The Fight: Lights Out daje się wyszaleć

The Fight: Lights Out daje się wyszaleć04.09.2010 12:02
marcindmjqtx

Dużo mówi się o tym, że kontrolery ruchowe nie zastąpią prawdziwego ruchu. Może i tak, ale odpowiednio wykorzystane potrafią być dla niego dobrą  alternatywą. Bo jak inaczej wyjaśnić to, że po krótkiej sesji z The Fight: Lights Out bolały mnie ręce?

The Fight: Lights Out to propozycja od Sony, która ma promować  kontroler Move. A właściwie dwa, bo tylu trzeba do obsługi tego symulatora bijatyk. Chwytamy je w zaciśnięte pięści i nie martwiąc się o wciskanie przycisków wymachujemy rękami, naśladując bokserów.

Na początek, kalibracja. Rozkładam ręce z Move na boki - zaakceptowano. Unoszę gardę pod brodę, również zaakceptowano. Jestem gotowy do walki. Na ekranie pojawia się bysior, harleyowiec w bandanie na głowie, który zamierza zrównać mnie z zaśmieconą posadzką klubiku, w którym przyszło nam walczyć. Tymczasem moja postać to chudy  chłopak w kraciastej koszuli - na szczęście w pełnej wersji można stworzyć swojego bohatera, może będzie wyglądał ciut groźniej.  Dookoła walczących, w obskurnym wnętrzu, na połamanych ławkach, siedzą nieliczni widzowie. Pewnie właśnie postawili grubą kasę na tego zabijakę. Mam nadzieję, że ktoś rzucił marną dychę na mnie. Grafika w odcieniach szarości, z lekkim ziarnistym filtrem przywodzi na myśl amatorski film z jakichś nielegalnych walk, zapewne odbywających się w Sin City. To jednak ostatnie chwile, by przyjrzeć się otoczeniu.

Pierwsze kilka wymachów i obrywam siarczystym prawym sierpowym. Tymczasem ręce mojej postaci jakoś nie bardzo chcą złożyć się do ciosu, chociaż staram się ruchami Move odtworzyć najlepsze patenty podpatrzone u Gołoty. Przypatrujący się z boku pracownik Sony krzyczy "Wal mocniej, to nie Wii!". Ma rację. Z chwilą, w której porządnie machnąłem Move, ciosy mojej postaci nabrały mocy i dynamiki. Już po chwili trafiam przeciwnika centralnie w nos, a potem serią błyskawicznych uderzeń wyrywam się z uchwytu założonego mi na kark. Wciskając obydwa spusty i unosząc Move po bokach głowy uderzam czołem w twarz. Pryska pot i krew. Chwilę potem markuję cios lewą ręką i wychyleniem ciała w tym samym kierunku, by znienacka  uderzyć z prawej. Pracownik ostrzega, żeby nie poruszać stopami, postacią steruję tylko wychylając tułów. To jednak wystarczy, by nadać walce dynamikę - nie da się stać jak kołek, wymachując rękami.  By dobrze bawić się z The Fight: Lights Out trzeba się wyluzować - można lekko podrygiwać, niczym rasowy bokser, a nawet pokrzykiwać na przeciwnika. Przekonałem się, że w tej grze Move najlepiej reaguje na zdecydowane, swobodne ruchy, nie należy zastanawiać się: "czy kamera to uchwyci", a po prostu walić. W ten sposób udaje mi się zakończyć walkę efektownym ciosem w podbródek, po którym harleyowiec pada na dechy. Zupełnie odruchowo wznoszę ręce nad głowę w geście zwycięstwa.

Zdecydowanie urzekła mnie w The Fight: Lights Out możliwość wyżycia się, rozładowania i oddania się zabawie. Podobnie jak w Guitar Hero, gdy włączacie "ten stary hit" i ryczycie do mikrofonu - daje to masę prostej radochy. Podobało mi się także, że walka wymaga odrobiny taktyki. Machanie Move lewa-prawa nic nie da, próbowałem. Warto się zasłaniać i balansować ciałem. Gra dobrze oddawała moje ruchy, nie zauważyłem też opóźnień. Nie było również problemów z kalibracją Move, nawet w nietypowym targowym oświetleniu.

