„Spider-Man: Daleko od domu” – recenzja. Podobało mi się

„Spider-Man: Daleko od domu” – recenzja. Podobało mi się10.07.2019 15:48
Tatiana Kowalczyk

Tak po prostu. Mam słabość do Toma Hollanda.

„Spider-Man: Homecoming” to moim zdaniem jeden z największych osiągnięć marvelowskiej serii, więc bardzo się cieszyłam na drugą część. Zwłaszcza że już od jakiegoś czasu kolejne filmy z serii utrzymują bardzo równy poziom; znalazły swój własny język i styl, który z filmu na film staje się coraz bardziej wyrazisty. Marvel to istna uczta „comic reliefów"; momentami nawet ma się poczucie, że kupiło się bilet na komedię, nie na film o superbohaterach – do czasu, aż nie wskoczy nam na kilka sekund jakaś ciężka, mocniejsza emocjonalnie scena, która przypomina, że ej, tu się dzieją rzeczy. Ale zaraz coś nas i tak sprowadza na ziemię, zanim zacznie robić się zbyt poważnie.Czasami jednak ta komediowość – zwłaszcza w tym filmie – w moim odczuciu ocierała się o slapstick. Gag gonił gag, nie zawsze z umiarem, czasem ze zbyt dużym przerysowaniem. Nie wiem, czy to tylko moje odczucie, ale jak dla mnie nieco się już wytarło opieranie schematu żartu na kondensowaniu słów i wypowiadaniu ich na takim spiętym przyspieszeniu, co chyba jakoś wzięło się od sposobu grania Roberta Downeya i reszta podłapała. To nadal bawi, ale coraz mniej.Tym niemniej sporo żartów jak najbardziej strzela w dziesiątkę. Jak chociażby pierwsze sekundy filmu, ale nawet tych wam nie zaspoiluję. Oczywiście w dużej mierze to zasługa obsady. Nawet jakieś drobne role zapadają w pamięć dzięki swojej wyrazistości.Nowe wcielenie MJ to ciekawa i bardzo antystereotypowa postać. Jak tylko na ekranie pojawia się Happy, twarz zaczyna mi się cieszyć, więc imię jak najbardziej uzasadnione. May po prostu uwielbiam i niesamowicie podoba mi się, że tym razem pozwolono sobie na odejście od klasycznego wzorca i wariację na temat tej postaci. Żarty sytuacyjne obudowane wokół seksownej cioci Petera są złotem.

