza. W ten sposób oglądamy wojnę kolejno oczami wszystkich walczących stron - trudno jest utożsamić się z jedną z nich, ale za to chwilami rzeczywiście można się poczuć obserwatorem wielkich historycznych wydarzeń.

... ale szczegóły - fatalne

Zalety „Total Annihilation: Kingdoms” nie ograniczają się tylko do interesującej fabuły. Grafika jest dopracowana, wszystkie trójwymiarowe postacie wymodelowano bardzo starannie. Animacji i oprawie dźwiękowej także niewiele można zarzucić. Diabeł siedzi jednak w szczegółach - gra ma tak wiele drobnych, irytujących wad, że w szkolnej skali ocen trudno byłoby jej postawić wyższą notę niż trzy z plusem.

„Sztuczna inteligencja” komputera z najwyższym trudem zasługuje na tę nazwę - komputerowy przeciwnik działa bardzo schematycznie i nawet gdy ma wielokrotną przewagę, nie jest w stanie wygrać z przeciętnym graczem. Ale jeszcze gorzej jest z naszymi własnymi jednostkami: wprawdzie teoretycznie można wpływać na to, jak reagują na zagrożenie (możemy ustawić poziom agresji), ale w praktyce ma to niewielkie znaczenie, bo i tak nasi żołnierze zwykle sami nie atakują przeciwnika - każdy cel trzeba im wskazywać osobno. Jeżeli atakujemy dużą grupą wojsk, do walki jednorazowo wchodzi zwykle nie więcej niż jedna czwarta naszych oddziałów. Reszta kręci się w kółko na tyłach albo stoi bez ruchu. Kiedy nasz żołnierz zostanie zaatakowany przez przeciwnika, który stoi poza zasięgiem jego wzroku, nie zacznie go szukać ani nie ucieknie, tylko będzie stał i czekał bez ruchu na śmierć. W rezultacie albo ponosimy bardzo duże straty - na co w późniejszych etapach gry nie można sobie pozwolić - albo musimy dowodzić każdą jednostką osobno, co jest ogromnie uciążliwe (można mieć równocześnie nawet 200 żołnierzy) i odbiera całą przyjemność z gry.

Listę wad można jeszcze przedłużać, ale nie warto. Jeżeli ktoś lubi gry irytujące i niedopracowane, które obiecują więcej przyjemności, niż mogą dać, to powinien zagrać w „Królestwa”. Wszyscy inni powinni zaczekać na nową grę z tego samego gatunku - „Command & Conquer: Tiberium Sun”, której premiera odbędzie się w pierwszych dniach września.

Total Annihilation: Kingdoms

Producent: Cavedog

Minimalne wymagania: PC Pentium 233 MHz, 32 MB RAM

Dystrybucja: LEM

Szanowna Użytkowniczko! Szanowny Użytkowniku!
×
Aby dalej móc dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne i udostępniać coraz lepsze usługi, potrzebujemy zgody na dopasowanie treści marketingowych do Twojego zachowania. Twoje dane są u nas bezpieczne, a zgodę możesz wycofać w każdej chwili na podstronie polityka prywatności.

Kliknij "PRZECHODZĘ DO SERWISU" lub na symbol "X" w górnym rogu tej planszy, jeżeli zgadzasz się na przetwarzanie przez Wirtualną Polskę i naszych Zaufanych Partnerów Twoich danych osobowych, zbieranych w ramach korzystania przez Ciebie z usług, portali i serwisów internetowych Wirtualnej Polski (w tym danych zapisywanych w plikach cookies) w celach marketingowych realizowanych na zlecenie naszych Zaufanych Partnerów. Jeśli nie zgadzasz się na przetwarzanie Twoich danych osobowych skorzystaj z ustawień w polityce prywatności. Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać zmieniając ustawienia w polityce prywatności (w której znajdziesz odpowiedzi na wszystkie pytania związane z przetwarzaniem Twoich danych osobowych).

Od 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 (określane jako "RODO"). W związku z tym chcielibyśmy poinformować o przetwarzaniu Twoich danych oraz zasadach, na jakich odbywa się to po dniu 25 maja 2018 roku.

Kto będzie administratorem Twoich danych?

Administratorami Twoich danych będzie Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, oraz pozostałe spółki z grupy Wirtualna Polska, jak również nasi Zaufani Partnerzy, z którymi stale współpracujemy. Szczegółowe informacje dotyczące administratorów znajdują się w polityce prywatności.

O jakich danych mówimy?

Chodzi o dane osobowe, które są zbierane w ramach korzystania przez Ciebie z naszych usług, portali i serwisów internetowych udostępnianych przez Wirtualną Polskę, w tym zapisywanych w plikach cookies, które są instalowane na naszych stronach przez Wirtualną Polskę oraz naszych Zaufanych Partnerów.

Dlaczego chcemy przetwarzać Twoje dane?

Przetwarzamy je dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne, dopasować ich tematykę do Twoich zainteresowań, tworzyć portale i serwisy internetowe, z których będziesz korzystać z przyjemnością, zapewniać większe bezpieczeństwo usług, udoskonalać nasze usługi i maksymalnie dopasować je do Twoich zainteresowań, pokazywać reklamy dopasowane do Twoich potrzeb. Szczegółowe informacje dotyczące celów przetwarzania Twoich danych znajdują się w polityce prywatności.

Komu możemy przekazać dane?

Twoje dane możemy przekazywać podmiotom przetwarzającym je na nasze zlecenie oraz podmiotom uprawnionym do uzyskania danych na podstawie obowiązującego prawa – oczywiście tylko, gdy wystąpią z żądaniem w oparciu o stosowną podstawę prawną.

Jakie masz prawa w stosunku do Twoich danych?

Masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania danych. Możesz wycofać zgodę na przetwarzanie, zgłosić sprzeciw oraz skorzystać z innych praw wymienionych szczegółowo w polityce prywatności.

Jakie są podstawy prawne przetwarzania Twoich danych?

Podstawą prawną przetwarzania Twoich danych w celu świadczenia usług jest niezbędność do wykonania umów o ich świadczenie (tymi umowami są zazwyczaj regulaminy). Podstawą prawną przetwarzania danych w celu pomiarów statystycznych i marketingu własnego administratorów jest tzw. uzasadniony interes administratora. Przetwarzanie Twoich danych w celach marketingowych realizowanych przez Wirtualną Polskę na zlecenie Zaufanych Partnerów i bezpośrednio przez Zaufanych Partnerów będzie odbywać się na podstawie Twojej dobrowolnej zgody.