Gdyby nie brutalność tego tytułu, to chętnie zobaczyłbym go dodawanego w paczce do każdej pary Move, gdyż świetnie ukazuje możliwości kontrolera. Kluczową sprawą będzie cena - obecnie na Amazonie można grę zamówić za niecałe 40 dolarów i właśnie sumę ok. 120 złotych mógłbym na nią przeznaczyć. Obawiam się bowiem, że mogę być pod wrażeniem pierwszych doświadczeń, które nie obronią się po dłuższym obcowaniu z grą. Mam nadzieję, że autorzy zadbają o odpowiednie zróżnicowanie trybu kariery. Ciekawie wygląda multiplayer online, z możliwością oglądania cudzych walk, a nawet ich obstawiania.

A paniom zdradzę ciekawostkę, że gra zliczyła ile kalorii spaliłem w czasie walki i było to tylko ciut mniej, niż w czasie kilkuminutowej zabawy z Your Shape.

Paweł Kamiński

Szanowna Użytkowniczko! Szanowny Użytkowniku!
×
Aby dalej móc dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne i udostępniać coraz lepsze usługi, potrzebujemy zgody na dopasowanie treści marketingowych do Twojego zachowania. Twoje dane są u nas bezpieczne, a zgodę możesz wycofać w każdej chwili na podstronie polityka prywatności.

Kliknij "PRZECHODZĘ DO SERWISU" lub na symbol "X" w górnym rogu tej planszy, jeżeli zgadzasz się na przetwarzanie przez Wirtualną Polskę i naszych Zaufanych Partnerów Twoich danych osobowych, zbieranych w ramach korzystania przez Ciebie z usług, portali i serwisów internetowych Wirtualnej Polski (w tym danych zapisywanych w plikach cookies) w celach marketingowych realizowanych na zlecenie naszych Zaufanych Partnerów. Jeśli nie zgadzasz się na przetwarzanie Twoich danych osobowych skorzystaj z ustawień w polityce prywatności. Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać zmieniając ustawienia w polityce prywatności (w której znajdziesz odpowiedzi na wszystkie pytania związane z przetwarzaniem Twoich danych osobowych).

Od 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 (określane jako "RODO"). W związku z tym chcielibyśmy poinformować o przetwarzaniu Twoich danych oraz zasadach, na jakich odbywa się to po dniu 25 maja 2018 roku.

Kto będzie administratorem Twoich danych?

Administratorami Twoich danych będzie Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, oraz pozostałe spółki z grupy Wirtualna Polska, jak również nasi Zaufani Partnerzy, z którymi stale współpracujemy. Szczegółowe informacje dotyczące administratorów znajdują się w polityce prywatności.

O jakich danych mówimy?

Chodzi o dane osobowe, które są zbierane w ramach korzystania przez Ciebie z naszych usług, portali i serwisów internetowych udostępnianych przez Wirtualną Polskę, w tym zapisywanych w plikach cookies, które są instalowane na naszych stronach przez Wirtualną Polskę oraz naszych Zaufanych Partnerów.

Dlaczego chcemy przetwarzać Twoje dane?

Przetwarzamy je dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne, dopasować ich tematykę do Twoich zainteresowań, tworzyć portale i serwisy internetowe, z których będziesz korzystać z przyjemnością, zapewniać większe bezpieczeństwo usług, udoskonalać nasze usługi i maksymalnie dopasować je do Twoich zainteresowań, pokazywać reklamy dopasowane do Twoich potrzeb. Szczegółowe informacje dotyczące celów przetwarzania Twoich danych znajdują się w polityce prywatności.

Komu możemy przekazać dane?

Twoje dane możemy przekazywać podmiotom przetwarzającym je na nasze zlecenie oraz podmiotom uprawnionym do uzyskania danych na podstawie obowiązującego prawa – oczywiście tylko, gdy wystąpią z żądaniem w oparciu o stosowną podstawę prawną.

Jakie masz prawa w stosunku do Twoich danych?

Masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania danych. Możesz wycofać zgodę na przetwarzanie, zgłosić sprzeciw oraz skorzystać z innych praw wymienionych szczegółowo w polityce prywatności.

Jakie są podstawy prawne przetwarzania Twoich danych?

Podstawą prawną przetwarzania Twoich danych w celu świadczenia usług jest niezbędność do wykonania umów o ich świadczenie (tymi umowami są zazwyczaj regulaminy). Podstawą prawną przetwarzania danych w celu pomiarów statystycznych i marketingu własnego administratorów jest tzw. uzasadniony interes administratora. Przetwarzanie Twoich danych w celach marketingowych realizowanych przez Wirtualną Polskę na zlecenie Zaufanych Partnerów i bezpośrednio przez Zaufanych Partnerów będzie odbywać się na podstawie Twojej dobrowolnej zgody.