Na brawa z pewnością zasługuje też Jake Gyllenhaal, na którego patrzy się wyjątkowo przyjemnie. Miałam trochę wątpliwości co do jego roli w uniwersum Marvela, ale okazuje się, że poradził sobie wyjątkowo dobrze pomimo tego, że szkic jego postaci wydawał się dość okrojony.Adam zwrócił też uwagę na jedną rzecz, która mi osobiście nie rzuciła się w oczy, a przecież jest niezwykle istotna – wątek powrotu połowy ludności. „Blip” był niezwykle mrocznym i poważnym wątkiem jak na to uniwersum, dzięki niemu też dramatyzm „Końca gry” był tak intensywny i wręcz w pewnym sensie obyczajowy. Niestety „Daleko od domu” traktuje ten wątek bardzo po macoszemu i w zupełności nie wykorzystuje jego potencjału. Wydawałoby się wręcz, że Spider-Man nigdy nigdzie nie zniknął, nic mu się nie stało. Życie trwa sobie dalej tak, jakby od „Homecoming” nic prawie że nie dzieliło od drugiej części. Ewidentnie widać, że twórcom zależało na utrzymaniu lekkiej konwencji za wszelką cenę.Nie chcę poświęcić całego akapitu na zachwyty nad urodą Toma Hollanda. To by było nieprofesjonalne. Skupmy się więc na jego umiejętnościach aktorskich – gdy płacze, ja płaczę; gdy się śmieje, ja się śmieję; gdy z nieśmiałością spogląda na MJ i twarz mu się kurczy od tych wszystkich nastoletnich emocji, ja muszę poskramiać moją wewnętrzną nastolatkę przed zapiszczeniem. W kinie to było nie lada wyzwaniem. To zachowanie czysto instynktowne i pierwotne, kobiety zrozumieją, o co chodzi.Starałam się nic nie czytać o filmie przed pójściem do kina, więc fabularnie, przyznaję, niektóre zwroty akcji były dla mnie całkiem zaskakujące. Sprawy niekiedy przybierały nieoczekiwany obrót i czułam się usatysfakcjonowana.Muzyka nie zapierała co prawda dechu w piersiach, ale nie zwracamy na to uwagi, gdy Tom Holland mknie z zawrotną prędkością, skacząc po dachach i ratując budynki przed upadkiem. Powiedzmy to sobie wprost – Andrew Garfield czy Tobey Maguire zupełnie się do niego nie umywają. Garfield zbyt cwaniakował, a Maguire wprowadzał do filmów taką ilość „cringe’u”, że człowiek się fizycznie kurczył w sobie, wydając bliżej nieokreślone stęknięcia zażenowania. To znaczy taka była moja reakcja. To nie tylko jego wina, ale i paskudnego scenariusza, ale o tym wszyscy dobrze wiemy. Och, korzystając z okazji przypomnijmy sobie te piękne czasy i tę jakże cudowną scenę. Łezka się w oku kręci.Poza tym żaden z poprzednich Ludzi Pająków – ani Garfield, and Maguire – nie wyglądał jak nastolatek. Zresztą bolączką tych filmów było to, że nikt nie wyglądał, jakby chodził do liceum. Teraz jest inaczej i choć Holland ewidentnie zdążył trochę zmężnieć, to wciąż ma chłopięcy typ urody. Czy wspominałam już o tym, że jest przystojny?Ostatnio skończyłam też ogrywać Spider-Mana od Insomniac i o rany, tak mocno widać bezpłciowość growego Petera Parkera jak go zestawić z tym filmowym. Nie mówiąc o postaciach takich jak Mary Jane czy ciotka May, które bledną przy kreacjach Zendayi Coleman i Marisy Tomei. Tak, wiem że ta MJ to inna MJ, no ale MJ to MJ. Wybranka Spider-Mana, w sensie.„Spider-Man: Daleko od domu” to przede wszystkim inne spojrzenie na kwestię heroizmu i próba pokazania go – podobnie zresztą jak w „Homecoming” – z perspektywy kogoś, kto nie tyle nie chce być superbohaterem, ile za superbohatera się nie uważa. Kogoś, kto być może też po prostu psychicznie nie jest jeszcze gotowy na wzięcie tego typu odpowiedzialności. Zasygnalizowano to nam już wcześniej, tym razem wątek przybiera bardziej realne kształty.

Dlatego też za każdym razem, gdy ktoś zaczyna zwalać tę gigantyczną presję superbohaterstwa na Petera i wmawiać mu, że to „Tony go wybrał”, ale  „może jednak się pomylił?” i wywoływać w nim to poczucie winy, czy podoła, czy nie podoła, to mam ochotę na tego kogoś nakrzyczeć. No dobra, może nie nakrzyczeć, ale wkurza mnie ta czysta manipulacja.I to chyba moje główne zastrzeżenie do nowych filmów o Spider-Manie, bo one zdają się jakiegoś mądrego morału na ten temat nie uwypuklać. Wcale nie jestem tak do końca pewna, czy przesłanie, jakie z nich płynie, brzmi: na kogoś, kto jeszcze nie jest dorosły, nie powinno się zrzucać wymagań dorosłego kalibru. Bo tak mogłoby brzmieć, a wychodzi raczej przeciwnie. Wcale nie uważam, że oczekuję od nich zbyt dużej głębi. To o tyle ważne, że ogląda je też przecież młodsza widownia. Uczą więc się z nich poniekąd pewnych wartości.W takim momencie przypominamy sobie, że mamy do czynienia po prostu z filmami o superbohaterach, nic więcej. Spędzimy miłe dwie godziny w kinie czy na kanapie, po czym zajmiemy się czymś innym, fabuły wyparują nam z głów, nie zostaną z nami tak prawdziwie na dłużej. Czy to coś złego? Absolutnie nie, i pomimo że chętnie zobaczyłabym jeszcze raz coś w stylu „Logana”, to MCU świetnie się sprawdza jako przyjemny, całkiem inteligentny odmóżdżacz.

