Skończyłem Ittle Dew!

Skończyłem Ittle Dew!03.03.2018 16:16
gsg

Właściwie przeszedłem już Ittle Dew pewnie dobre dwa lata temu, ale jak to z grami bywa, sporo jest tu dodatkowej zawartości. Można by wręcz rzec, że niemal jak w Monster Hunterze (od którego zrobiłem sobie w ten sposób przerwę), prawdziwa gra zaczyna się po jej ukończeniu. Wszystko co wcześniej to był samouczek.Skończyłem Ittle Dew i bawiłem się świetnie!Jak często, Czytelniku, świetnie bawisz się grą, do której powróciłeś po dwóch latach przerwy i ta świetna zabawa nie dopomina się rozpoczynania tytułu od nowa?O tej dodatkowej zawartości wiedziałem oczywiście już dawno, właściwie do jej ukończenia został mi ostatni pokój w ostatnim lochu, z ostatnim bossem zaraz za drzwiami i jego ostatnimi atakami (które przemilczmy, bo nie bossami ta gra stoi, jak dowcipni by się nie starali być) na podsumowanie zabawy.Ale, ale, pewnie nie macie pojęcia, czym jest Ittle Dew. Spieszę na ratunek: pisałem o tej niezależnej perełce przy okazji reaktywacji bloga po przenosinach Poly na obecny system. To doskonała gra logiczna, nieco nieudolnie kamuflująca się pod płaszczykiem inspiracji klasyczną Zeldą.Oczywiście lekko nie było. Ostatni poziom to ostatni poziom, ten dodatkowo opatrzony prześmiewczo motywującą tabliczką...Not actually impossible!A ja musiałem nauczyć się grać od początku. Coś tam pamiętałem, przecież gra mi się podobała, ale podstawy to jedno a zaawansowane ruchy - drugie. Ittle Dew, choć niby to opiera się na czterech przyciskach/przedmiotach i strzałkach kierunkowych, daje multum możliwości. Można zamrażać przedmioty - popchnięte zatrzymują się dopiero po natrafieniu na przeszkodę. Można postawić blok teleportacyjny, który zamrożony przepchniemy gdzieś po kolcach w podłodze. Ten mój zachwyt nad przestawianiem teleportacyjnego lądownika (do którego później dostajemy się po odbiciu teleportującej sfery od lustra w samą bohaterkę!) okazał się zresztą z początku moją zgubą.W komnacie wypełnionej blokującymi drogę przeszkodami pierwszym oczywistym wyzwaniem było pstryknięcie pobliskiego kryształu. No to jazda: najpierw teleport pobliskiej bomby, następnie zamrożenie teleportacyjnego bloku, przesunięcie go przez wykładaną kolcami drogę, żeby zamrożona i popchnięta za nim następnie bomba nie zatrzymała się zbyt daleko od docelowego pstryczka i już, droga wolna, można sobie przybijać piątkę.

Otóż nic bardziej mylnego.

Zupełnie zaciąłem się w części pomieszczenia za blokadą. Czułem, że po prostu brakuje mi narzędzi do jego rozpracowania. I tu przydały się lekcje języka polskiego, gdzie mówiło się o strzelbie Czechowa, które to prawo doskonale przekłada się na większość wirtualnych łamigłówek: jeśli coś jest w okolicy, pewnie prędzej czy później będzie trzeba tego użyć. Zupełnie z drugiej strony komnaty były lustra, których jeszcze nie zatrudniłem do żadnego z rozwiązań.Przy ich pomocy udało mi się przestawić pierwszy pstryczek bez wysadzania go bombą (a więc zachowałem ją na później), jednocześnie będąc zmuszonym do wykorzystania kolejnej fantastycznej mechaniki Ittle Dew. Otóż sfera teleportacyjna, którą tak ochoczo szastam w każdym z rozwiązań, wcale nie musi przyjmować statecznych obiektów. Można w nią wpakować obiekt poruszający się i, co ważne, po przeteleportowaniu go, zachowuje on pęd i kierunek. A przeteleportować można nie tylko siebie czy bombę, ale również wystrzelony przez bohaterkę lodowy pocisk. I zrobiła się z tego łamigłówka logiczno-zręcznościowa, bo trzeba było tak mierzyć strzały, żeby przenieść pocisk w dobrym kierunku.

Czasem myliłem się tak, że zamiast pocisku teleportowałem samego siebie w kolce, ale Ittle Dew ma w swoich ekwilibrystycznych rozwiązaniach tyle uroku, a do tego po pierwszym rozwiązaniu zagadki powtarza się ją w ciągu kilkunastu sekund właściwie, że ani trochę mi nie było szkoda.

