„Świątynia pierwotnego zła”: Mury nieco zmurszałe

„Świątynia pierwotnego zła”: Mury nieco zmurszałe10.02.2004 14:00
marcindmjqtx

„Świątynia pierwotnego zła” to niezwykle ambitna próba przeniesienia wszystkich reguł „papierowych” gier role-playing na ekrany komputerów. Plan się powiódł. Niestety, w efekcie powstała zaledwie dobra gra komputerowa

„Świątynia pierwotnego zła” to niezwykle ambitna próba przeniesienia wszystkich reguł „papierowych” gier role-playing na ekrany komputerów. Plan się powiódł. Niestety, w efekcie powstała zaledwie dobra gra komputerowa

G:KOREKTAwkladkikomputer Fona Mury nieco zmurszałe

„Świątynia pierwotnego zła” to niezwykle ambitna próba przeniesienia wszystkich reguł „papierowych” gier role-playing na ekrany komputerów. Plan się powiódł. Niestety, w efekcie powstała zaledwie dobra gra komputerowa

Żeby uświadomić sobie skalę tego przedsięwzięcia, wystarczy rzut oka na opasłe podręczniki z regułami opisującymi świat „Dungeons & Dragons” nowej edycji (noszącej numer 3.5). Każdą postać opisuje szereg współczynników, takich jak: siła, inteligencja i charyzma, każda ma poza tym szereg (nawet kilkanaście) umiejętności pobocznych, które może rozwijać i pogłębiać w miarę zdobywania punktów doświadczenia - takich jak np. skradanie się, otwieranie zamków bez klucza czy nawet śpiewanie podnoszących morale piosenek (żeby wymienić tylko te bardziej oczywiste). Drogę rozwoju postaci wytyczają „klasy” - takie jak wojownik czy kapłan - które w dodatku można jeszcze wzajemnie mieszać. Możemy mieć więc np. złodzieja, który „na drugi etat” jest również rzucającym potężne zaklęcia czarnoksiężnikiem. Zaklęć tych również jest tyle, że ich opisy zapełniają solidną książkę

Wszystko to należało „wpisać” w silnik gry, a także - co nie mniej ważne - wykorzystać w scenariuszu przygody, bo mały ma sens teoretyczne udostępnianie zdolności, z których nie ma okazji skorzystać. Oznacza to, że scenariusz musi być bardzo rozgałęziony - po to, aby różne drużyny mogły z nim sobie poradzić na różne sposoby. Na przykład: nasza grupka awanturników spotyka na drodze karawanę kupców podążających do pobliskiego miasta, którą zaatakowali bandyci. Gracze powinni móc zachować się na wiele sposobów: wyrżnąć wszystkich i zgarnąć łupy, pomóc kupcom i dostać od nich nagrodę, czy wreszcie ominąć wszystko szerokim łukiem - i każdy z tych wyborów powinien mieć wpływ na to, jak dalej potoczy się akcja gry (np. uratowani kupcy z wdzięczności pomagają nam zdobyć w mieście cenne informacje).

W grze, której ukończenie zajmuje kilkadziesiąt godzin, takich sytuacji powinny być dziesiątki i każde z setek możliwych rozwiązań trzeba było skrupulatnie zaprogramować. Jak można się domyślić, aby to zrobić, trzeba wykonać tytaniczną pracę. Być może dlatego autorzy „Świątyni pierwotnego zła” wybrali jako scenariusz zabawy klasyczną, bardzo prostą przygodę z repertuaru scenariuszy „Dungeons & Dragons”. Historia ta w porównaniu z wielkimi przebojami wśród komputerowych gier role-playing jest naprawdę nieskomplikowana. Grupa awanturników trafia do małego miasteczka na zabitej dechami prowincji, w którym zaczynają się dziać podejrzane rzeczy. Rychło dowiadujemy się, że nieopodal odbyła się niegdyś wielka bitwa pomiędzy siłami Światła i Ciemności, w której te ostatnie zostały pokonane. Główny czarny charakter zamknięto w potężnej świątyni, którą sam sobie wzniósł. Dzielni dobrzy wojownicy i magowie odwalili jednak fuszerkę, bo zło znów podnosi ze zrujnowanej świątyni swój paskudny łeb. Tym razem jednak musi się tym zająć nie cała armia, ale nasza kilkuosobowa grupa awanturników - a że powrót zła, jak zawsze, na razie niewiele kogokolwiek obchodzi, przed wyprawą do świątyni nie należy spodziewać się nawet pożegnalnego bankietu.

