Czasem zdarzają się gry, które nie poddają się szufladkowaniu i wyrywają z klatek tradycyjnych gatunków; a to "Rez", a to "Ico"... Na szczęście ze „Space Channel 5" nie mam tych problemów: bez wahania wkładam ją do przegródki z napisem "dziwactwa".
Czasem zdarzają się gry, które nie poddają się szufladkowaniu i wyrywają z klatek tradycyjnych gatunków; a to "Rez", a to "Ico"... Na szczęście ze „Space Channel 5" nie mam tych problemów: bez wahania wkładam ją do przegródki z napisem "dziwactwa".
Ratunkowe drgawki
Czasem zdarzają się gry, które nie poddają się szufladkowaniu i wyrywają z klatek tradycyjnych gatunków; a to "Rez", a to "Ico"... Na szczęście ze „Space Channel 5" nie mam tych problemów: bez wahania wkładam ją do przegródki z napisem „dziwactwa".
Otóż ludzie zostali zaatakowani przez podłe ufole, które dziwacznie podrygują i wymachują blasterami. Ludzie zaczynają podrygiwać razem z nimi. Brzmi przerażająco, nieprawdaż? Na szczęście jest Ulala, kiczowata gwiazdka stacji telewizyjnej Space Channel 5. Skąpo ubrana panienka uratuje ludzkość przed Morolianami (tak bowiem zwą się najeźdźcy) - zgadnijcie, jak? Oczywiście - podrygując i wymachując blasterem. Technicznie rzecz biorąc - słyszymy rytmiczne „right, down, left left left" i musimy w tej właśnie kolejności i tempie wcisnąć ćwiartki krzyżaka.
Nie, nie przeszkadza mi prostota tego schematu, na podobnym opiera się przecież "Parappa" (którego nawet lubię) czy „Frequency" (wobec której jestem przychylnie neutralny). Okrutnie przeszkadza mi natomiast debilizm fabuły, który do spółki z kiczowatością dekoracji skutecznie odrzuca mnie od ekranu. Nie wątpię, że „Space Channel 5" znajdzie nie tylko nabywców, ale i wiernych fanów: w końcu, nie ulega wątpliwości, gra ma klimat. Na mnie, niestety, ten klimat działa podobnie jak mocno osolona woda przyjmowana doustnie.
platforma: Playstation 2
producent: Sega
dystrybutor: Sony Poland
cena: 229