A w zamian dostałem dostęp do wyzwania wymagającego jeszcze ciekawszych sztuczek magiczek.Pewnie trochę przesadzam, w końcu jeśli chodzi o stopień skomplikowania malutkiemu Ittle Dew daleko do Divinity: Original Sin, które też i ze dwa lata temu zostawiłem rozkopane w trzecim rozdziale i nie mam już pojęcia, czy uda mi się wrócić i skończyć przygodę.Niemniej jednak dobrze się czasem zachwycić, jak zmyślna potrafi być niby to prosta gra logiczna. Przynajmniej kiedy nie próbuje udawać, że potrafi stawić przeciw graczowi interesującego bossa (tu za drzwiami czekał na mnie Psyduck po pakerni) - dla takich będę jednak musiał wrócić do Monster Hunter World.

Paweł Kumor

Źródło artykułu:Polygamia.pl
Szanowna Użytkowniczko! Szanowny Użytkowniku!
×
Aby dalej móc dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne i udostępniać coraz lepsze usługi, potrzebujemy zgody na dopasowanie treści marketingowych do Twojego zachowania. Twoje dane są u nas bezpieczne, a zgodę możesz wycofać w każdej chwili na podstronie polityka prywatności.

Kliknij "PRZECHODZĘ DO SERWISU" lub na symbol "X" w górnym rogu tej planszy, jeżeli zgadzasz się na przetwarzanie przez Wirtualną Polskę i naszych Zaufanych Partnerów Twoich danych osobowych, zbieranych w ramach korzystania przez Ciebie z usług, portali i serwisów internetowych Wirtualnej Polski (w tym danych zapisywanych w plikach cookies) w celach marketingowych realizowanych na zlecenie naszych Zaufanych Partnerów. Jeśli nie zgadzasz się na przetwarzanie Twoich danych osobowych skorzystaj z ustawień w polityce prywatności. Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać zmieniając ustawienia w polityce prywatności (w której znajdziesz odpowiedzi na wszystkie pytania związane z przetwarzaniem Twoich danych osobowych).

Od 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 (określane jako "RODO"). W związku z tym chcielibyśmy poinformować o przetwarzaniu Twoich danych oraz zasadach, na jakich odbywa się to po dniu 25 maja 2018 roku.

Kto będzie administratorem Twoich danych?

Administratorami Twoich danych będzie Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, oraz pozostałe spółki z grupy Wirtualna Polska, jak również nasi Zaufani Partnerzy, z którymi stale współpracujemy. Szczegółowe informacje dotyczące administratorów znajdują się w polityce prywatności.

O jakich danych mówimy?

Chodzi o dane osobowe, które są zbierane w ramach korzystania przez Ciebie z naszych usług, portali i serwisów internetowych udostępnianych przez Wirtualną Polskę, w tym zapisywanych w plikach cookies, które są instalowane na naszych stronach przez Wirtualną Polskę oraz naszych Zaufanych Partnerów.

Dlaczego chcemy przetwarzać Twoje dane?

Przetwarzamy je dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne, dopasować ich tematykę do Twoich zainteresowań, tworzyć portale i serwisy internetowe, z których będziesz korzystać z przyjemnością, zapewniać większe bezpieczeństwo usług, udoskonalać nasze usługi i maksymalnie dopasować je do Twoich zainteresowań, pokazywać reklamy dopasowane do Twoich potrzeb. Szczegółowe informacje dotyczące celów przetwarzania Twoich danych znajdują się w polityce prywatności.

Komu możemy przekazać dane?

Twoje dane możemy przekazywać podmiotom przetwarzającym je na nasze zlecenie oraz podmiotom uprawnionym do uzyskania danych na podstawie obowiązującego prawa – oczywiście tylko, gdy wystąpią z żądaniem w oparciu o stosowną podstawę prawną.

Jakie masz prawa w stosunku do Twoich danych?

Masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania danych. Możesz wycofać zgodę na przetwarzanie, zgłosić sprzeciw oraz skorzystać z innych praw wymienionych szczegółowo w polityce prywatności.

Jakie są podstawy prawne przetwarzania Twoich danych?

Podstawą prawną przetwarzania Twoich danych w celu świadczenia usług jest niezbędność do wykonania umów o ich świadczenie (tymi umowami są zazwyczaj regulaminy). Podstawą prawną przetwarzania danych w celu pomiarów statystycznych i marketingu własnego administratorów jest tzw. uzasadniony interes administratora. Przetwarzanie Twoich danych w celach marketingowych realizowanych przez Wirtualną Polskę na zlecenie Zaufanych Partnerów i bezpośrednio przez Zaufanych Partnerów będzie odbywać się na podstawie Twojej dobrowolnej zgody.