W porównaniu z wielkimi komputerowymi eposami, którymi były gry z cyklu „Wrota Baldura”, „Świątynia pierwotnego zła”, stawia przed nami zadanie w niemal kameralnej skali, co skraca czas akcji. Za cały teren gry musi wystarczyć jedno małe miasteczko, jedna mała osada rzecznych piratów oraz wspomniana świątynia, która, chociaż sięga kilka poziomów w głąb ziemi, również nie jest nadzwyczaj duża. Przyzwyczajonemu do wielkich miast i potężnych lochów graczowi trudno uwierzyć, że zło zagrażające - jakżeby inaczej - całemu światu schowało się do tak mało spektakularnej nory.

To jednak drobiazg. Autorzy „Świątyni pierwotnego zła” to weterani komputerowych gier role-playing - część z nich pracowała nad kultowym „Falloutem” i „Arcanum” - i świetnie znają tajniki swojego rzemiosła. Tę średnio interesującą scenerię zaludnili dobrymi dwoma setkami postaci, z których większość ma nam coś interesującego do powiedzenia - albo jakieś zadanie do zlecenia. Misje są urozmaicone - w miasteczku musimy się np. bawić w swata pomiędzy dwójką wieśniaków - chociaż oczywiście, jak zazwyczaj, znaczna część z nich sprowadza się do bycia chłopcem (dziewczynką) na posyłki. Te zadania, niestety, rzadko są ciekawe. („Przynieś mi amulet, który zgubiłem podczas bitwy w pobliżu kamienia w kolorze tęczy” - prosi nas pewien kapłan. Następnie udajemy się na ogromne i zupełnie puste pole bitwy, zamieszkałe przez stada zombi i szkieletów, i spędzamy godzinę szukając kamienia w kolorze tęczy.)

Na plus autorom należy zaliczyć to, że większość zadań można wykonać na kilka sposobów. Na przykład: wewnątrz świątyni zła dowiemy się, że zaludnia ją kilka zwalczających się frakcji. Możemy przystać do dowolnej z nich i pomóc jej zwyciężyć albo wyrżnąć wszystkie

Na zakończenie dowiadujemy się, jakie były konsekwencje wyborów, których dokonaliśmy w czasie gry i jaki los spotkał osoby, którym pomagaliśmy. Przypomina to bardzo „Fallouta”. To znakomity pomysł, ale postaci, które spotykaliśmy w „Falloucie”, budziły emocjonalne reakcje. W „Świątyni pierwotnego zła” spotykamy głównie klisze z dziesiątek gier fantasy; weterani gier role-playing będą mieli wrażenie, że w tę grę już grali, i to nie raz. Jest jeden wyjątek od tej reguły - w „Świątyni pierwotnego zła” pierwszy raz w komputerowej grze role-playing spotkałem się z tak wyraźnym wątkiem homoseksualnym (uspokajam: nie ma tam nic bardziej obscenicznego niż to, co każdy może zobaczyć w filmach nadawanych po „Wiadomościach”). Polska wersja gry nie została też ocenzurowana, co spotkało wersję angielską, usłyszymy więc tu nieco ostrzejszy język i spotkamy trochę więcej postaci, których prowadzenie się konserwatywni rodzice nieletnich graczy mogliby uznać za niezbyt moralne.

Szata graficzna „Świątyni pierwotnego zła” przypomina znacznie ulepszone gry z cyklu „Wrota Baldura” albo „Icewind Dale”. Wszystkie postaci są w pełni trójwymiarowe i widać dokładnie każdą nową część stroju czy uzbrojenia, jaką na nie zechcemy włożyć. Bardzo dobrze wyglądają czary, również wykorzystujące trójwymiarową grafikę i zaawansowane efekty świetlne. Teren gry jest za to „malowany” i odrobinę statyczny. Wizualnie gra prezentuje się jednak jeśli nie atrakcyjnie, to co najmniej przyzwoicie. W ten sposób można zresztą opisać całą grę. Polski dystrybutor włożył dużo wysiłku w spolszczenie „Świątyni” zgodnie z przyjętymi wśród naszych fanów „Dungeons & Dragons” konwencjami, postarał się także o usunięcie licznych błędów, które trapiły angielską wersję programu. W efekcie dostaliśmy bardzo przyzwoitą grę role-playing, taką na solidne szkolne cztery z plusem. Do wejścia w poczet komputerowej klasyki jednak trochę jej jeszcze brakuje.

