Soldier of Fortune

Soldier of Fortune09.05.2000 14:09
marcindmjqtx

To jest gra dla prawdziwych mężczyzn. Takich, którym widok krwi i pourywanych kończyn podnosi poziom adrenaliny. I tylko dla takich - wszyscy inni będą się słabo bawić.

Soldier of Fortune

Adam Leszczyński

To jest gra dla prawdziwych mężczyzn. Takich, którym widok krwi i pourywanych kończyn podnosi poziom adrenaliny. I tylko dla takich - wszyscy inni będą się słabo bawić.

Bohaterem „Soldier of Fortune” jest John Mullins, emerytowany żołnierz sił specjalnych Stanów Zjednoczonych ze stażem w Wietnamie. Mullins pracował później jako „prywatny konsultant” (to znaczy najemnik) na całym chyba świecie, od Angoli po Salwador. Obecnie zarabia głównie na pisaniu książek i scenariuszy filmowych, w znacznej części o sobie.

Mullins użyczył swojej osoby także grze komputerowej. Teraz wszyscy możemy przekonać się, jakim był twardzielem. Schwarzenegger i Stallone mają wprawdzie większe muskuły, ale we wszystkich swoich filmach nie położyli trupem tylu przeciwników, ilu John Mullins załatwia w jednej grze komputerowej.

W kategorii gier, które polegają wyłącznie na strzelaniu, „Soldier of Fortune” na pewno może zająć pierwsze miejsce pod względem liczby brutalnych scen, jakie oglądamy. Jest na pewno znacznie bardziej brutalny niż „Quake”, którego przypomina zasadami i rozwiązaniem graficznym (zresztą tzw. engine gry został zapożyczony z „Quake II”). Gdyby nie to, że trupy przeciwników po pewnym czasie znikają, dookoła konsultanta Mullinsa gromadziłyby się ich stosy. Punkty dostajemy za rozmaite formy zabijania: osobno za strzał w głowę, w splot słoneczny i rozerwanie przeciwnika na kawałki - taką ponurą statystykę serwuje nam gra na końcu każdego etapu.

Same sceny zgonów są zresztą bardzo widowiskowe - nie będę ich tutaj opisywał, ale wystarczy powiedzieć, że autorzy niczego nam nie oszczędzili. Całe szczęście, że można to wyłączyć. Jednak nawet wtedy „Soldier of Fortune” zdecydowanie nie jest grą dla dzieci.

Kiedy wytniemy z gry brutalne sceny, okaże się, że pozbawiliśmy ją w zasadzie głównej atrakcji. Scenariusz przypomina przygody Jamesa Bonda, tyle że opowiedziane bez wdzięku i poczucia humoru. Otóż międzynarodowa organizacja terrorystyczna wykradła ze źle strzeżonej rosyjskiej bazy kilka głowic jądrowych i szefowie obarczyli konsultanta Mullinsa zadaniem odzyskania zguby. Mullins będzie szukał jej m.in. w Nowym Jorku, Kosowie, Ugandzie, za kołem polarnym i na Dalekim Wschodzie. Gdyby zimna wojna się nie skończyła, przeciwnikami Johna Mullinsa byliby zapewne demoniczni agenci KGB - teraz muszą mu wystarczyć nowojorscy gangsterzy, serbscy nacjonaliści oraz skośnoocy terroryści. Rosjanie mimo wszystko pozostają podejrzani: w Kosowie strzelają do naszego bohatera ze snajperskich karabinów i razem z Serbami próbują wysadzić kwaterę sił NATO za pomocą bomby atomowej (którą chyba wcześniej musieli sobie sami ukraść, bo przecież bomby wykradziono z rosyjskiej bazy wojskowej).

Słabemu scenariuszowi odpowiada dość przeciętna grafika: chociaż ze zmodyfikowanego „silnika” starego „Quake'a II” wyciśnięto tyle, ile się da, to i tak gra wygląda gorzej niż np. „Unreal”, a efekty świetlne pozostają na przyzwoitym, lecz wcale nie rewelacyjnym poziomie. Także większość poziomów przypomina klaustrofobiczne korytarze „Quake'a”: poruszamy się albo w podziemiach stacji metra (Nowy Jork), albo podziemiach wojskowej bazy (Kosowo).

Bohatera wyposażono w realistyczną broń (konsultantem był oczywiście oryginalny John Mullins) i zadbano o to, żeby ginął od kilku strzałów wroga, a nie - jak w większości podobnych gier - od kilku serii. Inną nowość stanowi wprowadzenie ograniczonej możliwości zapisywania stanu gry: w najtrudniejszym wariancie w ogóle nie możemy tego robić i wirtualny konsultant, podobnie jak w życiu, myli się tylko raz.