Szanowna Użytkowniczko! Szanowny Użytkowniku!
×
Aby dalej móc dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne i udostępniać coraz lepsze usługi, potrzebujemy zgody na dopasowanie treści marketingowych do Twojego zachowania. Twoje dane są u nas bezpieczne, a zgodę możesz wycofać w każdej chwili na podstronie polityka prywatności.

Kliknij "PRZECHODZĘ DO SERWISU" lub na symbol "X" w górnym rogu tej planszy, jeżeli zgadzasz się na przetwarzanie przez Wirtualną Polskę i naszych Zaufanych Partnerów Twoich danych osobowych, zbieranych w ramach korzystania przez Ciebie z usług, portali i serwisów internetowych Wirtualnej Polski (w tym danych zapisywanych w plikach cookies) w celach marketingowych realizowanych na zlecenie naszych Zaufanych Partnerów. Jeśli nie zgadzasz się na przetwarzanie Twoich danych osobowych skorzystaj z ustawień w polityce prywatności. Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać zmieniając ustawienia w polityce prywatności (w której znajdziesz odpowiedzi na wszystkie pytania związane z przetwarzaniem Twoich danych osobowych).

Od 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 (określane jako "RODO"). W związku z tym chcielibyśmy poinformować o przetwarzaniu Twoich danych oraz zasadach, na jakich odbywa się to po dniu 25 maja 2018 roku.

Kto będzie administratorem Twoich danych?

Administratorami Twoich danych będzie Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, oraz pozostałe spółki z grupy Wirtualna Polska, jak również nasi Zaufani Partnerzy, z którymi stale współpracujemy. Szczegółowe informacje dotyczące administratorów znajdują się w polityce prywatności.

O jakich danych mówimy?

Chodzi o dane osobowe, które są zbierane w ramach korzystania przez Ciebie z naszych usług, portali i serwisów internetowych udostępnianych przez Wirtualną Polskę, w tym zapisywanych w plikach cookies, które są instalowane na naszych stronach przez Wirtualną Polskę oraz naszych Zaufanych Partnerów.

Dlaczego chcemy przetwarzać Twoje dane?

Przetwarzamy je dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne, dopasować ich tematykę do Twoich zainteresowań, tworzyć portale i serwisy internetowe, z których będziesz korzystać z przyjemnością, zapewniać większe bezpieczeństwo usług, udoskonalać nasze usługi i maksymalnie dopasować je do Twoich zainteresowań, pokazywać reklamy dopasowane do Twoich potrzeb. Szczegółowe informacje dotyczące celów przetwarzania Twoich danych znajdują się w polityce prywatności.

Komu możemy przekazać dane?

Twoje dane możemy przekazywać podmiotom przetwarzającym je na nasze zlecenie oraz podmiotom uprawnionym do uzyskania danych na podstawie obowiązującego prawa – oczywiście tylko, gdy wystąpią z żądaniem w oparciu o stosowną podstawę prawną.

Jakie masz prawa w stosunku do Twoich danych?

Masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania danych. Możesz wycofać zgodę na przetwarzanie, zgłosić sprzeciw oraz skorzystać z innych praw wymienionych szczegółowo w polityce prywatności.

Jakie są podstawy prawne przetwarzania Twoich danych?

Podstawą prawną przetwarzania Twoich danych w celu świadczenia usług jest niezbędność do wykonania umów o ich świadczenie (tymi umowami są zazwyczaj regulaminy). Podstawą prawną przetwarzania danych w celu pomiarów statystycznych i marketingu własnego administratorów jest tzw. uzasadniony interes administratora. Przetwarzanie Twoich danych w celach marketingowych realizowanych przez Wirtualną Polskę na zlecenie Zaufanych Partnerów i bezpośrednio przez Zaufanych Partnerów będzie odbywać się na podstawie Twojej dobrowolnej zgody.