„Świątynia pierwotnego zła”

Producent: Atari

Dystrybutor: CD Projekt

Wymagania sprzętowe: Pentium III 800 MHz, 128 MB RAM, karta graficzna 32 MB

Cena: 129,90 zł

Wybrane dla Ciebie
Szanowna Użytkowniczko! Szanowny Użytkowniku!
×
Aby dalej móc dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne i udostępniać coraz lepsze usługi, potrzebujemy zgody na dopasowanie treści marketingowych do Twojego zachowania. Twoje dane są u nas bezpieczne, a zgodę możesz wycofać w każdej chwili na podstronie polityka prywatności.

Kliknij "PRZECHODZĘ DO SERWISU" lub na symbol "X" w górnym rogu tej planszy, jeżeli zgadzasz się na przetwarzanie przez Wirtualną Polskę i naszych Zaufanych Partnerów Twoich danych osobowych, zbieranych w ramach korzystania przez Ciebie z usług, portali i serwisów internetowych Wirtualnej Polski (w tym danych zapisywanych w plikach cookies) w celach marketingowych realizowanych na zlecenie naszych Zaufanych Partnerów. Jeśli nie zgadzasz się na przetwarzanie Twoich danych osobowych skorzystaj z ustawień w polityce prywatności. Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać zmieniając ustawienia w polityce prywatności (w której znajdziesz odpowiedzi na wszystkie pytania związane z przetwarzaniem Twoich danych osobowych).

Od 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 (określane jako "RODO"). W związku z tym chcielibyśmy poinformować o przetwarzaniu Twoich danych oraz zasadach, na jakich odbywa się to po dniu 25 maja 2018 roku.

Kto będzie administratorem Twoich danych?

Administratorami Twoich danych będzie Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, oraz pozostałe spółki z grupy Wirtualna Polska, jak również nasi Zaufani Partnerzy, z którymi stale współpracujemy. Szczegółowe informacje dotyczące administratorów znajdują się w polityce prywatności.

O jakich danych mówimy?

Chodzi o dane osobowe, które są zbierane w ramach korzystania przez Ciebie z naszych usług, portali i serwisów internetowych udostępnianych przez Wirtualną Polskę, w tym zapisywanych w plikach cookies, które są instalowane na naszych stronach przez Wirtualną Polskę oraz naszych Zaufanych Partnerów.

Dlaczego chcemy przetwarzać Twoje dane?

Przetwarzamy je dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne, dopasować ich tematykę do Twoich zainteresowań, tworzyć portale i serwisy internetowe, z których będziesz korzystać z przyjemnością, zapewniać większe bezpieczeństwo usług, udoskonalać nasze usługi i maksymalnie dopasować je do Twoich zainteresowań, pokazywać reklamy dopasowane do Twoich potrzeb. Szczegółowe informacje dotyczące celów przetwarzania Twoich danych znajdują się w polityce prywatności.

Komu możemy przekazać dane?

Twoje dane możemy przekazywać podmiotom przetwarzającym je na nasze zlecenie oraz podmiotom uprawnionym do uzyskania danych na podstawie obowiązującego prawa – oczywiście tylko, gdy wystąpią z żądaniem w oparciu o stosowną podstawę prawną.

Jakie masz prawa w stosunku do Twoich danych?

Masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania danych. Możesz wycofać zgodę na przetwarzanie, zgłosić sprzeciw oraz skorzystać z innych praw wymienionych szczegółowo w polityce prywatności.

Jakie są podstawy prawne przetwarzania Twoich danych?

Podstawą prawną przetwarzania Twoich danych w celu świadczenia usług jest niezbędność do wykonania umów o ich świadczenie (tymi umowami są zazwyczaj regulaminy). Podstawą prawną przetwarzania danych w celu pomiarów statystycznych i marketingu własnego administratorów jest tzw. uzasadniony interes administratora. Przetwarzanie Twoich danych w celach marketingowych realizowanych przez Wirtualną Polskę na zlecenie Zaufanych Partnerów i bezpośrednio przez Zaufanych Partnerów będzie odbywać się na podstawie Twojej dobrowolnej zgody.