Na tym jednak realizm się kończy. Nie jestem i nigdy nie będę komandosem, ale wydaje mi się, że żaden przedstawiciel tej profesji nigdy nie położył trupem dwustu przeciwników w ciągu jednej misji (a tylu Serbów trzeba zabić w Kosowie). To może zdarzyć się tylko w niesmacznych filmach klasy C oraz, oczywiście, w grach komputerowych klasy C.

Soldier of Fortune

Producent: Activision

Dystrybutor: LEM

Minimalne wymagania sprzętowe: Pentium II 266 Mhz, 32MB RAM, akcelerator grafiki trójwymiarowej

Cena: 189 zł

Szanowna Użytkowniczko! Szanowny Użytkowniku!
×
Aby dalej móc dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne i udostępniać coraz lepsze usługi, potrzebujemy zgody na dopasowanie treści marketingowych do Twojego zachowania. Twoje dane są u nas bezpieczne, a zgodę możesz wycofać w każdej chwili na podstronie polityka prywatności.

Kliknij "PRZECHODZĘ DO SERWISU" lub na symbol "X" w górnym rogu tej planszy, jeżeli zgadzasz się na przetwarzanie przez Wirtualną Polskę i naszych Zaufanych Partnerów Twoich danych osobowych, zbieranych w ramach korzystania przez Ciebie z usług, portali i serwisów internetowych Wirtualnej Polski (w tym danych zapisywanych w plikach cookies) w celach marketingowych realizowanych na zlecenie naszych Zaufanych Partnerów. Jeśli nie zgadzasz się na przetwarzanie Twoich danych osobowych skorzystaj z ustawień w polityce prywatności. Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać zmieniając ustawienia w polityce prywatności (w której znajdziesz odpowiedzi na wszystkie pytania związane z przetwarzaniem Twoich danych osobowych).

Od 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 (określane jako "RODO"). W związku z tym chcielibyśmy poinformować o przetwarzaniu Twoich danych oraz zasadach, na jakich odbywa się to po dniu 25 maja 2018 roku.

Kto będzie administratorem Twoich danych?

Administratorami Twoich danych będzie Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, oraz pozostałe spółki z grupy Wirtualna Polska, jak również nasi Zaufani Partnerzy, z którymi stale współpracujemy. Szczegółowe informacje dotyczące administratorów znajdują się w polityce prywatności.

O jakich danych mówimy?

Chodzi o dane osobowe, które są zbierane w ramach korzystania przez Ciebie z naszych usług, portali i serwisów internetowych udostępnianych przez Wirtualną Polskę, w tym zapisywanych w plikach cookies, które są instalowane na naszych stronach przez Wirtualną Polskę oraz naszych Zaufanych Partnerów.

Dlaczego chcemy przetwarzać Twoje dane?

Przetwarzamy je dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne, dopasować ich tematykę do Twoich zainteresowań, tworzyć portale i serwisy internetowe, z których będziesz korzystać z przyjemnością, zapewniać większe bezpieczeństwo usług, udoskonalać nasze usługi i maksymalnie dopasować je do Twoich zainteresowań, pokazywać reklamy dopasowane do Twoich potrzeb. Szczegółowe informacje dotyczące celów przetwarzania Twoich danych znajdują się w polityce prywatności.

Komu możemy przekazać dane?

Twoje dane możemy przekazywać podmiotom przetwarzającym je na nasze zlecenie oraz podmiotom uprawnionym do uzyskania danych na podstawie obowiązującego prawa – oczywiście tylko, gdy wystąpią z żądaniem w oparciu o stosowną podstawę prawną.

Jakie masz prawa w stosunku do Twoich danych?

Masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania danych. Możesz wycofać zgodę na przetwarzanie, zgłosić sprzeciw oraz skorzystać z innych praw wymienionych szczegółowo w polityce prywatności.

Jakie są podstawy prawne przetwarzania Twoich danych?

Podstawą prawną przetwarzania Twoich danych w celu świadczenia usług jest niezbędność do wykonania umów o ich świadczenie (tymi umowami są zazwyczaj regulaminy). Podstawą prawną przetwarzania danych w celu pomiarów statystycznych i marketingu własnego administratorów jest tzw. uzasadniony interes administratora. Przetwarzanie Twoich danych w celach marketingowych realizowanych przez Wirtualną Polskę na zlecenie Zaufanych Partnerów i bezpośrednio przez Zaufanych Partnerów będzie odbywać się na podstawie Twojej dobrowolnej zgody.